Prolog

181K 3.1K 1.4K
                                    

Weszłam do domu od razu zrzucając z nóg buty i kładąc się na kanapę z głośnym jękiem. 

-I jak?-zapytała Julie wychodząc z kuchni ze ścierką w ręce.

-Nie dostałam tej roboty-westchnęłam patrząc na swoją przyjaciółkę litościwym spojrzeniem.-jak tak dalej pójdzie wyniesiemy się z tego mieszkania szybciej niż się obejrzymy.

-Nie przesadzaj. Ja wciąż pracuje-powiedziała Julie.

-Ale twoje zarobki nie starczą na opłaty, jeszcze na jedzenie i własne zachcianki, dlatego szybko muszę znaleźć coś dla siebie.

-Coś ci się uda. Masz jeszcze troche czasu-powiedziała dziewczyna.

-Mam dwadzieścia dwa lata i nie mam pracy-jęknęłam kładąc głowę na miękkie poduszki.

-Gdyby nie ten frajer nadal pracowałabyś jako opiekunka-warknęła wrogo moja przyjaciółka siadając na fotelu obok mnie.

-To nie jego wina Julie. Wyjechali. I nie potrzebowali już opiekunki-powiedziałam.

-Ale przyznaj. Przyzwyczaiłaś się do tego dziecka.

-Jak cholera-powiedziałam obserwując Julie.-był fajnym brzdącem. Ale skoro się wyprowadzili to znaczy, że go już nie zobaczą.

-No a zarobki były spore-powiedziała dziewczyna, a ja rzuciłam w nią poduszką.

-Ty tylko o pieniądzach-syknęłam, a dziewczyna zaśmiała się.

-A ty niby pracowałaś nie dla pieniędzy?-uniosła wysoko swoje wymalowane brwi.

-Poniekąd-przyznałam się.-ale też dlatego, że polubiłam małego i chciałabym się nim częściej opiekować. Dlatego teraz szybko muszę znaleźć inną pracę i zacznę szukać od jutra. Dzisiaj ta rozmowa kwalifikacyjna mnie wykończyła.

-Byłaś pytać się o pracę w kawiarni na końcu ulicy-powiedziała Julie marszcząc brwi.

-Ale ten stres zjadł ze mnie całą pozytywną energię-westchnęłam, na co Julie się zaśmiała.

-Oj Brooke. Jesteś leniwa. Kto cie przyjmie do jakiejś pracy?

-Nie jestem leniwa-oburzyłam się.-w końcu to ja przez rok biegałam za dzieckiem, zmieniałam mu pieluchy i wymyślałam zabawy. Mam prawo odpocząć.

-Dobrze. Jak chcesz-Julie wzruszyła ramionami. Była moją najlepszą przyjaciółką od dziecka, a od dwóch lat razem mieszkamy. Ma długie, jasne blond włosy do tyłka, hipnotyzujące, zielone oczy, pełne usta i mały nos. Nakłada troche dużo makijażu, ale mówi, że lubi się malować więc jej nie zabraniam. Figura modelki, idealne nogi no i...swoje atuty które wykorzystuje na każdym kroku. Ideał kobiecości. Ja też nie mogę powiedzieć, że jestem brzydka. Ładna też nie. Jestem przeciętna. Moje włosy są brązowe i również długie, ale nie tak jak u Julie. Oczy mam brązowe co mi się w cholere nie podoba i myślę nad jakimiś soczewkami. Nos oraz małe, ale nawet ładne usta. Jestem szczupła, bo w sumie dieta, bieganie i siłownia robią swoje. Na cycki i tyłek nie mogę też narzekać chociaż nie są tak duże jak u mojej przyjaciółki. 

-Przychodzi dzisiaj do mnie Jasper-odezwała się blondynka.-więc jakby co...wiesz...

-Wiem wiem-wywróciłam oczami.-ale zabezpieczajcie się. Nie chce zostać ciocią.

-Zawsze to robimy-zaśmiała się dwudziesto jedno latka rzucając we mnie poduszką.-ty też mogłabyś przyprowadzić tutaj jakiegoś chłopaka. Od dawna z żadnym nie byłaś.

-Nie mam teraz czasu na chłopaków Julie-odparłam.

-Nie poznaję starej Brooke. Znowu sama. Kiedyś przyprowadzałas tutaj chłopaków, a teraz nie? Hmm...nie brakuje ci seksu.

-Może troche. Dawno tego nie robiłam, ale czekam na tego jednego. A teraz wybacz, ale pójdę wziąć prysznic-wstałam z kanapy i ruszyłam się wykąpać. Krople ciepłej wody od razu mnie orzeźwiły. Wysuszyłam włosy i ubrałam się w jakieś wygodne ciuchy, a później poszłam do salonu, ale stanęłam jak wryta widząc co się święci. Julie leżała na kanapie pod swoim chłopakiem. Oboje byli półnadzy i całowali się zachłannie. W sumie nie wiem czy się całowali czy pożerali. Gdy chłopak chciał ściągnąć bokserki krzyknęłam:

-Ej, skoro chcecie to robić to nie w salonie, okey?

Julie upadła z hukiem na podłogę, a Jasper pomógł jej wstać. 

-Sorki Brooke-powiedziała zaczerwieniona blondynka.-to my...em...pójdziemy do siebie.

Pociągnęła swojego chłopaka na górę, a ja usiadłam na kanapę wpychając do ust słuchawki i podgłaśniając na maksa. Nie chce słyszeć ich jęków.



Witajcie moi drodzy w koejnej (już nie zlicze której) książce XD Póki co mamy prolog, ale spokojnie...akcja będzie się rozkręcać. Do następnego

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz