Czekałam aż ktoś wreszcie zacznie tańczyć, ale najwyraźniej ludzie są tak sztywni, żeby tylko gadać i jeść. Prychnęłam pod nosem widząc, że nikt nie umie się tu bawić. Musiałam sama coś zdziałaś. Podeszłam do starszego pana w garniturze który popijał szampana i wyszeptałam mu na ucho wskazując na staruszkę w rogu sali:
-Ta pani chciałaby z panem zatańczyć. Niech pan weźmie ją do tańca.
Staruszek kiwnął głową i powolnym krokiem podszedł do kobiety.Wystawił dłoń, a ja w lekkim szoku podała mu swoją. Razem poszli na parkiet; jako pierwsza para.
-Brawo Brooke. Jesteś zajebista-mówiłam do siebie kszątając się między ludźmi z tacką. Po chwili zauważyłam jak jakiś mężczyzna zaprasza na parkiet kobiete. I kolejny. I tym sposobem na parkiecie było całkiem sporo osób.
-Wreszcie ta zabawa się rozkręca-powiedziała Maia podchodząc do mnie z prawie pustą tacką.
-Szczerze to miałam dość tego nudnego spotkania więc dobrze, że wreszcie coś się zmieniło-odpowiedziałam patrząc na bujające się pary. Niektórzy tańczyli po woli, a inni; głównie ci młodsi mieli energiczniejsze ruchy. Ruszyłam więc w stronę blatu gdzie odłorzyłam pustą tackę Gdy poczułam ręke na swoich plecach wyprostowałam się jak struna i podskoczyłam z cichym piskiem.
-Spokojnie. To tylko ja-powiedział mój szef rozbawiony.
-Ym...chce coś pan?-bąknęłam.
-W sumie to tak-przytaknął i wystawił ręke w moją strone, a ja spojrzałam najpierw na jego dłoń, a potem na niego.-zatańczy pani ze mną?
-Nie powinnam. Ja tu tylko pracuje rozdając jedzenie. Niech pani poprosi kogoś innego. Jest dużo wolnych dziewczyn.
-Nalegam-powiedział z wyciągniętą ręką. Westchnęłam i podałam mu swoją. Poczułam ciepło od niego gdy zaczął ciągnąć mnie w stronę parkietu.-pani też powinna się bawić-dopowiedział gdy stanęliśmy w wolnym miejscu. Chwycił mnie w talii przyciągając bliżej siebie, a ja nieśmiało zarzuciłam ręce na szyję mężczyzny.
-Całkiem ładnie ozdobiona sala-powiedziałam starając się czymś zagadać.
-Owszem. Jest całkiem sympatycznie-zgodził się mężczyzna bujając się razem ze mną.-nie jest pani zmęczona po pracy?-zapytał po chwili.
-To tylko noszenie jedzenia. Nic ciężkiego-uśmiechnęłam się lekko, a Ian przytaknął.
-Obrót-odparł po chwili oddalając mnie lekko od siebie i obkręcając w okół własnej osi. Następnie przyciągnął mnie bliżej siebie i znowu zaczął się ze mną bujać. W pewnej chwili przybliżył się do mojego ucha, a ja zesztywniałam czując ciepło na swoim policzku.
-Niezła zagrywka Brooke-wyszeptał, a ja zmarszczyłam brwi.
-O co panu chodzi?
-Mówie, że dzięki tobie ten bankiet troche się ożywił. Szczerze to na nim zasypiałem-zaśmiałm się szczerze.
-Dzięki...mnie? A co ja mam z tym wspólnego?
-Oj, prosze cie-prychnął rozbawiony.-dobrze wiem, że to ty zmieniłaś muzykę w telefonie.
-C...co...jak?-spytałam z szeroko otwartymi oczami.
Jestem w dupie.
-Jestem dobrym obserwatorem-wzruszył ramionami ponownie obkręcając mnie dookoła.-ale muszę ci podziękować. Wreszcie ludzie się bawią, a nie tylko gadają na różne, nudne rozmowy. Brakuje tutaj jeszcze whisky albo czystej, ale na bankiecie nie wypada-uśmiechnął się ukazując urocze dołeczki w policzkach.
-Tylko szampan szefie-zaśmiałam się.
-Niestety-westchnął.-jak wrócę do domu muszę się pożądnie napić. I coś zjeść pożądnego.
-Całkiem dobre jedzenie tu dają.
-Ale w małych ilościach Brooke-odparł.-taki facet jak ja musi jeść dużo większe porcje.
-Najpierw masa potem rzeźba-zaśmiałam się, a Ian mi zawtórował.
-Dokładnie, Brooke. Najpierw najem się fast foodów, a potem spale to w siłowni.
Nawet nie wiem ile minęło czasu, ale przetańczyliśmy chyba z cztery piosenki. Wolne i szybkie. Zobaczyłam, że Ian ma całkiem niezłe ruchy i starałam się mu dorównywać.
-Dziękuje za taniec-podniósł moją dłoń i złożył leciutki pocałunek.-muszę iść do pozostałych. Do zobaczenia Brooke-mrugnął okiem i zniknął w tłumie, a ja stałam oparta o ściane cała rozpalona póki nie zjawiła się Maia.
-No no. Szef zaprosił cie do tańca. Ty szczęściaro-powiedziała uderzając mnie lekko w żebra.-niezłe ma ruchy.
-Fantastyczne-westchnęłam.
-Czyli ci się podobało?
-To aż tak widać?-zapytałam patrząc na mulatkę która na dowód swoich słów dotknęła moich rozpalonych policzków.
-Jesteś cała gorąca, więc chyba ci się podobało.
-Um...to przez upał tutaj-skłamałam biorąc do ręki tacke z kolejnymi przysmakami.-po prostu za dużo ludzi i brak klimatyzacji.
-Tłumacz się Brooke. I tak ci nie uwierzę-usłyszałam jeszcze zanim ruszyłam częstować goścmi kolejnymi przysmakami.
CZYTASZ
Boss
RomanceGdy dwudziesta dwu letnia Brooke podejmuje się pracy jako asystenka w biurze nie spodziewa się, że jej szefem zostanie nieziemsko przystojny, tajemniczy mężczyzna. Od tej pory życie Brooke zmieni się o sto osiemndziesiąt stopni za sprawą swojego prz...