Rozdział 40

76.4K 1.8K 226
                                    

Byłam w trakcie gotowania obiadu gdy usłyszałam trzask drzwi.

-Jestem!-krzyknęła Julie.

-Kuchnia!-odkrzyknęłam mieszając coś w garnku. Po chwili zjawiła sięmoja przyjaciółka ubrana w puszysty, pudrowo różowy sweterek i czarne jeansy. Jej nos i policzki były lekko zaczerwione od zimna.-jak było u Jaspera?

-W porządku-powiedziała siadając na blacie obok mnie.-pooglądaliśmy troche filmu, pogadaliśmy...

-Przyznaj się, że całą noc uprawialiście seks-powiedziałam.

-Dobra, masz racje-zaśmiała się.-ale filmu też troche oglądnęliśmy. Jednak potem Jasper zaczął mnie całować no i...nie dokończyliśmy filmu. Co na obiad?

-Robie spaghetti.

-Mniam-poklepała się po brzuchu.-słuchaj Brooke-zaczęła po chwili a ja popatrzyłam na niąprzez chwile.-stwierdziłam, że spędzamy ze sobą coraz mniej czasu...

-Też to zauważyłam-burknęłam.

-I chciałam to naprawić. Ciągle ty jestem sama z Jasperem, a na ciebie nie mam w ogóle czasu. I wpadłam na pewien pomysł.

-Zamieniam się w słuch-powiedziałam kładąc talerze z jedzeniem na stole więc razem usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść.

-Podwójna randka-odparła,a ja zaksztusiłam się wodą którą piłam.

-Randka?

-No tak. Ja i Jasper i ty i Ian.

-Skąd pomysł, że jesteśmy razem?-wymamrotałam nawijając na widelec makaron.

-Pff...to widać. Wczoraj na chwile weszłam do domu i zobaczyłam jak sie całujecie na kanapie, a na stole leży pusta wódka i chipsy.

Zaruminiłam się na co blondynka zareagowała głośnym śmiechem.

-To urocze, że jesteśmy razem. No bo wiesz..ty; seksowna, inteligentna, ambitna, z poczuciem humoru i on; Istny bóg seksu, facet jakich mało, bogaty, umięśniony, opiekuńczy, zabawny, męski...

-Wystarczy-przerwałam jej rozbawiona.-ale masz racje. Jesteśmy razem od niedawna.

-To cudownie-pisnęła wkładając do ust kolejną porcje spaghetti.-gdy go pierwszy raz zobaczyłam oniemiałam i gdybym nie miała chłopaka Jasper już byłby ze mną w łóżku-odparła, a widząc mój morderczy wzrok dodała:-oczywiście mam chłopaka któremu jestem wierna i nie zamierzam ci go brać. Jest twój. Myślałam nad wypadem do kręgielni?

-Kręgielni? Nigdy tam nie byłam.

-No to świetnie! Idealna okazja, żeby pójść!-uradowana wyrzuciła ręce w góre. Mam dwadzieścia dwa lata, byłam w Paryżu,w Wenecji, zjechałam pare razy kolejną górską, głaskałam tygrysy, a nigdy nie byłam na kręgielni. Niezłe, co?

-Hm...nie umiem grać.

-Spoko. Ja też nie-machnęła ręką.-byłam pare razy,ale grać to ja nie umiem.Prędzej rozbije kulą sufit niż trafie w kręgle, ale życie składa się z zabawy, co nie?

-Chyba...masz racje-mruknęłam.

-No to na co czekasz?! Pisz do niego. Jasper zarezerwował kręgielnie.

-Skąd pomysł, że zgodziłabym się?-zapytałam.

-Jakbyście sie nie zgodzili poszlibyśmy sami. Ale we czwórke jest lepsza zabawa!-wzięła nasze talerze wkładając do zmywarki.-zarezerwował tor na osiemnastą. Mamy...-spojrzała na zegarek.-pięć godzin. Może przez ten czas popędziemy we dwie? Kawiarnia może?Wypijemy, zjemy coś słodkiego.

-Okey. Napisze do Iana i się przebiore-popatrzyłam na swoją brudną od sosu bluzke, a Julie się zaśmiała.

Wzięłam telefon i wystukałam wiadomość do mężczyzny.

Ja-Moja przyjaciółka chciałaby cie poznać. Ty, ja, Julie i jej chłopak w kręgieli o osiemnastej. Dałbyś radę? :>

Rzuciłam telefon na łóżko szukając czegoś w szafie. Wybór padł na biały podkoszulek i ogrodówki z dziurami. Ściągnęłam z siebie stare ciuchy zostając tylko w bieliżnie gdy dostałam SMS'a.

Ian-Dla Ciebie wszystko <3 I oczywiście też z chęcią poznam twoją przyjaciółke i jej chłopaka. Przyjade po Ciebie wpół do piątej.

Ja-Świetnie! Bardzo sie ciesze :D

Ian-Ja też Brooke. Do później :*

Odpisałam mu i zaczęłam się ubierać. Poprawiłam jeszcze makijaż, a właściwie to zrobiłam nowy, po czym zrobiłam sobie kłosa na boku.

-Nieźle-skomentowałam stojąc przed lustrem. Zbiegłam na dół i udałam się na korytarz gdzie czekała Julie.

-Wow. Wyglądasz cudownie-zapiszczała, a ja zaśmiałam się i zaczęłam ubierać wysokie buty i czarny płaszcz, a szyje owinęłam różowym szalikiem.
***

-Ian się zgodził?-spytała Julie gdy siedzieliśmy w kawiarni. Co jak co, ale to będzie i jest nasze ulubione miejsce spotkań od dawna. Pyszna kawa, ciasta i najlepsze lody, a na dodatek ta cudowna i ciepła atmosfera. Nie ma tu młodych, sztucznych kelnerek, a bardzo miłe, starsze kobiety z którymi mam dobry kontakt.

-Tak. Powiedział, że z miłą chęcią cie pozna-powiedziałam biorąc na widelec kawałek sernika a następnie wkładając go do ust.

-Wspaniale! Też chętnie zobacze z kim spotyka się moja przyjaciółka.Mam nadzieje, że to nie żaden rozpieszczony, bogaty facet.

-Zdziwisz się-zaśmiałam upijając łyk kawy.-ostrzegam cie Julie, że jak zabije cie kulą do kręgli bo dostaniesz w głowe to nie jest moja wina-odparłam, a przyjaciółka parsknęła głośnym śmiechem przez co pare osób popatrzyło na nas dziwnie.

-Wyluzuj. To nie może być takie trudne. Jest świetna zabawa!

-Zobacze...Przyjedzie po ciebie Jasper?- zmieniłam temat.

-Mhm-wymruczała z sernikiem w buzi.-zabierasz się z nami?

-Nie. Przyjedzie po mnie Ian.

-Więc spotkamy się na miejcu?-zapytała, a ja kiwnęłam głową.

-Mamy jeszcze sporo czasu. Może gdzieś pójdziemy?

-Ja bym poszłamoże do Galeri? Wypatrzyłam takie cudowne buty które musze mieć?

-Okey. W sumie ja też musze kupić jakieś botki na zime.

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz