Rozdział 30

3.8K 109 30
                                    


Mój spokojny sen przerwało uchylanie drzwi, ale to zignorowałam znowu panowała kompletna cisza myślałam że to Alex jedynie zaglądnął czy śpię.

Nagle poczułam czyjeś usta na moich, uchyliłam oczy i zobaczyłam, że Alexander właśnie mnie całuje, nie wiedziałam jak zareagować, zdecydowałam że spełnię moje dzisiejsze postanowienie i odwzajemniłam namiętnie pocałunek.

Alex od razu się odsunął i chciał zacząć tłumaczenie ale ja również się podniosłam i przyciągnęłam do siebie, zaczęliśmy się całować, jego skóra wciąż była wilgotna i pachniała cudownie żelem pod prysznic. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne, ale wciąż delikatne, błądziłam rękami po jego wyrzeźbionych mięśniach na torsie i barkach. On w tym czasie zdejmował moją koszulkę i spodnie, nie kontrolowałam tego wszystkiego, chciałam brnąć w to dalej…

Wplątywałam palce w jego wilgotne włosy, a on błądził po moim ciele pocałunkami…

Tą chwilę przerwał nam dzwonek do drzwi. 

Alex podniósł się na przedramionach i wisiał tuż nademną śledząc wzrokiem każdy fragment mojej twarzy, dzwonek się powtórzył a on obdarował mnie ostatnim cudownym pocałunkiem i wstał z łóżka. Nie docierało do mnie to co się wydarzyło, ale wiem jedno ,,nie żałuję”. Nie wiem co będzie kiedyś choćby jutro, ale dzisiaj niczego nie żałuję, Alex się o mnie troszczę przyleciał tutaj specjalnie ze mną i chyba zaczynam coś do niego czuć, Brad to już przeszłość, do niej się nie wraca…

Alex zniknął w głębi korytarza, a ja myślałam o tym wszystkim do czasu kiedy usłyszałam ten głos…

Kurwa, może jednak do przeszłości się nie wraca, ale co jeśli ja jebana przeszłość sama do ciebie wróciła?!

Zarzuciłam jedynie jakąś koszulę na guziki i wybiegłam na korytarz jedyna co po drodze usłyszałam to:

,, Wiem, że ona tutaj jest, pozwól mi się z nią do cholery zobaczyć”

Alex już chciał mu coś tłumaczyć, o dziwo obaj byli spokojni, kiedy Brad zobaczył mnie za plecami chłopaka i nagle nasz wzrok się zderzył, a jego twarz zdecydowanie zmieniła swój wyraz. 

-Rozumiem… nie chciałem przeszkadzać… Hope cieszę się, że będziesz teraz bezpieczna, chyba jednak mnie nie potrzebujesz z powrotem, pamiętaj że chcę dla ciebie dobrze. Życzę wam jak najlepiej, cześć…

Jedynie odwrócił się i wyszedł… a czego ty idiotko się spodziewałaś?!

Że wróci i rzuci ci się na szyję po tym jak wcześniej po prostu zostawił cię jak śmiecia?!

Na samą tą myśl serce mnie dziwnie ukłuło, ale to minęło, spodziewałam się łez, ale nic już nie czuję, nie wiem co się ze mną stało, przyjechałam aby go odnaleźć, a właśnie wyszedł z mojego mieszkania, a ja na to wcale nie zareagowałam…

Zamknęliśmy drzwi i Alex od razu mnie pocałował i przytulił. 

-Przepraszam cię to moja wina…

-Przestań tak mówić, gdyby mu na mnie zależało, nie zostawiłby mnie tutaj tak po prostu, powinien o mnie walczyć, a on wyszedł …

-Hope to co przed chwilą tam zaszło, ja… nie wiem co mną kierowało, po prostu wtedy, kiedy spotkałem cię w parku coś mnie uderzyło, a kiedy okazało się że jesteś przyjaciółką mojej kuzynki pomyślałem, że to znak. 

Nic nie mówiłam jedynie wspięłam się na palcach i pocałowałam go co zaraz odwzajemnił. 

-Wszystko miało być inaczej, to nie miało tak wyglądać, ale bez wahania zgodziłem… Nieważne - nagle jego twarz się zmieniła, a on jakby spanikował  - po prostu zależy mi na tobie. 

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz