-Hope wstawaj!
-Co jest, daj mi spać, jest środek nocy…
-Gówno prawda! Jest już dziesiąta! Wstawaj nooo!
-Jennifer, do cholery całkiem ci już odbiło?!
-Też cię kocham.
-Nigdy więcej nocowania u ciebie… - za dwa dni Wigilia, więc mamy już wolne od szkoły, dlatego zrobiłyśmy sobie taki babski wieczór, który zamienił się jak widać w całą noc.
-To już dzisiaj!
-Święta?
-Nie, głupku. Impreza świąteczna u Chrisa!
-Muszę?
-Ani się waż wykręcać… To najważniejsza impreza roku, no może poza sylwestrem, i zakończeniem szkoły. No w każdym razie jedna z najważniejszych!
Podniosłam się z łóżka, jęcząc jak bardzo ja jej nienawidzę.
-Chodź zjemy śniadanie, potem wybiorę wszystkie rzeczy i może skoczymy do ciebie się wyszykować, hmm?
-Niech ci będzie.
-No i świetnie!
Jen i taki dobry humor… Normalnie nie wierzę, ale ta impreza chyba serio jest ważna, a przynajmniej dla niej.
Zjadłyśmy na śniadanie parówki i tosty, a później spadła jak burza do swojej garderoby, a ja siedziałam na jej łóżku i gadałam przez telefon z Adamem, doradzając jej w międzyczasie co ma ubrać.
Czas od jego czasu całkiem szybko leciał, a Jen skutecznie mi ten czas wypełniała. Rozłączyłam się po krótkiej rozmowie i zajrzałam do niej jak sytuacja wygląda.
-Zdecydowana już?
-No tak mnie więcej, ale nie jestem jeszcze przekonana.
Przyjrzałam się stylizacji, którą wybrała i jestem pewna, że będzie w niej wyglądać super.
-Jest pięknie. Pakuj wszystko i u mnie się ogarniemy.
Wsiadłyśmy do samochodu i po kilkunastu minutach jazdy byłyśmy już na moim podjeździe. Szczerze to nie mam pojęcia co ubrać.
Nikogo nie było w domu, więc zamknęłam drzwi i poszłyśmy do mojej garderoby. Jen rozkładała swoje ubranie u mnie na łóżku, a ja przebierałam wśród wieszaków i na półkach. Chyba w końcu zdecydowałam.
-Może być?
-Super! Teraz tylko makijaż, fryzura i jesteśmy gotowe.
-Spoko, mamy co najmniej dwie godziny wolne, zanim zaczniemy się przygotowywać.
Nie miałyśmy za bardzo co robić, więc zeszłyśmy ogarnąć coś na obiad. Rodzice wracając z Polski, przywieźli chyba z pół tony tamtejszych sklepów. Pomyślałam, że fajnie będzie pokazać jej trochę inną kuchnię. Nie wiem czy trafię w jej gust, ale co tam. Ugotowałam żurek. Z torebki, ale jednak żurek. Dodałam do niego tradycyjną polską kiełbasę i nie wiem do końca co to jest, ale mówią na to podobno skwarki.
-Voila.
-A co to?
-Prawdziwe jedzenie prosto z Polski.
-Widzę, że rodzice zapasy zrobili, hmm?
-Coś ty, tylko pół kuchni mam tym zapchane.
-E, ty. A co to takie co pływa w środku?
-Szczerze nie jestem pewna, ale całkiem nieźle smakuje. Dobra nie gadaj tylko próbuj.
-Tyyyy, dobre!
CZYTASZ
Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/
Teen FictionChciałam go pocałować a z drugiej strony uderzyć i wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzę, jak zawsze strzelam tą złą odpowiedź. -Nienawidzę cię! Przyjechałeś tu żeby popatrzyć jak płaczę?! Myślisz, że nie cierpiałam przez ciebie? Szukałam cię, martwi...