Rozdział 66

52.9K 1.6K 475
                                    

~2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ~

Zaparkowaliśmy obok nowoczesnego budowca i razem z Ianem wysiedliśmy z samochodu. Zadzwoniliśmy domofonem, a po chwili otworzyła nam roześmiana Julie. Poszliśmy na drugie piętro gdzie czekała już na nas blondynka ubrana w zwykłe legginsy i koszulke Jaspera. I tak wyglądała ślicznie.

-Hej-pisnęła rzucając mi sie na szyje. Ian musiał mnie chwycić w talii, abym sie nie przewróciła.

-Cześć Julie-zaśmiałam sie.

-Wchodźcie wchodźcie-wbiegła z powrotem do mieszkania.-Jasper, przyszli!-krzyknęła.Ich mieszkanie było naprawdę zadbane. Mimo, że małe to nowoczesne. Z dość wąskiego korytarza przeszliśmy do salonu połączonego z kuchnią. Białe ściany, a jedna z nich była z cegieł. Stała tam czarna kanapa z żółto niebieskimi poduszkami. Oczywiście duży telewizor na szafce i nowoczesna kuchnia ze wszystkimi, niezbędnymi sprzętami. Jasper który siedział w salonie wstał i mocno mnie przytulił, a potem przywitał sie z Ianem.

-To jak? Piwo?-zapytał Jasper.

-Prowadzę-powiedział.-chyba, że Brooke poprowadzi-spojrzał na mnie błagalanie, a ja wywróciłam oczami.

-Okey.

-Jest!-powiedział uradowany.-dawaj to piwo.

Jasper poszedł do lodówki skąd wyciągnął dwie butelki. 

-Nie opij sie-poklepałam go po ramieniu.

-Skarbie, jedno piwko-powiedział. W tym momencie do salonu weszła Julie trzymając na rękach rozespanego, dwumiesięcznego Chrisa przykrytego błękitnym kocykiem.

-A kto to wstał?-zapytałam zmieniając głos. Podeszłam do chłopczyka i pogłaskałam go po małej rącze. Chłopczyk czujnie mnie obserwował. Miał już dwa miesiące i był przepiękny. Urode zdecydowanie odziedziczył po tacie, natomiast duże, cudne oczy; po mamie. Miał też wąziutki nosek i małe usta.-cześć Chris-przywitałam sie podczas gdy ten nadal mnie obserwował.

-Dopiero wstał, więc jest zaspany-wytłumaczyła.

-O cześć Chris-podszedł do niego Ian i uśmiechnął szeroko.-coś niemrawy dzisiaj.

-Dopiero wstał-wywróciłam oczami.-ty jak wstajesz to nie ma z tobą kontaktu. Dzieci mają podobnie.

-Co chcecie? Kawy herbaty?

-Ja myśle, że harbaty, a Ian to już sie zadomowił-popatrzyłam na swojego mężczyzne który siedział z Jasperem na kanapie i popijali piwo.-daj, potrzymam małego.

Julie podała mi swojego synka, a ja ostrożnie go wzięłam podtrzymując mu głowe. Poszłam za Julie do kuchni która wstawiła wode na herbate.

-Jak tam mieszkanie we dwójke?-zagadałam.

-Brakuje mi ciebie-powiedziała cicho.-ale jest super. Radze sobie.

-Jasper ci pomaga? Bo jak nie to wiesz...

-Pomaga-zaśmiała sie cicho.-często wstaje do Chrisa gdy ja nie mam siły. 

-To dobrze-powiedziałam delikatnie bujając Chrisa który na szczęście nie płakał, ale obserwował swoją mame żeby czasem nie odchodziła.-wszystko dobrze? Wiesz...wyglądasz dziwnie.

-W porządku.

-Na pewno?

-Tak. Jest świetnie. Dzisiaj mało jadłam.

-Może chcesz coś do jedzenia?-zapytała zalewając herbate wrzątkiem.-troche blada jesteś.

-Nie, dzięki. Nie jestem głodna.

-Okey. Jak chcesz. Poprosze Jaspera, żeby wyszedł z małym na krótki spacer. Iana też weźmie. Pogadamy sobie potem we dwie.

-Ale jest zima-powiedziałam.

-Ubierzemy go ciepło. Chris lepiej śpi gdy jest na spacerze. Chodź. Pokaże ci pokój Chrisa-wzięła szklanki z herbatą i poszłyśmy do salonu. Odstawiła szklanki na blat idąc do pokoju naprzeciwko.
Pokój Chrisa był urządzony bardzo w ich stylu. Białe ściany z jakimiś zdjęciami, do tego półki z zabawkami i szare łóżeczko. Pokój mały, ale póki co dwumiesięcznemu dziecku nie trzeba za wiele. Ich sypialnia też była mała, ale nowoczesna. Bardzo ładne mieszkanie. Wiem, że będe przebywać bardzo często.
***

Dzisiaj była moja kontrolna wizyta u ginekologa, więc po pracy od razu tam pojechałam tłumacząc wszystko Ianowi który nie miał mi tego za złe. Na miejsce dotarłam po paru minutach więc wysiadłam przed dużym budynkiem i weszłam do środka. W poczekalni siedziały jakieś dwie kobiety więc usiadłam obok nich czekając na swoją kolej. Jak zawsze przed taką wizytą się denerwowałam. Troche czasu minęło, ale w końcu usłyszałam swoje imie i nazwisko. Moja ginekolog przywitała mnie z szerokim uśmiechem. Była kobietą koło czterdziestki z krótkimi włosami i czerwonymi okularami.

-Wizyta kontrolna, tak?

-Tak-przytaknęłam.

-Rozbierz sie za tym parawanem i gdy będziesz gotowa wyjdź.

Pokiwałam głową idąc za parawan. Tam rozebrałam sie, wzięłam ręcznik i wyszłam. Kobieta akurat coś zapisywała.

-Połóż sie-odparła, a ja spełniłam jej polecenie i przez kolejne minuty badała mnie na różne sposoby. Przyzwyczaiłam sie już. W pewnym momencie podczas jednego badania patrzyła sie w monitor ze zmrużonymi oczami.

-Coś nie tak?-zapytałam zdziwiona.

-Chwileczke-spytała kobieta jeżdżąc mi po brzuchu jakimś narzędziem.-Brooke, nie wiedziałam, że jesteś w ciąży.



Pewnie sie spodziewaliście XD Rozdział krótszy, ale chciałam być polsatem :)) Teraz każdy obstawia płeć. Chłopczyk czy dziewczynka?
Buziaki :*

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz