Obudziło mnie przyjemne głaskanie po włosach i ramieniu.
- Dzień dobry skarbie.
-No hejka.
Moja spostrzegawczość jak zwykle obudziła się w samą porę…
Byłam rozepchana na całe jego łóżko, a on wisiał na samym brzegu praktycznie bez kołdry. Miło…
-EJ czemu mnie nie obudziłeś?! Nie zimno ci?
-Przy tobie?! Nigdy… - jak zwykle zabłysnął tym swoim nieskazitelnym pięknym uśmiechem.
-Moglibyśmy wrócić dzisiaj do domu?
-Jasne już to załatwiam. - wstał i poszedł z telefonem do kuchni, a ja z powrotem zawinęłam się w kołdrę. Już tak pięknie mi się zasypiało, jak ktoś się rzucił na drugą stronę łóżka z taką siłą, że kuźwa na podłodze się od razu ocknęłam…
-Tęskniłaś? Bo ja bardzo…
-Jak cię jebnę to zaraz zatęsknisz… Pomóż mi się z tej kołdry przynajmniej wydostać.
- Czemu? Przecież pasuje ci rola naleśnika… Dobra, dzisiaj ty robisz śniadanie zgodnie z umową tylko dlatego ci pomagam.
Przeturlał się po łóżku i nawet nie wiem kiedy jednym ruchem podniósł mnie z tej ziemi i odstawił dopiero w kuchni.
-Mamy samolot o 14, jest 11 więc powinniśmy się wyrobić.
Usmażyłam na szybko pancakes z nutellą i dżemem a potem poszłam się ogarnąć. Już czuję te kilka godzin w samolocie… Wybrałam jeansy i luźną koszulę, a do tego czarne balerinki. Ogarnęłam cały pokój i razem posprzątaliśmy resztę apartamentu.
O 13:30 przyjechał po nas szofer bo auto Alexa dotrze trochę później do NY.
Podróż zleciała nawet szybko, w porównaniu z naszym poprzednim lotem nie byłam już na niego obrażona, ale byłam szczęśliwa.
Trochę to dziwne, jak wyjeżdżasz z chłopakiem którego znasz kilka dni a wracasz jako jego dziewczyna… Cały czas mam w głowie poczucie, że to wszystko jakoś za szybko się potoczyło, ale wiem że z Alexem będzie mi lepiej i wszystko jakoś się ułoży…
Wysiedliśmy w tym samym miejscu z którego ostatni wyruszyliśmy. Jennifer już czekała, od razu po nas wybiegła i rzuciła mi się na szyję.
-Jezu myślałam, że bez was się tu zanudzę…
-A Amy, Chris i wszyscy?
-Amy jest jakaś dziwna, Nat pojechała do rodziny na kilka dni, Chris i Tom mają jakąś spinę, a Michael jakiś nie swój jest. To tak w skrócie, teraz ty opowiadaj co tam robiłaś!
-Dobra wpadnijcie dziś wieczorem do mnie to przegadamy całą noc a ty wszystkiego się dowiesz dobrze?
-Jak ja nienawidzę kiedy mam na coś czekać… Oke, zgoda.
Usiadłam z nią z przodu a Alex za nami i cały czas widziałam jego wzrok w lusterku, cały czas chciało mi się śmiać, ale chcę żeby Jen miała niespodziankę.
Wysiadłam pod domem i zabrałam swój plecak. Ledwo doszłam do drzwi a Kate już wybiegła mnie przywitać zresztą zaraz za nią pędził tata, ciekawy widok nie powiem…
-Boże dziecko gdzie ty byłaś?! Wiesz jak się martwiliśmy…
-Przepraszam musiałam przemyśleć kilka spraw, ale teraz już wszystko wróciło do normy. Obiecuję, że już będę grzeczna… Jak się czujesz?
CZYTASZ
Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/
Teen FictionChciałam go pocałować a z drugiej strony uderzyć i wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzę, jak zawsze strzelam tą złą odpowiedź. -Nienawidzę cię! Przyjechałeś tu żeby popatrzyć jak płaczę?! Myślisz, że nie cierpiałam przez ciebie? Szukałam cię, martwi...