-Gotowa?-zapytał Ian przytulając mnie od tyłu, a jego ręce zatrzymały sie na moim brzuchu.
-Ehh, tak-popatrzyłam ostatni raz na swój dom.-będe za nim tęsknić.
Ian pocałowął mnie uspokajająco w policzek. Sprzedaje dom. Julie stwierdziła, że będzie dobrze, bo nikt już tam nie będzie mieszkał. Przeprowadza sie tu małżeństwo z trzema dziećmi, więc myśle, że spokojnie sie tu pomieszczą. Mimo to będe tęsknić za tym domem. Wiele pięknych wspomnień przeżyłam. Ale chce wyjść jak najszybciej.
Otarłam z policzka łzy i wyszłam z domu. Ian schował moje torby do bagażnika i usiadł obok mnie w samochodzie.Położył jedną ręke na moim udzie, a drugą prowadził samochód.
-Teraz zaczniemy nowy rozdział-powiedział, a ja uśmiechnęłam sie lekko.
-Tak-wyszeptałam.
Dojechaliśmy pod jego dom w pare minut. Ian wziął moje wszystkie walizki twierdząc, że nie moge sie przepracowywać, mimo że te walizki nie są takie ciężkie.Mój brzuch jest coraz większy i dzieci już powoli sie objawiają. Często mnie kopią, za co jestem na nich cholernie zła. Ale to w końcu moje skarby. Nie dam rady sie długo na nie gniewać.
Weszłam po schodach na pierwsze piętro wchodząc do sypialni Iana.
-Tu masz walizki-powiedział mężczyzna kładąc bagaże obok drzwi.-trzeba chyba robić pokoik dla dzieci-przytulił mnie od tyłu.
-Mhm. Przydałoby sie-powiedziałam opierając się plecami o niego.
-Ja to załatwie-pocałował mnie w kark.
-Wolałabym, żebyśmy to ustalili razem.
-Jak sobie chcesz-wzruszył ramionami.-wiesz już jaki chcesz im zrobić pokój?
-Jeszcze nad tym nie myślałam. Mamy dużo czasu-zaśmiałam sie gdy poczułam jak sunie nosem po mojej szyji i w końcu całuje mnie w skroń.
-Ciesze sie, że będziesz ze mną mieszkać-wymruczał w moje włosy.
-Ja też-westchnęłam.-ale cieszyłabym sie bardziej gdybyś zrobił mi coś do jedzenia.
-Co księżniczka sobie życzy?-zapytał.
-Hm...mam ochote na coś tłuczącego. Naleśniki z bitą śmietaną, polewą i truskawkami.
-Apetyt kobiet w ciąży jest straszny-burknął, a po chwili pocałował mnie w kącik ust.-dobrze, zaraz ci zrobie.
-Kocham cie!-odwróciłam sie do niego przodem i go przytuliłam.
-Tylko dlatego?-zaśmiał sie.
-Głównie tak.
-Wiesz co?-udał obrażonego.-kochasz mnie za to, że ci gotuje.
-Żartuje-pocałowałam go w usta z szerokim uśmiechem.-ale będe cie kochać baardzo mocno gdy mi zrobisz naleśniki i...do tego kubek kakao! A najlepiej dwa.
-To będą okropne miesiące mojego życia-powiedział i dotknął mojego brzucha.-ale skoro te małe szkraby też chcą naleśników i kakao to zrobie-Ian pocałowął mnie w czoło, po czym odszedł, a ja położyłam sie na łóżku z szerokim uśmiechem na ustach.
~3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ~
Siedziałam w salonie na kanapie jedząc chipsy, żelki i popijając to wszystko colą. Tak, w ciąży mój apetyt i humorki zmieniają się w ciągu dwóch minut.
-Kochanie, mamy gości!-krzyknął Ian wchodząc do domu. Usłyszałam piski dzieci, a zaraz potem Charlotte i Eveline przybiegły do mnie wskakując na kanape.
-Masz już duży brzuszek-powiedziała młodsza z nich.-mogę dotknąć?
-Pewnie-zaśmiałam sie, a dziewczynki dotknęły mojego w miare okrągłego brzucha.
-Kiedy będe mogła ich zobaczyć?-zapytała Charlotte.
-Muszą sie urodzić tak jak wasz braciszek-wytłumaczyłam gdy rodzice dzieci przyszły do salonu. Kendall oczywiście trzymała na rękach Brandona który był już troszke starszy. Na jego główce można było dostrzec pojedyncze,brązowe włoski więc napewno nie będą rude tak jak u jego sióstr.
-Jak tam?-zapytała Kendall.
-Coraz ciężej, ale daje rade. Musze znieść jeszcze pare długich miesięcy.
-Zobaczysz, jak urodzisz to będziesz najszczęśliwsza na świecie.
-Niewątpie-zaśmiałam sie.-zrobić ci kawy czy herbaty.
-Ty siedź. Ja sie tym zajme. IAN!-krzyknęła do mojego faceta.-zrób nam dwie herbaty.
-Oczywiście-wywrócił oczami idąc do kuchni.
-No to jak z pokoikiem dla bliźniąt?-zapytała kobieta bujając na rękach swojego synka który zasypiał. Dziewczynki w tymczasie zniknęły na górze.
-Jest w trakcie remontu-oznajmiłam.-Ian powiedział, że ich pokój będzie ich małym rajem.
-Niewątpie-zaśmiałam sie.-gdy robił pokój zabaw dla dziewczynek to byłam w szoku jak sie w to wkręcił. A teraz sam będzie miał dwójke dzieci, więć pokój napewno będzie śliczny. A imiona? Macie już?
-Mamy pare w zanadrzu, ale nie wiemy jeszcze dokładnie.
-A jakie to imiona?-oparła sie wygodniej na kanapie. Ian postawił przed nami kubki z herbatą, a potem pocałował w głowe i powiedział, że idzie z Erickiem na ogród.
-Teraz nie powiem-zaśmiałam sie.-dowiecie sie po narodzinach.
-Pff...trzymasz mnie w niepewności-odparła, a ja zaśmiałam sie rozbawiona.
-A skąd pomysł na imiona swoich dzieci?
-Hm...szczerze? Charlotte wzięła sie od mojej ulubionej książki. Erick nie miał nic przeciwko. Eveline znowu to był pomysł Jaspera. Poprostu takie imie mu sie podobało. A imie dla małego wymyśliliśmy razem. Ma imie po swoim pradziadku.
-Pomysłowe-zaśmiałam sie, a Kendall mi zawtórowała.
-Jasper już nie może sie doczekać, aż będzie sie bawił z Brandonem w ogrodzie. Z dziewczynkami raczej piłki nie pokopie.
-Musi troche poczekać. Może jak mój syn podrośnie będzie bawił sie z twoim Brandonem.
-Napewno będą wspaniałymi przyjaciółmi.
-Plus Chris czyli synek mojej przyjaciółki.
-Polubią sie-zaśmiała sie Kendall, a potem zaczęłyśmy inny temat.
CZYTASZ
Boss
RomanceGdy dwudziesta dwu letnia Brooke podejmuje się pracy jako asystenka w biurze nie spodziewa się, że jej szefem zostanie nieziemsko przystojny, tajemniczy mężczyzna. Od tej pory życie Brooke zmieni się o sto osiemndziesiąt stopni za sprawą swojego prz...