Rozdział 75

56.9K 1.5K 507
                                    

~PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ~

Zadzwoniliśmy do drzwi, a po chwili otworzyła mi uśmiechnięta od ucha do ucha Kendall.

-Jesteście!-pisnęła przytulając najpierw mnie, potem Iana.-wchodźcie.

Ian popchał wózek z już półrocznymi dziećmi i weszliśmy do środka. Poszliśmy przez całą długość dość sporego domu po czym wyszliśmy na taras gdzie siedzieli wszyscy: moi rodzice, tata Iana, mąż Kedall, dziewczynki które bawiły sie w piaskownicy, Julie, Jasper i oczywiście już półtora roczny Chris.

-Przyszliście!-Julie zerwała sie z hamaka biegnąc do nas. Przytuliła sie do nas, a potem wyciągnęła z wózka Jaxona który patrzył na nią szarymi oczami.-cześć skarbeńku. Ale urosłeś-zaśmiała sie.-Chris, zobacz kto przyszedł.

Mały syn Julie podszedł do kobiety i spojrzał do wózka gdzie leżała nasza córka. Gdy Melanie go zobaczyła zaczęła płakać, co było troche dziwne bo zawsze tak reagowała gdy go widziała. Wzięłam więc córke na ręce i zaczęłam bujać.

-Pff, po co tu ona?-warknął chłopczyk. 

-Chris, mógłbyś być miły-syknęła jego mama.

-Jaxona zniose-wysepelnił chłopczyk.-ale tej tu-wskazał palcem na moją córke.-już nie.

-Chris!-zdenerwowała sie kobieta, na co chłopczyk wywrócił oczami.Mimo, że miał półtora roku to posiadął cięty język. Często sie wykłócał i był naprawdę uparty. Ale najbardziej mnie zdziwiła reakcja Melanie i Chrisa. Od początku gdy Melanie go widzi zaczyna płakać, albo mamrotać coś, a Chris tylko coś mruczy pod nosem i odchodzi. Nie lubią sie. To widać.

-Mogę iść sie już bawić?-zapytał zdenerwowany, a Julie westchnęła.

-Idź-wycedziła. Szatyn uśmiechnął się i pobiegł do dziewczynek któa grzebały w piaskownicy.

-Nie wiem dlaczego Chris sie tak zachowuje-wzruszyła ramionami.

-Mel zachowuje sie podobnie. Nie przejmuj sie-uśmiechnęłam sie oddając córke w ręce mojej mamy która zaczęła ją bujać i mówić coś do niej. Julie w tymczasie przekazała Jaxonowi ojcu Iana.

-Kiełbaski?-zapytał Erick stojący przy grillu.

-Kiełbaski-potwierdził Ian siadając obok mnie na krześle i przerzucając ręke przez moje oparcie.-jak tam z weselem?-zapytał sie Julie i Jaspera.-wszystko zaplanowane.

-Prawie wszystko-powiedziała blondynka.

-Śpieszcie sie-odparłam.-zostało wam pięć miesięcy.

-Zdążymy-powiedział jej narzeczony.

-A ile w końcu będzie osób?-zapytałam widząc jak moja mama kładzie Julie na kocyku w ogródku w otoczeniu poduszek aby było bezpieczniej.

-Sto dwadzieścia osiem.

-Sporo-skomentowałam.-mam nadzieje, że zdążycie. Ja też musze kupić sukienke.

-Ty już od paru miesięcy tak mówisz-westchnął Ian.

-Takie są kobiety, co poradzić-zaśmiała sie Julie.

-Bleee!-usłyszeliśmy krzyk Chrisa, a po chwili mały podbiegł do mamy.-ta mała szuja mnie opluła-wskazał palcem na Melanie która leżała na kocu i uśmiechała sie pokazując swoje dziąsła.

-Wyrażaj sie Chris-zbeształ go ojciec.-po co sie do niej zbliżałeś?

-A co? Nie moge-warknął chłopczyk.-ona mnie opluła! Fuj!

-Dostało ci sie za swoje-zaśmiała sie blondynka.-przynajmniej wiesz żeby sie do niej nie zbliżać.

-Nigdy sie do niej już nie zbliże-wycedził.-ohyda. Fuj. Uważajcie na nią!-krzyknął do Eveline i Charlotte którzy klęknęli obok mojej córki zaczynając ją zabawiać.

-Nas lubi-zachichotała Charlotte.

-Mnie też-wyseplenił Brandon.

-Brandon, ty przeciwko mnie!-Chris zaczął wymachiwać rękami po czym spojrzał na Jaxona który siedział na kolanach Julie i żuł sobie jakiegoś wafelka.-przynajmniej on jeszcze został po mojej stronie.

-Już niedługo-zaśmiał sie Jasper.-jak zacznie chodzić to zobaczysz.

-Jak zacznie chodzić to ta mała wredota pewnie też-skrzyżował wkurzony ręce, a ja zagryzłam warge starając się nie roześmiać. Ten mały doprowadza mnie czasem do łez.-a ja w tedy nie wytrzymam! No normalnie nie wytrzymam!-wyrzucił ręce w powietrze, a wszyscy zebrali wybuchnęli gromkim śmiechem.-nie śmiejcie sie. Taka prawda. Jak zacznie chodzić to ja sie wyprowadzam.

-Powodzenia synu. Gdzie będziesz mieszkać?-spytał roześmiany Jasper.

-Brandon mnie przenocuje, prawda?-zapytał sie chłopczyka który siedział na kolanach swojej mamy.

-Zapomnij-pokręcił głową.-znowu wyjesz mi wszystkie ciastka!-warknął Brandon, a wszyscy ponownie wybuchnęli śmiechem, a ja miałam łzy w oczach ze śmiechu. Z bolącym brzuchem wstałam i wzięłam swoją córke która zaczęła marudzić, a potem usiadłam z nią na krześle.

-To zamieszkam na ulicy-warknął, a jego powaga była przekomiczna.-przynajmniej nikt mi nie będzie kazał sie kąpać i chodzić spać o ustalonej porze.

-Jak chcesz możesz zamieszkać-Jasper wzruszył ramionami.-ale wiesz, że nie ma tam internetu i prądu?

Mina chłopca była niedoopisania. Otworzył szeroko oczy po czym nagle oznajmił:

-Zmieniłem zdanie. Zostane tutaj. Ale jak ta mała wre...

-Chris-warknęła ostrzegawczo Julie.

-Jak ona zacznie chodzić-poprawił sie mierząc wściekłym wzrokiem w Melanie.-to będe miał przekichane-następnie mrucząc coś pod nosem przyłączył sie do zabawy z Charlotte i Eveline.

-Dla kogo kiełbaska?-zapytał Erick kładąc na stół tacke z grillowanym jedzeniem, a my wciąż gadając i śmiejąc się zabraliśmy sie za jedzenie.



Stwierdziłam, że nie ma sensu już ciągnąć tej książki więc zostanie epilog i później druga część. Buziaki :*

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz