Weszłam do pracy ubrana w koszule i czarną spódnice. Od dobrych paru miesięcy nie ma już zimy więc nie musze chodzić w ciepłych kurtkach i szalikach. Dzisiaj jest ten dzień. Powiem Ianowi o ciąży. Od samego rana chodziłam blada jak trup. Bałam się jego reakcji. Nie wiem czy będzie szczęśliwy czy mnie zostawi. Z jednej strony uwielbia dzieci i często sie nimi zajmuje, ale...sam powiedział, że swojego by nie chciał. Więć...oznacza to, że zostane samotną matką z dzieckiem?
Na samą myśl o tym w oczach pojawiły mi sie łzy.
-Brooke-usłyszałam męski głos. Starłam szybko łzy wymuszając krótki uśmiech.
-Hej Tony-powiedziałam przytulając go krótko.-jak tam?
-W sumie miałem ciebie o to zapytać. Blada jesteś. Wszystko dobrze?
-Tak. Poprostu nie zjadłam dzisiaj śniadania i jakoś mi słabo-skłamałam.
-Może powinnać odpocząc w domu? Ian zrozumie.
-Nie. Popracuje tutaj. Nic mi nie jest.
-Na pewno? Nie będzie fajnie jak mi tu zemdlejesz?-zaśmiał sie.
-Wszystko dobrze. Jeżeli pozwolisz wróce do pracy.
Tony kiwnął głową, a ja ruszyłam do swojego biura. Pierwszy raz chodzenie na szpilkach sprawiało mi taki problem. Byłam zestresowana dzisiejszą rozmową. Gdy stałam w windzie myślałam jak zacząć rozmowe. Oczywiście nie powiem mu tego teraz w pracy. Musze znaleźć odpowiedni moment. Ale co powiem? "Hej kochanie.Będziemy mieli nieplanowane dziecko. Cieszysz się?". Prychnęłam. Wiadomo, że takie coś nie wchodzi w gre. Więc jak?
-Brooke?-usłyszałam głos, tym razem należący do Iana. Odwróciłam się w jego strone i dostrzegłam, że stał za mną. Jak zawsze miał na sobie garnitur i wyglądał niesamowicie seksownie.-wszystko dobrze? Chwiejesz sie.
-Taki dzień-wzruszyłam ramionami. Ian podszedł do mnie i dotknął ustami mojego czoła, a ja poczułam jak moje serce sie rozpływa.
-Nie masz gorączki. Więc nie rozumiem o co może chodzić.
-Mówiłam, taki dzień.
-Nie chcesz jechać do domu? Odpocząć?
-Nie. Poradze sobie. Na prawdę. Ale...chciałabym po pracy pojechać do ciebie. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
-Nie możesz powiedzieć teraz?
-To nie rozmowa w pracy-odparłam, a Ian westchnął i przeczesał ręką swoje ciemne włosy.
-Dobrze. Będe czekał na zewnątrz. Wracam do pracy. Jakby coś się działo to mów-schylił się, pocałował mnie krótko w usta, a później odszedł.
***Wychodząc z pracy zobaczyłam Iana opartego o swój samochód. Palił papierosa i patrzył w jeden punkt.
-Już? Możemy jechać?-zapytał, a ja pokiwałam głową wsiadając do auta. Całą droge myślałam jak mu o tym powiedzieć. I wiecie co? Nic nie wymyśliłam! Doszłam do wniosku, żeby powiedzieć mu to jak najszybciej.
-Powiesz mi o co chodzi?-zapytał skupiony na drodze.
-W domu-bąknęłam krótko.
-Dlaczego w domu?
-Poprostu w domu. Nie pytaj już. Prosze cie-Ian na szczęście sie mnie posłuchał i do końca drogi sie nie oddzywał.
Wyszłam z samochodu, a Ian otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą. Przyzwyczaiłąm sie już do jego sporej willi, więc weszłam swobodnie do środka, a Ian zamknął drzwi. Chwyciłam go za ręke i pociągnęłam do sypialni. Mężczyzna stanął tam patrząc na mnie spod przymrużonych oczu, a ja usiadłam na łóżku chowiąc dłonie między udami i patrząc w podłoge.
-Brooke, powiesz mi wreszcie?-warknął, ale ja nie odpowiedziałam. Zupełnie jakby ktoś zabrał mi język. Usłyszałam jak Ian wzdycha, a potem klęka naprzeciw mnie łapiąc mój podbródek i zmuszając do spojrzenia na mnie.-martwie sie o ciebie. Jesteś chora?
-Nie-pokręciłam głową.
-To dlaczego płaczesz?
-Nie wiem-wychlipiałam.
-Brooke, zaczynam sie kurewsko denerwować. Gadaj o co chodzi.
-N...nie wiem jak zacząć-pociągnęłam nosem. Świetnie. Rozryczałam sie. Musiałam mu jednak powiedzieć. To on za pare miesięcy będzie ojcem i to od niego zależy czy chce tego dziecka czy nie? Popatrzyłam w jego oczy i otworzyłam buzie wypowiadając trzy banalnie proste słowa które przetrzymywał od paru dni:
-Jestem w ciąży.
Ian zmarszczył brwi i patrzył sie na mnie z pokerową twarzą.
-Możesz powtórzyć?-zapytał po chwili.
-Nie każ mi tego powtarzać-wychlipiałam czując jak po policzkach spływają łzy.
-Jesteś...w ciąży?-zapytał zszokowany.-jaja sobie ze mnie robisz?
-Wiedziałam, że tak będzie-wyszlochałam chowając zapłakaną twarz w dłonie.-nie zechcesz tego dziecko i co najgorsze mnie. Zostawisz mnie z dzieckiem, ale spokojnie. Wiem, że nie jesteś gotowy na dziecko. Bałam sie, że tak zareagujesz. Że mnie zostawisz. Ja naprawdę tego nie planowałam. Ty też nie. Ale wiem, że go nie chcesz. Przepraszam, że zniszczyłam ci życie. Wychowam to dziecko sama. Julie mi pomoże-każde słowo wypowiadanie sprawiało mi ból. Nawet nie patrzyłam na Iana, wiem, że na mnie patrzy, ale boje sie na niego spojrzeć.-to nie miało sie tak potoczyć. To...tyle. Przepraszam za wszystko-wstałam chcąc odejść, ale Ian złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Czyś ty kurwa do reszty zwariowała?-syknął a ja podniosłam głowe. Ian wyglądał na wściekłego.-kurwa, co ty gaasz kobieto?-pokręcił szybko głową.-wiedziałem, że nie jesteś normalna, ale żeby aż tak? Serio myślisz, że zostawiłbym cie samą?!
-No...tak wyglądałeś. Jakbyś był wściekły.
-Byłem w szoku-westchnął.-owszem, nie planowaliśmy tego. Nie jestem gotowy na dziecko, ale stało sie. Ale kurwa, będe ojcem-uśmiechnął się lekko.-teraz to do mnie dotarło. Dwadzieścia osiem lat to jednak dobry wiek na zostanie ojcem.
-Nie...jesteś zły?-pociągnęłam nosem.
-Brooke-przytulił mnie do siebie, a ja oparłam głowe na jego klatce piersiowej czując jak czepcze mi do ucha.-zapomniałem o gumkach. JA zapomniałem. To moja wina. Ale nosisz w sobie nasze szczęście i kurwa nie mów, że bym cie zostawił. Nie jestem pierdolonym chujem bez serca. I nawet nie wiesz jak sie ciesz, że będe ojcem. Powiedziałem tak, bo...tak uważałem. Ale teraz gdy jesteś w ciąży wiem, że dziecko tylko dopełni naszą miłość. Więc prosze cie, nie mów, że zostawiłbym cie z powodu dziecka. Kurewsko cie kocham, jesteś dla mnie całym światem. Nie mógłbym cie zostawić.
-K...kocham cie-wyszlochałam, a Ian pocałował mnie w czubek głowy delikatnie masując plecy.
-Ja ciebie też. I bardzo sie ciesze, że będe ojcem!-zaśmiał sie, a ja razem z nim. Schylił się i złączył nasze usta w cudownym pocałunku.
CZYTASZ
Boss
RomanceGdy dwudziesta dwu letnia Brooke podejmuje się pracy jako asystenka w biurze nie spodziewa się, że jej szefem zostanie nieziemsko przystojny, tajemniczy mężczyzna. Od tej pory życie Brooke zmieni się o sto osiemndziesiąt stopni za sprawą swojego prz...