Rozdział 33

3.2K 119 39
                                    

BRAD POV.

Kurwa… Co ja ze sobą robię?!

Odkąd jak ostatni chuj zostawiłem prawdopodobnie dziewczynę swojego życia praktycznie nie ruszam się z domu. Na początku próbowałem się wyżyć na siłowni, ale dalej o niej myślałem…

Od rana siedzę i wlewam w siebie kolejną butelkę alkoholu

Pojutrze są jej urodziny, a jedyne do czego byłem zdolny to wynajęcie gościa który dla mnie ją obserwował, musiałem mieć pewność, że wszystko jest okej.

-Halo? To ja Brad, załatw mi na jutro rano bilet do Nowego Jorku…

HOPE POV.

Dni leciały strasznie szybko, już pojutrze impreza. Zaraz jadę z Kate wybrać menu, dopiero dziś, bo musiałyśmy zaczekać aż wszyscy potwierdzą swoją obecność.

Ashley o dziwo bez żadnego problemu zrobiła o co ją prosiłam i wszyscy będą. Z Jen ostatnio byłyśmy strasznie zabiegane zresztą cała nasza paczka włączyła się do pomocy. Jedyne co mnie martwi to, że mam dziwny kontakt z Alexem, nie wiem co się stało, nie przychodził tak często, rzadziej rozmawialiśmy a przy mnie zachowywał jakby dystans. Mam nadzieję, że to tylko przez te przygotowania…

Tuż po obiedzie pojechałyśmy do klubu, a później zawieźć moje ubranie do stylistki, gdzie będę mieć robiony makijaż i fryzurę.

Cały dzień nam zleciał, zdążyłam jeszcze obgadać szczegóły z Jen i już była 23. Napisałam SMS’a do Alexa, ale jedyne co odpisał to ,,OK’’ . Zawsze dodawał buziaczka lub coś w tym stylu, nie wiem co się dzieje i nie chcę tego tak zostawiać, więc od razu do niego dzwonię.

-Hej, Alex, co się dzieje?

-Cześć Hope, spokojnie wszystko jest ok. 

-Nic nie jest ok… Zmieniłeś się. Nie wiem co się stało, jeśli to moja wina to…

-Nie! Nic nie jest twoją winą, nawet tak nie myśl. To ze mną coś jest nie tak. Niczym się nie martw skarbie, pojutrze twoje urodziny i nic nie może ich zepsuć! Śpij już misiek…

-Dobranoc

Nie wiem co myśleć, ale w jednym ma rację, muszę skupić się na imprezie. Położyłam się spać i nie musiałam długo czekać jak odpłynęłam.

-O BOŻE! – zerwałam się przerażona z łóżka i cała roztrzęsiona. Miałam jakiś koszmar wszystko działo się szybko, jakiś motocykl, uciekałam widziałam Bradleya, ale nigdzie nie było Alexa, płakałam… tyle z tego pamiętam.

Oby ten sen nie wróżył niczego złego, nie żebym wierzyła w przesądy ale no… trochę się przestraszyłam. 

Podeszłam do okna i rozejrzałam się po okolicy, niedługo słońce zacznie wychodzić, jak zawsze coś mnie pociągnęło w stronę miejsca Brada, ciekawe co teraz robi, co się z nim dzieje. Czasem mam taką myśl, że to co wtedy powiedział w parku nie było prawdą, że po prostu chciała mnie chronić, ale wiem że nie mogę być głupia i roić sobie takich nadziei już kilka razy się zawiodłam, więc czemu teraz miało by być inaczej?

Wróciłam do łóżka i jeszcze na chwilę udało mi się zdrzemnąć

Chwilę?

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz