Rozdział 22

80.5K 2.1K 445
                                    

-Ian...co...co ty tu robisz?-zapytałam zszokowana wiedząc przede mną mężczyzne w szarym, opinającym podkoszulku i przetartych jeansach. Oczywiście za mną stanęła Julie która wyszeptała mi do ucha: "Boże, czy to mi się śni czy do bóg seksu?". Zaśmiałam się cicho z jej tekstu, po czym popatrzyłam na mężczyzne.

-Przyjechałem ci to oddać-podał mi moją torebkę, a ja zapomniałam, że o niej zapomniałam. Miałam tam klucze, telefon, portfel i szminkę. Najważniejsze przedmioty, a ja o niej zapomniałam.

-Um...dziękuje-powiedziałamodbierając swoją własność.

-Przedstawisz nas?-zapytała Julie stając obok mnie przez co miałam ochotę walnąć ją w głowę.

-Ian, to moja przyjaciółka Julie. Julie, to Ian. Mój...

-Szef-dokończył za mnie mężczyzna i podał jej ręke.-miło mi.

-Mi...również-powiedziałazszeroko otwartymi oczami prawie śliniąc się na jego widok.

Masz chłopaka debilko!

-Dziękuje jeszcze raz za torebkę-powiedziałam gdy przez pare sekund tylko patrzyliśmy sobie w oczy.-w ogóle...zostawiłeś sam dziewczynki?

-Śpią-wzruszył ramionami.

-Nie boisz się o nie? To małe dzieci!

-Charlotte jest już dużym dzieckiem. Nie zrobiłaby głupstwa i pilnowałaby małej.

-Wiesz, że jesteś nieodpowiedzialny?-spytałam unosząc do góry brwi.

-Wiesz...przyjechałem, żeby oddać di torebkę, a ty mi tu wyjeżdżaszo odpowiedzialności?-uśmiechnął się lekko. 

-M...może wejdziesz?-zaproponowałam modląc się, żeby odmówił. Nie chciałam spędzać z nim czasu, ale przez grzeczność zapytałam.

-Nie. Dzięki. Dziewczynki na mnie czekają. Do poniedziałku Brooke-mrugnął i wsiadł do swojego samochodu, a gdy zamknęłam drzwi Julie zbladła i oparła się o ściane.

-Julie, wszystko ok?-podeszłam do przyjaciółki.

-Dlaczego idiotko mi nie powiedziałaś, że to model wyjęty z gazety!-wrzeszczała.

-Mówiłam, że przystojny.

-Ale żeby aż tak?! Kurwa!-złapała sięza głowę.-bóg dał mu chyba za dość wszystkiego! To jest taki przystojniak, że...nie da się go opisać słowami.

-Masz chłopaka-przypomniałam jej.

-Zawsze mogę z nim zerwać.

-JULIE!-ryknęłam wściekle. Nigdy nie pozwolę, żeby zerwała z Jasperem. Ten chłopak do skarb. Sama chciałabym mieć takiego cudownego chłopaka. Opiekuńczy, romantyczny, troskliwy, a na dodatek przystojny.

Ale nie tak bardzo jak Ian.

-Żartuje żartuje-roześmiała się.-nigdy nie zerwę z Jasperem dla innego chłopaka. Za bardzo go kocham.

-Mam nadzieje-pogroziłam jej palcem.-gdybyś z nim zerwała byłabyś totalką kretynką.

-Wiem Brooke-wywróciła oczami.-ale chyba mogę troche pomarzyć. A ten twój szef no to poprostu ciacho jakich mało. Przystojny, wysportowany, tajemniczy...no bóg seksu!-wyrzuciła ręce w górę.-ma żonę?

-Co? Nie!-zaśmiałam się.-on bzyka wszystkie laski. Więc...mnie też-posmutniałam.-ale to w sumie też moja wina

-Żałujesz?

-Uhm...nie wiem. Chyba nie. Nigdy z żadnym facetem nie było mi tak dobrze.

-No widzisz-klasnęła w dłonie.-ale...chwila chwila.Bzyka wszystkie laski podczas gdy jest ojcem?

-O czym ty mówisz Julie? Jakim ojcem?

-Przecież ma dzieci. Dziewczynki. Sam to powiedział-odparła, aja uderzyłąm się otwartą dłonią w twarz.

-To jest chrzestnice.

-Aaa-powiedziała, aby po chwili pisnąć jak dziecko.-bierz się za niego. Z takim facetem pozazdrości ci każda laska. Nawet ja. Wyobraź sobie jak będą się na was gapić. A na basenie...o mamuniuu!

-Ochłoń Julie-zaśmiałam się.-jak już mówiłam Ian nie bawi się w związki. Po drugie to mój szef. Nie powinnam.

-Zakazany owoc smakuje najlepiej.

-Nie dla mnie. Ian tylko się ze mną przespał. Nic do mnie nie czuł.

-Skąd wiesz? Może to odmieniło jego życie, będziecie parą i zamieszkacie razem adoptując psa i wychowując dzieci?

-Jesteś niemożliwa-prychnęłam kręcąc głową.-to nic dla Iana nie znaczyło. NIC. Każda pracownica chyba mu uległa.

-Nie dziwie sie.

-Jesteś idiotką Julie.

-No, ale zobacz.Jest taki seksowny, że gdybym tam pracowała też bym mu uległa, ty nie?

-Nie?

-Ha!-zaśmiała się.-już to zrobiłaś kretynko. Uległaś mu.

-To było raz. Jeden jedyny raz do cholery! I chce o tym zapomnieć.

-Dlaczego?

-Po prostu chce Julie i tyle. 

-Ja wiem, że na jednym razie sie nie skończy. Może zostańcie pracownikami z przywilejami.

-Ty siebie słyszysz?-warknęłam. Moja przyjaciółka działa mi coraz bardziej na nerwy. Kocham ją, ale mnie irytuje swoim zachowaniem.-nie będe żadną erotyczną zabawką mojego szefa!

-Ty byś na ty skorzystała i on też.

-Ty jesteś jebnięta-wykrzyczałam.-po cholere Ian tu przychodził. Teraz będziesz mi zawracać dupe.

-Po prostu mówie co myśle.

-I to twój błąd. Zajmij sie lepiej Jasperem.

-Zajmuje się nim codziennie-powiedziała.-ty mogłabyś też się zająć swoim szefem.

-Nie znudziło ci się to? Przestań pieprzyć.

-Pieprzyć to cie może twój Ianek-zaćwierkała, a ja byłam cała czerwona ze złości.

-Nie będe z tobą rozmawiać. Idę do siebie spać.

-Zmęczona po seksie.

-Pierdol sie!-warknęłam idąc po schodach.

-Tylko z Jasperem!-odkrzyknęła po czym dodała:-i fajne malinki! Całkiem sporo ich masz zwłaszcza w okolicy szyji.

Prychnęłam jedynie i weszłam do swojego pokoju trzaskając drzwiami. Julie traktuje jak siostre, ale czasem mam ją ochotę zabić. Nienawidze jej i jednocześnie kocham. Oczywiście jak siostre. Ale kurwa mogłaby przestać mówić co jej ślina na język przyniesie. To męczące. Zwłaszcza dla mnie. Tym razem na prawdę mnie zirytowała tym tematem i się na nią nieźle wkurzyłam.

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz