-Halo?-odbieram zdziwiona, że w sobotę rano dzwoni do mnie Ian. Leże w łóżku i niedawno wstałam, a on zazwyczaj o tej godzinie nie dzwoni.
-Cześć Brooke!-piszczy radosny głos w słuchawce.
-Charlotte? Skąd masz telefon wujka?-pytam zdziwiona.
-No...wzięłam go żeby do ciebie zadzwonić-zachichotała.
-Jak się czujesz?-zapytałam z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Dobrze. Wyszłam ze szpitala i jest fajnie. Znowu mam zabawki i bawie się z Eveline, chodze też do szkoły. No i nie mogę jeść ani pić nic z mango. Tak mówią rodzice-gadała jak najęta.-ale spróbowałam tej marakuji i od teraz to mój ulubiony owoc!
-Mówiłam, że ci posmakuje. A jak u Eveline i wujka?
-Eveline teraz śpi, ale niedawno powinna sie obudzić i pewnie będzie chciała, żebym się z nią pobawiła.Ale teraz mam spokój-chichocze.-a wujek bierze prysznic.
-Tylko grzecznie mi tam. Żeby wujek nie był na was zły.
-Jestem aniołkiem-zaśmiała się.-no...prawie-dodała po chwili, a ja parsknęłam śmiechem. Kto jak kto, ale ta mała ma niezłą gadane. Zadaj jej jedno pytanie, a odpowie w dziesięciu zdaniach.-no, ale mi się nudziło więc wzięłam telefon wujka i do ciebie zadzwoniłam. Co robisz?
-Leże sobie w łóżku, wiesz?
-Śpisz?-dopytywała.
-Nie. Leże.
-To sie ubieraj!-zapiszczała ponownie.
-Nie mam planów kochanie, więc chyba zostane w łóżku.
-No to od teraz już masz-mówi dumnie rudowłosa.
-Niby jakie, hm?-pytam się.
-Idziesz z nami do zoo!-zaćwierkotała.
-Do zoo?
-Tak. Wujek zabiera nas do zoo i idziemy, co ty na to? Chciałabyś? Chciałabym z tobą pójść! Bo nigdy razem nigdzie nie byliśmy. Tak wspólnie. A tam są małpki, kangury, słonie, nawet hipopotamy, a chce je zobaczyć. Byłaś kiedyś w zoo?
-Dawno temu jak byłam dzieckiem.
-To musisz z nami iść! Tam jest cudownie-śmieje się radośnie.
-Charlotte, co ty robisz z moim telefonem-słysze w tle głos Iana, a po chwili wesoły pisk dziewczynki. Z telefonem przy uchu wstaje szukając ubrań. Słysze szamotanie i śmiechy, a po chwili oddzywa się męski głos.
-Brooke? Charlotte do ciebie dzwoniła?
-Tak-zaśmiałam się.-strasznie sie rozgadała.
-Cała ona-westchnął.-nie obudziła się przypadkiem?
-Nie. Nie spałam.
-To dobrze.
-Wujku, Brooke pójdzie z nami do zoo!-w tle usłyszałam pisk Charlotte i szybko zaczęłam się tłumaczyć.
-Charlotte zaczęła mówić, żebym szła z wami do zoo. Ma bujną wyobraźnie po prostu. Strasznie sie rozgadała i tyle.
-Charlotte by się ucieszyła jakbyś poszła z nami do zoo-odezwał się, a dziewczynka zapiszczała głośno.-więc...w sumie byłoby fajnie.
-Nie wiem. Nie chciałbyś spędzić czas z dziewczynkami?-pytam szukając w szafie spodni.
-Ktoś musi je ze mną pilnować, a są energiczne i sam nie dam rady. Pójdziesz?

CZYTASZ
Boss
רומנטיקהGdy dwudziesta dwu letnia Brooke podejmuje się pracy jako asystenka w biurze nie spodziewa się, że jej szefem zostanie nieziemsko przystojny, tajemniczy mężczyzna. Od tej pory życie Brooke zmieni się o sto osiemndziesiąt stopni za sprawą swojego prz...