~PÓŁ ROKU PÓŹNIEJ~
Zadzwoniliśmy do drzwi, a po chwili otworzyła mi uśmiechnięta od ucha do ucha Kendall.
-Jesteście!-pisnęła przytulając najpierw mnie, potem Iana.-wchodźcie.
Ian popchał wózek z już półrocznymi dziećmi i weszliśmy do środka. Poszliśmy przez całą długość dość sporego domu po czym wyszliśmy na taras gdzie siedzieli wszyscy: moi rodzice, tata Iana, mąż Kedall, dziewczynki które bawiły sie w piaskownicy, Julie, Jasper i oczywiście już półtora roczny Chris.
-Przyszliście!-Julie zerwała sie z hamaka biegnąc do nas. Przytuliła sie do nas, a potem wyciągnęła z wózka Jaxona który patrzył na nią szarymi oczami.-cześć skarbeńku. Ale urosłeś-zaśmiała sie.-Chris, zobacz kto przyszedł.
Mały syn Julie podszedł do kobiety i spojrzał do wózka gdzie leżała nasza córka. Gdy Melanie go zobaczyła zaczęła płakać, co było troche dziwne bo zawsze tak reagowała gdy go widziała. Wzięłam więc córke na ręce i zaczęłam bujać.
-Pff, po co tu ona?-warknął chłopczyk.
-Chris, mógłbyś być miły-syknęła jego mama.
-Jaxona zniose-wysepelnił chłopczyk.-ale tej tu-wskazał palcem na moją córke.-już nie.
-Chris!-zdenerwowała sie kobieta, na co chłopczyk wywrócił oczami.Mimo, że miał półtora roku to posiadął cięty język. Często sie wykłócał i był naprawdę uparty. Ale najbardziej mnie zdziwiła reakcja Melanie i Chrisa. Od początku gdy Melanie go widzi zaczyna płakać, albo mamrotać coś, a Chris tylko coś mruczy pod nosem i odchodzi. Nie lubią sie. To widać.
-Mogę iść sie już bawić?-zapytał zdenerwowany, a Julie westchnęła.
-Idź-wycedziła. Szatyn uśmiechnął się i pobiegł do dziewczynek któa grzebały w piaskownicy.
-Nie wiem dlaczego Chris sie tak zachowuje-wzruszyła ramionami.
-Mel zachowuje sie podobnie. Nie przejmuj sie-uśmiechnęłam sie oddając córke w ręce mojej mamy która zaczęła ją bujać i mówić coś do niej. Julie w tymczasie przekazała Jaxonowi ojcu Iana.
-Kiełbaski?-zapytał Erick stojący przy grillu.
-Kiełbaski-potwierdził Ian siadając obok mnie na krześle i przerzucając ręke przez moje oparcie.-jak tam z weselem?-zapytał sie Julie i Jaspera.-wszystko zaplanowane.
-Prawie wszystko-powiedziała blondynka.
-Śpieszcie sie-odparłam.-zostało wam pięć miesięcy.
-Zdążymy-powiedział jej narzeczony.
-A ile w końcu będzie osób?-zapytałam widząc jak moja mama kładzie Julie na kocyku w ogródku w otoczeniu poduszek aby było bezpieczniej.
-Sto dwadzieścia osiem.
-Sporo-skomentowałam.-mam nadzieje, że zdążycie. Ja też musze kupić sukienke.
-Ty już od paru miesięcy tak mówisz-westchnął Ian.
-Takie są kobiety, co poradzić-zaśmiała sie Julie.
-Bleee!-usłyszeliśmy krzyk Chrisa, a po chwili mały podbiegł do mamy.-ta mała szuja mnie opluła-wskazał palcem na Melanie która leżała na kocu i uśmiechała sie pokazując swoje dziąsła.
-Wyrażaj sie Chris-zbeształ go ojciec.-po co sie do niej zbliżałeś?
-A co? Nie moge-warknął chłopczyk.-ona mnie opluła! Fuj!
-Dostało ci sie za swoje-zaśmiała sie blondynka.-przynajmniej wiesz żeby sie do niej nie zbliżać.
-Nigdy sie do niej już nie zbliże-wycedził.-ohyda. Fuj. Uważajcie na nią!-krzyknął do Eveline i Charlotte którzy klęknęli obok mojej córki zaczynając ją zabawiać.
-Nas lubi-zachichotała Charlotte.
-Mnie też-wyseplenił Brandon.
-Brandon, ty przeciwko mnie!-Chris zaczął wymachiwać rękami po czym spojrzał na Jaxona który siedział na kolanach Julie i żuł sobie jakiegoś wafelka.-przynajmniej on jeszcze został po mojej stronie.
-Już niedługo-zaśmiał sie Jasper.-jak zacznie chodzić to zobaczysz.
-Jak zacznie chodzić to ta mała wredota pewnie też-skrzyżował wkurzony ręce, a ja zagryzłam warge starając się nie roześmiać. Ten mały doprowadza mnie czasem do łez.-a ja w tedy nie wytrzymam! No normalnie nie wytrzymam!-wyrzucił ręce w powietrze, a wszyscy zebrali wybuchnęli gromkim śmiechem.-nie śmiejcie sie. Taka prawda. Jak zacznie chodzić to ja sie wyprowadzam.
-Powodzenia synu. Gdzie będziesz mieszkać?-spytał roześmiany Jasper.
-Brandon mnie przenocuje, prawda?-zapytał sie chłopczyka który siedział na kolanach swojej mamy.
-Zapomnij-pokręcił głową.-znowu wyjesz mi wszystkie ciastka!-warknął Brandon, a wszyscy ponownie wybuchnęli śmiechem, a ja miałam łzy w oczach ze śmiechu. Z bolącym brzuchem wstałam i wzięłam swoją córke która zaczęła marudzić, a potem usiadłam z nią na krześle.
-To zamieszkam na ulicy-warknął, a jego powaga była przekomiczna.-przynajmniej nikt mi nie będzie kazał sie kąpać i chodzić spać o ustalonej porze.
-Jak chcesz możesz zamieszkać-Jasper wzruszył ramionami.-ale wiesz, że nie ma tam internetu i prądu?
Mina chłopca była niedoopisania. Otworzył szeroko oczy po czym nagle oznajmił:
-Zmieniłem zdanie. Zostane tutaj. Ale jak ta mała wre...
-Chris-warknęła ostrzegawczo Julie.
-Jak ona zacznie chodzić-poprawił sie mierząc wściekłym wzrokiem w Melanie.-to będe miał przekichane-następnie mrucząc coś pod nosem przyłączył sie do zabawy z Charlotte i Eveline.
-Dla kogo kiełbaska?-zapytał Erick kładąc na stół tacke z grillowanym jedzeniem, a my wciąż gadając i śmiejąc się zabraliśmy sie za jedzenie.
Stwierdziłam, że nie ma sensu już ciągnąć tej książki więc zostanie epilog i później druga część. Buziaki :*
CZYTASZ
Boss
RomanceGdy dwudziesta dwu letnia Brooke podejmuje się pracy jako asystenka w biurze nie spodziewa się, że jej szefem zostanie nieziemsko przystojny, tajemniczy mężczyzna. Od tej pory życie Brooke zmieni się o sto osiemndziesiąt stopni za sprawą swojego prz...