Rozdział 61

54.5K 1.6K 449
                                    

Byli już prawie wszyscy.Każdy z każdym znalazł wspólny język. Nawet Erick z żoną zaczęli rozmawiać jakby znali moją rodzine kilka lat. Charlotte i Eveline poznały dzieci. Na początku były nieśmiałe, ale teraz razem z pięcioma innymi dziećmi biegają po pokoju piszcząc na całe gardło.

W końcu do jadalni weszła moja znienawidziona kuzynka. Jak zawsze wyglądała świetnie. Dużo lepiej ode mnie. Jej kręcone, czarne włosy do tyłka swobodnie opadały. Miała bardzo dużo makijażu, a ubrana była w różową koszulke z dużym dekoltem i bardzo krótką spódniczke, a do tego wysokie szpilki.

-Cześć wszystkim-zapiszczała zaczynając witać sie z każdym po kolei. Jej wzrok od razu padł na Iana. Posłała mi uśmiech, a ja wiedziałam co to oznacza. Spodobał jej sie. Niechętnie zapoznałam ją z rodziną Ericka, ale ta zajęta byłą bardziej Ianem i jak na złość obok niego było jedyne wolne miejsce. Ian jednak nie chciał z nią gadać. Oparł ręke o moje krzesło i zaczął rozmawiać z moim wujkiem z którym złapał dobry kontakt.

-Jak ci na imie?-zaszczebiotała bawiąc się swoimi włosami. Suka.

-Ian-burknął cicho.

-Jestem Nessi. Miło mi-zachichotała.

-Niekoniecznie-wywrócił oczami.

-Nie wspominałaś, że masz tak seksownego kuzyna-powiedziała czarnowłosa.

-To mój chłopak-warknęłam.

-Chłopak?-zaśmiała sie.-nie rozśmieszaj mnie. Ty i chłopak?

-Jestem jej chłopakiem. Jakiś problem?-odezwał sie unosząc do góry brwi.

-Oh...serio...ciągnie cie do niej?-zapytała zdziwiona.

-Oczywiście-wywrócił oczami.-czy to nie oczywiste skoro z nią jestem?

-Przecież...mógłbyś mieć każdą.

-Ale wole Brooke-wzruszył ramionami kładąc dłoń na moim udzie przez co uśmiechnęłam się triumfalnie.-a teraz Jessi czy tam Lessi

-Nessi...

-Nieważne-zbył ją.-są święta, a ja chce je miło spędzić i nie zrozum mnie źle, ale nie chce mieć przy sobie klejącą się laske. 

Czarnowłosa otworzyła szeroko usta, a po chwili wgapiła sie w swój talerz.
***

Jedliśmy już któreś z kolei danie, a ja miałam dość.

-Nie mogę-oparłam głowe na ramieniu Iana, a ten pocałował mnie we włosy.

-Zjedz. Jesteś chuda-zaśmiał sie.

-Chuda?-wtrąciła Nessi.-nie powiedziałabym.

-Prosił cie ktoś o zdanie?-warknął Ian.-przynajmniej nie jest anorektyczką jak ty.

Nessi otworzyła szeroko usta, a zaraz je zamknęła, a ja znowu szeroko się uśmiechnęłam.

-Uwielbiam cie-wyszeptałam.

-Pokażesz mi jak bardzo mnie uwielbiasz w nocy-odszepnął, a ja się zaśmiałam. Zjadłam ledwo ostatnie danie stwierdzając, że nic już nie wcisne. Wszyscy zaczęliśmy swobodnie rozmawiać i śmiać sie. Dzieci po jedzeniu pobiegły gdzieś, a my słyszeliśmy tylko ich śmiech. Denerwowała mnie tylko Nessi która dosłownie pożerała wzrokiem Iana, ale ten albo tego nie widział, albo tylko udawał, że nie widzi. Dobrze, że jako jedyny z niewielu nie ślini sie na jej cycki i tyłek. 

Święta przebiegały cudownie. Każdy się śmiał, jadł różne słodkości ze stołów i śpiewał kolendy. Oczywiście moja zdzirowata kuzynka musiała coś wykąbinować.

-Ojej Ian-wyjąkała pochylając się nad stołem tak, że widać jej było jej wielkie, nienaturalne balony.-podałbyś mi ten sok-zapytała "seksownym głosem".

-Tsa-bąknął podając jej karton, a ta z niezadowoloną miną usiadła do stołu.

-Suka-burknęłam sama do siebie. Ian zaśmiał sie więc chyba to usłyszał.

-Kocham gdy jesteś zazdrosna-wyszeptał całując mnie w policzek. Zmierzyłam wzrokiem Nessi która siedziała niezadowolona łypiąc kątem oka na Iana. Co za dziwka. Musi brać sie za zajętych facetów. Wiem, że Ian jest niesamowicie przystojny, ale mogłaby znaleźć jakiegoś singla który poleci na jej cycki i wielkie usta.

-Brooke-pisnęła Charlotte podbiegając do mnie więc wzięłam ją na kolana, a Ian pogłaskał po włosach.-wujek, zburzysz mi dryzure-warknęła.

-Przepraszam księżniczko-podniósł obie ręce w geście obrony, a ja sie zaśmiałam.

-Jak sie bawisz?-zapytałam trzymając ją na kolana.

-Fajnie. Super, że jestem tu z tobą-przytuliła mnie do siebie.-i twoi rodzice też są fajni. Chyba lubią dzieci.

-Tak. Bardzo lubią-posłałam jej szczery uśmiech.-w co sie teraz bawicie?

-Teraz budujemy fort z poduszek i kocy-podskoczyła radośnie na moich kolanach.-ale przyszłam bo chce mi sie pić, więc nalej mi wujek jakiegoś soku.

-Rządzi mną jak nie wiem kto-warknął do siebie biorąc do ręki karton soku pomarańczowego.

-Fajny jest ten Adam-powiedziała cicho, a ja zaśmiałam sie. Adam to ośmioletni syn mojej ciotki. Mega fajne i pozytywne dziecko.-najwięcej chyba ze sobą rozmawiamy.

-Chyba jesteście tam grzeczni.

-Jak aniołki-zachichotała.-ten fort będzie taaaki duży-pokazała przestrzeń między swoimi rękami.-w środku będzie koc i książki i będziemy tak przesiadywać-odebrąła od Iana szklanke i wypiła wszystko.-ide sie bawić dalej.

-Tylko uważajcie na siebie-odstawiłam Charlotte z powrotem na podłoge, a ta pobiegła do pokoju.

-"Nalej mi wujek jakiegośsoku"-parodiował ją Ian zarzucając swoją ręke na oparcie mojego krzesła.-eh, ta mała mnie wykorzystuje.

-Taka rola wujka-poklepałam go po nodze.

-A co jest najgorsze? Że nie mogę im odmówić-westchnął teatralnie.

-Takie życie jak jesteś wujkiem dwójki uroczych dziewczynek. A co będzie za pare lat? Kasa na ubrania, bunty...

-O ironio-wzniósł oczy do góry.-za jakie grzechy! I na dodatek ciebie lubią bardziej ode mnie.

-Mam lepsze podejście do dzieci-zaśmiałam sie.

-Ugh, kradną mi cie-wywrócił oczami.

-Aaa...rozumiem. Nie jesteś zazdrosny o nie tylko o mnie.

-W połowie-wzruszył ramionami.-o nie też. Ciągle tylko z tobą chcą sie bawić. Dlaczego?-zawył, a ja nie mogłam sie powstrzymać przed śmiechem.

-Wiesz...obawiam sie, że nie chcą, żebyś bawił sie z nimi lalkami, ubierał sie w damskie ciuszki i malował paznokcie-odparłam rozbawiona.

-Kurcze, masz racje-podrapał sie po karku.-ale już niedługo jak będą mieli brata to wreszcie będziemy mieli męskie towarzystwo.

-Chyba, że będzie to trzecia dziewczynka.

-O nie-pokręcił gwałtownie głową.-to będzie chłopiec. Trzeciej dziewczynki bym chyba nie zniósł?

-Była by ukochaną chrzestnicą wujka-pociągnęłam lekko jego policzek, a ten prychnął.

-I tak wiem, że będzie chłopczyk. Jeszcze zobaczysz.

-Moji drodzy!-krzyknął wujek przerywając naszą wymiane zdań-śpiewamy kolendy!


BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz