Rozdział 67

51.3K 1.6K 115
                                    

Moje serce na moment sie zatrzymało, a ja otworzyłam szeroko oczy.

-W...ciąży?

-No tak. Nie wiedziałaś?-zapytała zdziwiona.

-N...nie. To musi być pomyłka-pokręciłam szybko głową.-niech pani dokładnie sie przyjrze.

-Patrze dokładnie i widze dziecko. Dokładnie...ósmy tydzień.

-To niemożliwe. Nie moge być w ciąży.

-Ale jesteś. Zobacz-pokazała na plamke na monitorze.-to twoja fasolka. Widzisz?

Czułąm jak oblewa mnie zimny pot, a serce tym razem głośno łomota. Zaczęłam drżeć ze strachu. Nie moge być w ciąży. Nie jestem przygotowana na dziecko. Jak ja o tym powiem...Ianowi? Przecież on mnie zostawi. Do oczu od razu napłynęły mi łzy. Nie chce tego dziecka.

-Nie wymiotowałaś czasami, albo nie miałaś bólów pleców?

-No...często mi sie to zdarzało, ale myślałam, że to przez grybe-wychlipiałam.

-No to widzisz. Już mamy przyczyne. Za pare miesięcy ten mały brzdąc będzie z tobą. To łzy szczęścia?

-Sama nie wiem-wyszlochałam.-mój chłopak...nic o tym nie wie.

-Oh, zaakceptuje to. Powiedz mu, a jestem pewna, że pokocha to dziecko.

-M...może ma pani racje. Moge sie ubrać?

-Tak-podała mi chusteczke, a ja zmyłam tą maź z brzucha, a potem ubrałam sie. Pożegnałam sie z ginekolog i wyszłam cała zapłakana. W samochodzie przesiedziałam kolejne minuty bo nie dałam rady prowadzić w tym stanie. Jestem w ciąży. W pieproznej ciąży. Dlaczego? Ja nie chce mieć dziecka. Jestem pewna, że Ian mnie po tym zostawi. Nie chce wychowywać dziecka samego. Drżącymi rękami wyciągnęłam telefon i wystukałam numer do przyjaciółki.

-Julie-wyszeptałam drżącym głosem.

-Brooke, boże! Stało sie coś!?

-Mogłabym...do ciebie przyjechać? To ważne.

-Oczywiście, że tak. Czekam.
***

Zaparkowałam pod domem przyjaciółki i cała zapłakana weszłam na drugie piętro. Gdy drzwi sie otworzyły rzuciłam sie w objęcia Julie która od razu mocno mnie objęła.

-Brooke, cholera. Co sie stało?

-Możemy pogadać w salonie?-pociągnęłam nosem. Blondynka kiwnęła głową, a później weszłyśmy do mieszkania.

-Jasper zabrał Chrisa na spacer więc mamy jakieś półgodziny. Zrobić ci coś do picia?

-Nie-pokręciłam głową siadając na kanapie.

-Brooke, co sie dzieje?-zapytała siadając obok mnie, a ja wybuchłam niekontrolowanym płaczem.

-Jestem w ciąży-wyszlochałam.

-Brooke, mów wyraźnie, bo usłyszałam, że jesteś w ciąży-warknęła.

-Dobrze usłyszałaś-wyszeptałam.

-Co?-otworzyła szeroko usta.-Brooke, na...prawdę? Boże, tak sie ciesze!!-wrzasnęła tak, że pewnie słyszało ją pół osiedla po czym sie we mnie wtuliła.

-A ja nie-pokręciłam głową.

-Dlaczego nie?Brooke, będziesz miała małe dziecko! Wiesz jakie to szczęście?

-Może dla ciebie. Ian...mnie zostawi.

-Nie powiedziałaś mu?-zapytała zdziwiona.

-Wracam od ginekologa. To miały być zwykłe kontrolne badania. A powiedziała mi, że będe miała dziecko.

-Brooke-Julie przytuliła mnie do siebie.-Ian cie nie zostawi. To złoty facet.

-On nie będzie chciał tego dziecka.

-Skąd wiesz? Nie dowiesz sie póki mu tego nie powiesz. Przecież widzisz jak traktuje Chrisa i swoje chrześnice.

-To co innego. Własne dziecko to odpowiedzialność-wytarłam oczy i nos chusteczką.

-Ian cie nie zostawi. Gwarantuje ci to. Musisz mu powiedzieć. A jak cie zostawi co na pewno sie nie stanie to tak prędko sie mnie nie pozbędzie. Będe jego koszmarem-syknęła a ja zaśmiałąm sie przez łzy.-Ian cie kocha. Jesteś dla niego całym światem i pokocha tą fasolke najmocniej na świecie. Masz też mnie. 

-Dziękuje-przytuliłam sie do blondynki.

-Pomyśl tylko. Gdy urodzisz będziemy wychodzić na spacery z dziećmi i będziemy przykładnymi matkami. A dla Iana będzie to oczko w głowie. Zobaczysz.

-Pare dni temu powiedział, że nie czuje sie gotowy aby mieć dziecko.

-Jasper powiedział to samo-prychnęła.-a teraz nie wyobraża sobie życia bez Chrisa. I wiesz co? Powiedział, że kupimy nawet psa, żeby mały nie czuł sie samotny.

-Fajnie-uśmiechnęłam sie lekko.

-Oh Brooke. Kiedy zamierzasz mu powiedzieć?

-Nie wiem-wzruszyłam ramionami biorąc kolejną chusteczke.-boje sie odpowiedzialności.

-Też sie bałam. Ale zobaczysz, będziesz cudowną matką. Widze jak opiekujesz sie Chrisem i innymi dziećmi. Jesteś odpowiedzialna i masz podejście do maluchów. Zobaczysz, poradzisz sobie. A ja zawsze będe cie wspierać.

-Kocham cie Julie. Ciesze sie, że cie mam.

-Też cie kocham Brooke-zaśmiała sie cicho.-ty mi pomagasz z moim małym diabełkiem to ja pomogę tobie. Tylko obiecaj, że niedługo mu o tym powiesz.

Popatrzyłam w jej błagalne oczy które mówiły "prosze, powiedz mu. Prosze".

-Obiecuje-westchnęłam, a Julie przytuliła mnie.

-Świetnie. To co? Może żeby jakoś sie rozruszać proponuje wino i filmy.

-Jestem w ciąży Julie.

-Rany, zapomniałam!-uderzyła sie dłonią w czoło.-to sok i filmy?

-Może być.

Cały dzień spędziłam i Julie oglądając też filmy. Potem gdy przyszedł Jasper opiekowałyśmy sie Chrisem przy okazji cały czas plotkując i śmiejąc się. Jednak cały czas miałąm w głowie myśl o ciąży i o tym jak to powiem Ianowi. Wiem, że moje życie teraz się zmieni.

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz