Rozdział 55

61.8K 1.6K 177
                                    

-Brooke, Brooke!-do pokoju wbiegła uszczęśliwiona Julie ubrana w bordową bluze i czarne jeansy.-ty jeszcze w łóżku?-pisnęła widząc mnie w piżamie zakopaną pod kołdrą.

-Mhm. Coś się stało?-mruknęłam leżąc na swojej miękkiej poduszce.

-Tak! Za dwadzieścia minut będą tu nasi chłopcy-podskoczyła.

-Dobra. Jakby co powiedz Ianowi, żeby tu przyszedł-ziewnęłam zamykając oczy.

-Nie rozumiesz-westchnęła.-jedziemy na dwa dni w góry!

-Co?-zmarszczyłam brwi.-kto ci naopowiadałtakich głupot?

-To pomysł Iana i Jaspera. Ubieraj sie, pakuj, bo oni zaraz tu będą.

-Nigdzie nie ide. Zwariowałaś.

-Jedziemy we czwórke na takie mini ferie. A później tu wrócimy. No prosze cie. Drewniane domki, śnieg, to górskie powietrze, codzienne spacery i ogniska.

-Dlaczego dowiaduje sie o tym dopiero teraz?-warknęłam podnosząc swój tyłek z łóżka.

-Oh, to miała być niespodzianka, ale musiałam ci powiedzieć, żebyś wyszła z tego łóżka. Tak więc spakuj najpotrzebniejsze rzeczy, bo zostało ci piętnaście minut-odparła po czym wyszła z pokoju. Warknęłam pod nosem podchodząc do szafy. Było wyjątkowo zimno dlatego założyłam na siebie czarne jeansy, białą bluzke, a na to bordowy swetr. Pomalowałam się i spakowałam kosmetyki i najpotrzebniejsze rzeczy.

-W co ja sie wpakowałam-mruknęłam gdy wyszłam z torbą z pokoju.

-No, już jesteś-powiedziała Julie czekając z chłopakami przed schodami.-jedziemy. Chodźcie. 

Wywróciłam oczami i poszłam za nimi. Ian wziął ode mnie torbe i popatrzył na mnie.

-Nie cieszysz się, że jedziemy?

-Cieszyłabym sie gdybym nie dowiadywała sie pare minut przed wyjazdem.

-Wyluzuj kochanie-objął mnie w tali muskając ustami moją skroń.-będzie fajnie. Osobne pokoje-poruszył dwuznacznie brwiami pakując mój bagaż do bagażnika.

-Ty tylko o jednym-westchnęłam siadając na tylne siedzenia, a po chwili Ian usiadł obok mnie. Jasper prowadził, a Julie usdiadła na przednim siedzeniu.

-Jak sie czujesz? Nic cie nie boli?-zapytał czule dotykając moje uda gdzie widniało zadrapanie i siniak.

-Nie. Jest okey-powiedziałam.
***

Po trzech godzinach dotarliśmy do małej chatki. W oddali poza górami widziałam też las oraz zamarznięty strumyk.

-Ahoj przygodo!-pisnęła Julie biegnąc w strone domku.

-Kobiety-westchnął Jasper idąc za nią z dwoma dużymi walizkami. Ian wziął nasze i po woli ruszyliśmy do domu. 

Domek był malutki, ale przytulny. Znajdowała się tam mała kuchnia połączona z salonem i jadalnią, JEDNA łazienka i dwie sypialnie...

-Obok siebie?-zawył Jasper, a ja się zaśmiałam.-dobra, w razie czego włóżcie do uszu słuchawki z muzyką na fulla-odparł po czym razem z Julie weszli do jednej z sypialni, a ja z Iaem do drugiej. Sypialnia posiadała duże okno z widokiem na góry, dwuoosobowe łóżko, małą szafe i telewizor który i tak pewnie nie działa. Mimo, że jest tu skromnie to i tak jest tu przytulnie.

-No no no. Jak na milionera myślałam, że wynajmiesz jakiś pięciogwiazdkowy hotel.

-Nie podoba ci się?-zapytał, a ja odwróciłam się do niego z szerokim uśmiechem.

-Bardzo mi sie podoba, ale poprostu myślałam, że wydasz kupe kasy na jakiś apartament.

-Chciałem poprostu wynająć małą chatke-wzruszył ramionami kładąc mi ręce na biodrach i schylając się muskając delikatnie moje wargi.-mam nadzieje, że spędzimy tutaj najlepsze dwa dni mojego życia-chwycił między zęby moją dolną warge i delikatnie ją pociągnął.

-Na pewno będziemy sie cudownie bawić-odszepnęłam zarzucając ręce na jego szyje.

-Mhm. Ale to nie koniec takich wypadów.

-Nie?

-Oczywiście, że nie. Zabiore cie jeszcze w wiele cudownych miejsc-odparł, a ja stanęłam na palcach i mocniej naparłam ustami na jego. Oddał szybko pocałunek przejeżdżając językiem po mojej dolnej wardze którą uchyliłem przez co poczułąm jego język przy swoim.

-Ej, wyłaźcie-usłyszeliśmy krzyk Julie i jej walenie drzwi przez co cicho się zaśmialiśmy.-ruchać będziecie sie wieczorem. Teraz idziemy na spacer.

-Ta jej bezprośredniość-prychnął Ian wciąż trzymając mnie blisko siebie.-idź się ubrać i zaraz gdzieś wyjdziemy-pocałował mnie w czoło, a ja wyszłam z jego pokoju i w towarzystwie Julie. Założyłam ciepłą, szarą kurtke, bo w górach jest dużo zimniej, do tego czapke, szalik, rękawiczki oraz ocieplane, czarne botki. Zaraz potem zjawili się chłopcy który również zaczęli się uboerać nieustannie o czymś rozmawiając. Ta dwójka chyba sie polubiła i znalazła wspólny język.

-Chodźcie-powiedział Jasper obejmując swoją dziewczyne i wychodząc z chatki. Ian objął mnie w talii i pocałował w czubek głowy, a potem wyszliśmy z domu wcześniej zamykając go na klucz. W górach było strasznie zimno dlatego od razu po wyjściu z chatki poczułam jak mój nos i policzki robią się czerwone.

-W takim razie gdzie idziemy?-zapytała Julie.

-Możemy pójść na wycieczke do lasu, a potem na kawe do kawiarni, żeby sie ogrzać-zaproponował Jasper. Każdemu ten pomysł się spodobał więc już po chwili byliśmy w drodze do lasu.

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz