Rozdział 7

6.1K 191 3
                                    

Wchodząc do salonu stanęłyśmy, jak zamurowane. Ja, Nat, Ali i Amy wybuchnęłyśmy śmiechem, na co Jennifer posłała nam tylko mordercze spojrzenie.

-Co wyście do jasnej cholery zrobili z moim salonem?! – zaczęła wydzierać się Jen, mimo wszystko z trudem powstrzymywałyśmy śmiech.

Cały puszysty dywan był zasypany podeptanymi chipsami, papierkami po batonach i puszkami po coli.

Jednak najciekawszy widok znajdował się na kanapie… Siedzieli na niej Matt, Chris i Tom, którzy wzajemnie się pocieszali i głaskali pocieszająco po plecach.

-Ej co oni brali? – zapytałam niepewnie dziewczyn i same zaczęłyśmy się śmiać

-Tacy już są – odparła Nat z chichotem – gdybyś ty widziała ich zachowanie po zwykłym alkoholu dopiero byś się zdziwiła i wszystkie poza Jen zaczęły się śmiać

Nagle Thomas wstał z kanapy i z miną zbitego psa zaczął krzyczeć w stronę Jen

-Kobieto ty nic nie rozumiesz ! – jęczał jakby ktoś mu zamordował ukochane zwierzątko…

-Jak cię jebnę to zaraz zobaczysz kto tu nic nie rozumie! – wybuchnęła na niego Jennifer

Taka milutka i grzeczna a jak pokaże pazurki to bez kija nie podchodź…

Chris wstał i chciał pomóc przyjacielowi, ale jego argumenty raczej na Jen nie podziałały

-Co mnie obchodzi przegrany mecz… nie pierwszy nie ostatni – powiedziała już spokojniej Jen

-Nieeeeeeee…. Mówiłem, że nie zrozumiesz – jęknął i opadł zrezygnowany na kanapę, Chris tylko wzruszył ramionami i powtórzył jego kroki

-Nie obchodzi mnie co to było w każdym razie… ja teraz zamawiam pizzę, a wy do przyjazdu żarcia macie ogarnąć ten chlew, jak nie to inaczej będziemy gadać… - no muszę przyznać, że jak chce to potrafi być poważna, ale dostrzegam, że sama z trudem powstrzymywała śmiech

Słowo jedzenie pizza podziałały niczym za dotknięciem magicznej różdżki, a po 15 minutach salon już lśnił, może nawet bardziej niż zanim tu przyszłam

-Noo, jestem z was dumna chłopcy, poradziliście sobie całkiem nieźle – pochwaliła ich Jen – jeżeli tak porządnie sprzątacie to częściej każę wam tu brudzić, matka będzie ze mnie dumna, że znalazłam trzy gosposie a wynagrodzenie równa się pizza…

-Tak tak na pewno, a teraz mów gdzie jest żarcie od tego sprzątania słaby strasznie jestem – mówił z udawanym zmęczeniem Matt

-Chyba sobie żartujesz, serio myślałeś, że o 23 zamówię wam pizzę co jeszcze?! – zaczęła się śmiać a my razem z nią

-O kurna faktycznie noc jest ! – zdziwił się Chris na co jeszcze bardziej się śmialiśmy

-Okej Jennie, ja się będę zbierać, muszę się wyspać jak mamy zamiar znowu przebiec całą galerię – Do zobaczenia wszystkim! – krzyknęłam i pomachałam znajomym.

-Hej zaczekaj my tez już wychodzimy, jutro zakończenie trzeba jakoś wstać – zatrzymała mnie Alice i pozostali – odprowadzimy cię – uśmiechnęła się na co ja przytaknęłam i odwzajemniłam uśmiech

Po 10 minutach spaceru staliśmy pod moim domem i pożegnałam się z wszystkimi

-No Hope, nieźle się tutaj urządziłaś – puścił mi oczko Tom

-No a jak – uśmiechnęłam się tylko zawstydzona tym, że znowu ktoś widzi moją mega drogą willę, ale mam nadzieję, że to zaakceptują

-Liczymy, że gdyby kiedyś jakaś imprezka czy coś to wiesz… pamiętaj o nas – posłał mi uśmiech na co tylko się zaśmiałam

Never lose hope.../ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz