Rozdział 70

53.9K 1.6K 479
                                    

Pare tygodni później miałam kolejną wizyte u ginekologa. Ian uparł sie, żeby ze mną pojechać no więc nie mogłam mu odmówić. Bardziej sie denerwował niż ja. Mój brzuch był już większy, co jest troche dziwne. No chyba, że moje dziecko jest duże. Całą droge trzymał mocno ręce zaciśnięte na kierownicy jakbym szła na jakąś operacje.A to tylko zwykłe usg.

-Ian, nie denerwuj sie tak-powiedziałam rozbawiona gdy wyszliśmy z samochodu.-denerwujesz si bardziej ode mnie-wywróciłam oczami.-Ian, to tylko usg.

-Wiem to-powiedział w końcu.-ale sie denerwuje. Chyba mam o co-objął mnie w talii, a ja uśmiechnęłam się szeroko.

-Rozumiem, że sie martwisz, ale weź troche zluzuj.

-Mam nadzieje, że ten ginekolog to kobieta. Nie chce, żeby dotykał cie mężczyzna.

-Tak. To jest kobieta-wywróciłam oczami wchodząc do środka.

-Oby-warknął, a ja chwyciłam go za ręke dzięki czemu od razu sie rozluźnił. Pare kobiet w poczekalni patrzyło na mnie z jadem w oczach, a na Iana gapiły sie jak na ósmy cud świata. Siedział cały czas zestresowany. Boże, skoro tak sie denerwuje usg to co będzie jak zaczne poród?

Gdy recepcjonistka wyczyła moje imie obydwoje wstaliśmy.

-Pani Amanda czeka-odparła.

-Amanda-zmarszczyłam brwi.-zawsze pani Hellen była.

-Została niedawno zwolniona-mruknęła szatynka.-okazało sie, że popełniła wiele błędów i niestety takie coś jest niedopuszczalne w naszej klinice.

-Rozumiem-kiwnęłam głową. Chwyciłam Iana za ręke wchodząc do sali. Siedziała tam dość młoda kobieta z rudymi, kręconymi włosami.

-Brooke?-zapytała.

-Tak-kiwnęłam głową.

-Usiądź na fotelu. Powiedz mi...są jakieś niepokojące objawy?-zapytała gdy ja kładłam sie na łóżku. Ian usiadł obok mnie chwytając mnie za ręke.

-Nie. Wszystko jest w porządku.

-Dobrze. Podwiń bluzke do góry, zaraz zobaczymy.

Spełniłam jej prośbe, a gdy dała mi na brzuch zimny żel cicho syknęłam. Teraz też sie denerwowałam gdy przez kolejne minuty jeździła mi czymś po brzuchu i patrzyła sie na monitor.

-I jak?-zapytał zdenerwowany Ian.

-Widze, że partner niepokoi sie bardziej od pani-zachichotała.

-Cały on-wywróciłam oczami i posłałm mu piorunujące spojrzenie.

-Hm...wszystko dobrze. Nie widze żadnych szkód. Dzieci są zdrowe i dobrze sie rozwijają.

-To dobrze...zaraz co?!-krzyknęłam gdy dotarło do mnie co rudowłosa powiedziała.-DZIECI?!

-Tak. Tu jest chłopczyk-wskazała na jedną plame.-a tu dziewczynka-pokazała drugą.

-Bli...źniaki-wyszeptał spanikowany Ian który nagle zbladł.

-Tak. Nie wiedzieliście?

-Tamta pani Hellen powiedziała tylko o jednym dziecku.

-Oh, no tak. Robiła wiele błędów więc została zwolniona. A tu ewidentnie jest dwójka dzieci.

Nie wierze w to. Bliźniaki!? Nie byłam przygotowana na jedno, a co dopiero na dwa. Cholera, będe miała syna i córka. BLIŹNIAKÓW!

Przetarłam brzuch wwciąż wielkim szoku.

-Chcecie zdjęcie usg?

-Poprosimy-wyjąkałam, a kobieta zajęła sie drukowaniem.

Wyszliśmy z gabinetu z wielkimi oczami. Nadal to do nas nie docierało.

-Będe miał...dwójke dzieci?-wyszeptał.

-Na to wygląda-wzruszyłam ramionami.

-Japierdole-przetarł twarz dłońmi.

-Nie cieszysz sie?-spytałam smutno.

-Jestem w szoku, ale...ciesze sie jak cholera-przytulił mnie mocno.-będe miał córeczke i synka. 

-Ciesze sie, że sie cieszysz-odwzajemniłam uścisk.-teraz będą podwójke kłopoty.

-Ale też podwójka miłość-powiedział i pocałowałmnie w usta.-musimy wymyślić imie dla małej i małego.

-Pomyślimy nad tym.

-No i jeszcze sprawa zamieszkania. Wiem, że mówie to na spontanie, ale skoro sie kochamy i zostaniemy rodzicami to chciałbym cie prosić, abyś ze mną zamieszkała...

-Ty tak na serio?-spojrzałam na niego zszokowana.

-Tak. U mnie. Mamy dużo miejsca. Zrobimy pokój dla dzieci, przeprowadzisz sie do mnie. Oczywiście nie dzisiaj. Ale jeżeli nie chcesz.

-Pewnie, że chce!-pisnęłam mocno go przytulając i dociskając swoje usta do jego.-Kocham cie-wyszeptałam w jego usta.

-Ja ciebie też-pocałował mnie ostatni raz i dotknął mojego brzucha.-i nasze dzieci tak samo.

-Jedziemy?

-Aż tak ci śpieszno do domu?-zapytał, a ja wywróciłam oczami.

-Oczywiście, że nie.

-No to może gdzieś pojedziemy-zaproponował.-ładna pogoda. Możemy pójść coś zjeść a potem na spacer.

-Bardzo chętnie-wyszczerzyłam sie. Złapaliśmy sie za ręce i ruszyliśmy przed siebie. Bliźniaki. Jak to pięknie brzmi. Zostane mamą dwójki dzieci. Czyż to niecudowne?



Hihihi. Przyznać sie. Kto myślał, że to będą bliźniaki? Od początku tej historii były one zaplanowane jakby coś :) I jeszcze jedno. Chcecie drugą część; o dzieciach Iana i Brooke? Jeżeli tak to piszcie!Buziaki :*

BossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz