Rozdział 33

75.7K 2K 896
                                    

Założyłam tym razem ciemno zielony płaszcz który znalazłam w szafie oraz czarne botki na leciutkim podwyższeniu.

-Ja idę-powiedziałam do rodziców którzy siedzieli w salonie.

-Wyglądasz ślicznie-powiedziała mama.

-Po kimś to ma-mruknął mój tata.

-Ten twój szef na pewno nie będzie mógł spuścić z ciebie oka.

-Ale jak cie rozkocha i zostawi to ja mu pokaże-uderzył pięścią o swoją otwartą ręke.

-Rozumiem. Wróce za jakieś pare godzin-odparłam owijając szyje szalikiem.

-Tylko ubierz się ciepło. Robi się coraz zimniej.

-Dobrze. Jak wróce spędzimy razem czas!-krzyknęłam wybiegając z domu. Wsiadłam do czarnego drogiego samochodu i przywitałam się z Ianem.

-Hej Brooke!-pisnęły dziewczynki które siedziały z tyłu na foteliku zapięte pasami, a ja odwróciłam się do nich.

-Hej gwiazdki-zaśmiałam się. Charlotte miała na sobie żółtą kurtkę, jeansy i fioletowe kozaki, a Eveline miała białą kurtkę, czapke, szalik, różowe spodnie i ciepłe buty. Odwróciłam się z powrotem do Iana który zajęty był prowadzeniem samochodu.

-Ładnie wyglądasz-powiedział patrząc na mnie kątem oka.

-Dziękuje-bąknęłam.-chciałabym wrócić przed dwudziestą. Moi rodzice przyjechali i chciałabym spędzić z nimi czasu.

-Sie rozumie-pokiwał głową. Całądroge gadałam z Ianem albo z dziewczynkami którym nie zamykała się buzia i przekrzykiwały się nawzajem.
***

-Jesteśmy-powiedział mężczyzna, więc wysiedliśmy z samochodu. Ja pomogłam odpiąć pas Charlotte i pomogłam jej wysiąśc z samochodu, a Ian to samo zrobił z Eveline.

-Chodźcie!-Charlotte chwyciła mnie za ręke i pociągnęła,a po chwili za drugą dłoń złapała mnie Eveline.

-Ej, to nie fair-oburzył się Ian.-dlaczego masz tylko dwie ręce i to jeszcze zajęte?

-Życie-zacmokałam. Stanęliśmy obok kasy, a Ian kupił dla nas bilety.

-Na hipopotamy!-piszczała Charlotte.

-Będziemy chodzić od początku-powiedział mężczyzna, a dziewczynka pokręciła głową i razem zaczęliśmy chodzić po klatkach i podziwiać zwierzęta. Charlotte i Eveline były zachwycone. Robiły zdjęcia wszystkim zwierzętom i piszczały radośnie gdy ich widziały.

-Co to?-zapytała młodsza wskazując na zwierze które pływało.

-To foka-powiedziałam trzymając dziewczynki za ręce.-ładne, co?

-Ślicznee-zachwycała się Charlotte.-wujkuu, kupimy foke?

-Dla ciebie wszystko-zaśmiał się.

-Ja chce słonia-burknęła młodsza.

-To zrobimy w domu zoo-odparł, a dziewczynki radośnie podskoczyły. Charlote pstryknęła zdjęcia fokom a później ruszyliśmy dalej. Pokazywaliśmy dzieciom wielbłądy, żyrafy, flamingi (dziewczynki myślały, że to gołe ptaki), tygrysy i małpki. Były zachwycone, a mnie po woli bolały ręce od ich ciągnięcia.

-Patrz Eveline! Hipopotamy!-krzyknęła Charlotte. Dziewczynki puściły moje ręce i pobiegły przed siebie.

-Ostrożnie!-krzyknął Ian, a po chwili poczułąm jak splata nasze palce razem więc posłałam mu pytające spojrzenie.-w końcu sobie poszły, więc musze korzystać-wytłumaczył, a ja zaśmiałam się pod nosem. Podeszliśmy do hipopotamów, a Charlotte zaczęła pstrykać im niekończącą ilość zdjęć.

-Ale piękne. Zmieniam zdanie. Nie chce foki. Chce hipopotamy.

-A ja słonia-burkęła Eveline, a my z Ianem zaśmialiśmy się pod nosem.

-Gdzie będziecie trzymać hipopotama? Potrzebuje wody-odparł mężczyzna.

-Mogę mu dać mój basen. Po drugie jak będzie padać to będzie miał wode.

-A gdzie go będziecie trzymać?-spytałam rozbawiona.

-Jak to gdzie? W domu-Charlotte wzruszyła ramionami.-codziennie będe wkładać go do wanny i pryskać wodą.

-A jak pojedziecie? Ian sam nie poradzi sobie z hipopotamem-mówiłam, a mężczyzna obok zaśmiał się głośno.

-Poradzi. Jego dom jets ogromny!-zaśmiała się nadal oglądając hipopotamy.-a jakby mu się nudziło kupimy mu drugiego.

-Ja nie mogę. Dwa hipopotamy w domu? Przerąbane-odparł Ian, a ja parsknęłam śmiechem.-wykończycie mnie.

-Jesteście uroczą parą-powiedziała obok nas jakaś kobieta z wózkiem. Nic nie mówiąc zarumieniłam się i pociągnęłam Iana za ręke, a dziewczynki do nas dołączyły.

-Słodko się rumienisz-wyszeptał mi do ucha Ian.

Zdradziecka krew!

***

Po oglądnięciu zwierząt dziewczynki poszły na trampoline, a my zamówiliśmy sobie sok i siedzieliśmy na ławce obserwując bawiące się dziewczynki i inne dzieci.

-Fajnie spędziłam czas-odparłam.

-Tak. Ja też,ale jestem zmęczony. Dobrze, że ze mną pojechałaś. Inaczej zgubiłbym je już przy pierwszych dziesięciu minutach.

-Są energiczne, ale założę się że po przyjeździe do domu padną i będą spać do rana.

-Oby-odparł popijając swój sok.-tak czy siak dzisiejszy dzień jest świetny. A, no i mogę zobaczyć cie w innym wydaniu. I musze powiedzieć, że cholernie podobasz mi się też bez sukienek i szpilek-wyszeptał i delikatnie musnął moje usta, a po chwili się odsunął.

-Ukm...dzięki-mruknęłam dopijając swój sok. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłąm, że jest dopiero wpółdo siódmej. Mam jeszcze sporo czasu.

-Wujku wujku!-piszczały dziewczynki które biegły do nas.-kupisz nam gofra?

-Z czym?-zapytał.

-Z bitą śmietaną!

-Posypką!-dodała Eveline.

-Żelkami!

-I sosem kalmelowym!-wysepleniła jej młodsza siostra.

-Nie za słodko?-zapytał.

-Nie-odpowiedziały chórem, a my się zaśmialiśmy, a potem całą czwórką poszliśmy pod budke z goframi.
***

-Dziękuje za dzisiaj-odparłam gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem.

-To ja dziękuje, że pomogłaś mi sięzaopiekować tymi demonami-wskazał głową na dziewczynki które spały na tylnych siedzeniach.-będe je musiał potem zanosić do domu.

-Są lekkie.

-Może i tak, ale gdy musze brać dwójke dzieci naraz to jednak moje plecy cierpią.

-Dla takiego napakowanego gościa nie jest to problemem-roześmiałam się.-będe już iść. Powodzenia w noszeniu dziewczynem.

-Mhm, dobranoc Sky-powiedział, a następnie przycisnął swoje usta do moich. Oddałam pocałunek ciesząc się, że dzieci już śpią. 

-Dobranoc-wyszeptałam gdy się od siebie odsunęliśmy, a potem wyszłam z samochodu.



Co sądzicie o Charlotte i Eveline? Słodkie są czy może was irytują?Kocham was <3Buziaki :*

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz