Rozdział 45

60.6K 1.9K 675
                                    

Przy stole siedział przystojny mężczyzna na około 50 lat z lekko siwiejącymi włosami i kilkudniowym zarostem ubrany w zwykły garnitur. Już wiem po kim Ian odziedziczył urode.

-Dzień dobry. Jestem Brooke-przedstawiłam się gdy mężczyzna stanął.

-Paul, a moja żona to Monica bo pewnie się nie przedstawiła-zaśmiał się cicho.-miło mi cie poznać.

-Nawzajem-powiedziałam siadając do stołu obok Iana.

-Dlaczego jest tu pięć talerzy?-spytał mężczyzna.

-Będziemy mieć jeszcze jednego gościa-powiedziała pani Monica wchodząc do jadalni. Ściany były białe, a długie zasłony na oknach-ciemnononiebieskie. Obrus biały na którym stała jakaś piękna wiązanka kwiatów. Do tego kieliszki wina, talerze i sztućce.  Wszystko wyglądało cudownie.

-Więc...dlaczego związałaś się z moim synem?-zapytała ciekawska kobieta.

Będzie ciężko.

-Poznaliśmy się i...tak jakoś wyszło-popatrzyłam kątem oka na Iana.

-Gdzie sie poznaliście?-dopytywała.

-W biurze-odparł Ian.-Brooke to moja pracownica.

-Związałeś się z pracownicą?-powiedziała lekko oburzona.-nie stać cie na nikogo lepszego?

-Monica-warknął jej mąż, ale ta zbyła go machnięciem ręki. Po chwili zjawiła się gosposia która każdemu podała kolacje i nalała do kieliszków wina, a potem szybko się ulotniła.

-Stać sie na kogoś lepszego Ianie-odparła jego mama biorąc do ręki widelec.

-Niesądze. Brooke jest dla mnie ważna i to z nią się związałem-powiedział i położył ręke na moim udzie przez co lekko się uśmiechnęłam.

-To pewnie tylko chwilowe zauroczenie-prychnęła.-zaraz znajdziesz sobie kogoś innego.

-To chyba moja sprawa z kim się wiąże, a z kim nie, prawda mamo?-warknął.

-Poniekąd-wzruszyła ramionami.-jednak to my z ojcem też powinniśmy się zgodzić.

-Ty nikogo nie akceptujesz. Żadnej dziewczyny-wywrócił oczami.

-Nie moja wina, że przyprowadzasz do domu same włóczęgi-warknęła, a mi zrobiło się przykro. Na serio tak o mnie uważa?-przepraszam na moment-oznajmiła chłodno gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

-Przepraszam cie za nią-wyszeptał mi Ian do ucha.-mówiłam, że to jędza.

-Dam radę-odszepnęłam kładąc dłoń na jego która nadał leżała na moim udzie. Po chwili do jadalni z gracją weszła pani Monica, a za nią jakaś wysoka, szczupła i piękna dziewczyna. Jej czarne włosy były falowane i opadały na ramiona. Miała opaloną cere i oczywiście tone makijażu. W oczy rzucały mi się jej bordowe usta oraz ciemne oczy. Miała na sobie obcisłą, czerwoną sukienke z dużym dekoltem i dłużo wyższe szpilki od moich. Zapewnie była obrzydliwie bogata. Uśmiechnęła się kpiąco do nas, a ja przełknęłam śline. Poczułam jak Ian mocniej ścisnął. moje udo przez co syknęłam z bólu, a ten posłał mi przepraszające spojrzenie i rozluźnił uścisk masując moją noge kciukiem.

-To jest Victoria-powiedziała mama Iana.

-Wiem to-warknął.-po co ją zaprosiłaś? Myślałem, że to kolacja rodzinna.

-Poniekąd jest z rodziny-powiedziała gdy zajęła miejsce na przeciwko mnie i obok Victori. Patrzyła się na mnie spod dłucih, sztucznych rzęs, a ja zaczęłam się jej po woli bać. Była strasznie sztuczna.

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz