Rozdział 25

79.2K 2.1K 132
                                    

-Cześć-przywitałam się z Julie siadając na przeciwko niej w kawiarni.

-No! Myślałam, że już nie pamiętasz o swojej przyjaciółke-warknęła.

-Przepraszam. Dużo pracy i w ogóle-odparłam.-ale wiedz, że nadal jestem na ciebie zła.

-Niby o co? O tego całego Iana?

-Tak-warknęłam.-bo gaałaś głupoty.

-Oj no przepraszaj, ale nie gniewaj się już Brooke-zaćwierkotała.-jestem twoją najlepszą przyjaciółką. Niebiologiczną siostrą. No weeź. Na mnie sie pogniewasz?-zrobiła wielkie oczy i zaczęła mrugać soimi długimi, wytuszowanymi rzęsami. Westchnęłam wyaracając oczami.

-Masz racje. Nie mogę się na ciebie gniewać. Ale, żeby był to ostatni raz.

-Kocham cie-zacmokała.

-Mogę przyjąć zamówienie?-zapytała wysoka kelnerka podchodząc do nas z notesem.

-Dwie kawy Latte i kawałek tortu owocowego.

Kobieta kiwnęła głową i odeszła.

-Jak tam w pracy?-zagadała blondynka.

-W porządku-mruknęłam cicho i podparłam głowę na ręce.

-Przepracowujesz sie Brooke-oznajmiła blondynka.

-Przesadzasz. Po prostu chce dobrze zarabiać więc dużo pracuje, żeby szef to docenił.

-Może da ci wypłatę w inny sposób-poruszyła brwiami, a ja zmierzyłam ją ostrym spojrzeniem.-wybacz, już nie będe tego komentować. No, ale Brooke. Od paru dni jesteś po prostu wrakiem człowieka. Blada, z worami pod oczami. Co się stało z tą seksowną i pewną siebie Brooke?

-Nadal jest, a z tym przemęczeniem to tylko dzisiaj. Nie wyspałam się i tyle.

-Od paru dni Brooke-powiedziała i podziękowałyśmy kelnerce za podanie naszych zamówień.

-Nie jest aż tak źle. Staram się nakładać dużo korektora pod oczy.

-Nie obraź się, ale niezbyt pomaga-skrzywiła się.-może weź sobie wolne.

-Wykluczone-powiedziałam upijając spory łyk kawy.-w weekend to odeśpie.

-Martwie sie o ciebie Brooke-odparła smutno.-poprostu się o ciebie troszcze.

-Wiem i to doceniam-położyłam swoją dłoń na jej która leżała na stole, a potem wzięłam do buzi troche ciasta.-ale nic mi nie jest. Na prawde.

-Brooke, wstajesz o szóstej, harujesz do osiemnastej, czasem nawet i dłużej, czasem wypełniasz do późna jakieś papiery, albo przesiadujesz oglądając telewizje i późno zasypiasz. 

-Pije dużo kaw.

-To nie tamo samo. Kawa daje energie tylko na chwile, a potem jest coraz gorzej. Kiedy ostatni raz porządnie się wyspałaś?

-No...to było jakoś...-prawda była taka, że od dłuższego czasu śpie krótko i niespokojnie.

-No właśnie-westchnęła gdy nie dostała ode mnie odpowiedzi, a ja patrzyłam na nią pijąc kawe i jedząc swoja ciastko.-Brooke, weź chociaż dwa dni wolnego. Poprostu zrób to dla mnie. Chce, żebym wreszcie odzyskała tą energiczną, zwariowaną przyjaciółkę. Obecnie siedzisz przy stole co chwile ziewając, zgarbiona i w ogóle się nie uśmiechasz. To smutne Brooke.

-Zgoda-westchnęłam po długiej chwili ciszy.-przemyślałam to i masz racje. Dwa dni urlopu dobrze mi zrobi.

-Dziękuje-uśmiechnęła się szeroko.

-Zadzwonie do niego wieczorem. A teraz pijmy kawy bo wystygną.
***

-Halo?-usłyszałam głos po drugiej stronie.

-Em...z tej strony Brooke-wydukałam.

-Brooke? Coś się stało?-zapytał nagle ożywiony.

-Nie nie. Wszystko jest w porządku. Chciałam tylko poprosić o...jakieś dwa dni wolnego. Dałoby się tak zrobić?

-Dzieje sie coś?-zapytał, a w jego głosie wyczułam troskę.

-Nic. Poprostu...źle się czuje.Przepraszam, żemówie o tym teraz i nie mam zaświadczenia od lekarza, ale poprostu...

-Rozumiem. Nie tłumacz się-przerwał mi, a ja z nerwów skubałam nitki od mojego różowego sweterka.-oczywiście zgadzam się na dni wolne.

-Na prawdę?

-Oczywiście Brooke. Mam nadzieje, że po tym czasie wrócisz wypoczeta i pełna energii.

-Oczywiście-pokiwałam radośnie głową.-dziękuje.

-Nie ma za co. Do zobaczenia Brooke.

-Do zobaczenia-odparłam i rozłączyłam się, a po chwili do mojego pokoju wpadła Julie.

-I jak?

-Zgodził się.

-Nawet nie wiesz jak mi ulżyło-westchnęła przytulając mnie mocno. To skarb mieć taką przyjaciółkę.

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz