60

5.9K 764 689
                                        

Mieszkanie modela było dość niedaleko szpitala, jednak nie na tyle blisko, żeby iść na nogach - zwłaszcza biorąc uwagę, że oboje byli zmęczeni, a Taehyung był niedługo po wypadku, więc po niecałych trzynastu minutach lekko niekomfortowej jazdy dotarli do apartementowca, w którym mieszkał Kim.

nie zabijajcie mnie za końcówkę rozdziału plz xd

- Tae, jesteś pewny, że t-to dobry pomysł? - spytał, gdy wchodzili do apartamentu starszego.

- Dlaczego to miałoby być złym pomysłem? Ty odpoczniesz, ja odpocznę, najemy się i dopiero kiedy będziesz miał siłę na cokolwiek dam ci pieniądze na powrót - powiedział, rzucając kluczami na blat.

- Ale Hyung, ja mam pieniądze na pociąg. Plus, nie chcę być kłopotem.

- Nie nazywaj mnie Hyung no~ - zaśmiał się cicho i podszedł do niego, łapiąc go za policzki, by zmusić go, żeby spojrzał mu w oczy. - Spójrz na mnie, a teraz posłuchaj. Nigdy, przenigdy, nie będziesz dla mnie kłopotem, powtórz.

- N-nigdy, przenigdy, n-nie będziesz dla mnie k-kłopotem - powiedział cicho z uśmiechem.

- W pierwszej osobie, buba. Nigdy, przenigdy, nie będziesz dla mnie kłopotem.

- N-nigdy, przenigdy, nie będę dla h-hyunga kłopotem - zawstydzony spuścił swój wzrok z oczu dziewiętnastolatka.

- Dobry chłopiec, a teraz, nie nazywaj mnie Hyung, bo czuję się jakbym miał sto lat do którejś tam potęgi - puścił jego twarz, nadal będąc zaledwie kilka centymetrów od jego ciała.

- Przepraszam - mruknął.

- Mówiłem też, żebyś nie przepraszał - westchnął.

- Przepraszam - powiedział i zasłonił swoje usta, po chwili chichocząc.

- Kto ci dał pozwolenie, na bycie taką uroczą bubą? - spytał i go do siebie przytulił, a następnie, nadal go obejmując, wykonał duże kroki w stronę kuchni, przez co oboje przez całą drogę się śmiali.

- Co jemy, hyu-Tae? - spytał, mając nadal ręce na jego szyi.

- Mamy do wyboru pizze z zamrażarki, pizze z zamrażarki albo pizze z zamrażarki. Miałem jechać na zakupy, ale nie pykło, pojadę jutro. Ale już komunikacją miejską, albo taksówką.

- Nigdy nie jadłem pizzy, jak smakuje? - spytał zaciekawiony, odsuwając się od starszego, by otworzyć zamrażarkę.

- Czemu nigdy nie jadłeś pizzy? Nie wiesz co tracisz - zaśmiał się.

- Przez pewne powody - powiedział, wyjmując produkt i zamykając drzwi. Postawił dwa pudełka na blacie, a gdy chciał je rozpakować, poczuł uścisk na nadgarstku i to, jak model go przekręca tak, by tyłkiem opierał się o blat.

- Jungkook, nie chcę na nic naciskać, ale relacje polegają na zaufaniu - puścił jego nadgarstek, ale zamiast tego złapał go za rękę. - Nie u-ufasz mi? - spojrzał w jego oczy.

- U-ufam ci, Taehyung, a-ale niektóre rzeczy po... po prostu są trudne - spuścił głowę. - Ale postaram ci się małymi k-roczkami mówić co-cokolwiek o mnie.

- Cieszę się, buba -pocałował młodszego w czoło, nie myśląc. - Więc, chętny, by powiedzieć mi, czemu nie jadłeś pizzy? - spytał i puścił go, chcąc postarać się jedną ręką otworzyć kartony, w czym Jungkook go po chwili wyręczył.

- Od kiedy byłem dzieckiem, tata zawsze mi i Nayeon powtarzał, że nie możemy jeść słodyczy lub fast foodów, bo mówił, że jeśli je zjemy, to przytyjemy, a jak przytyjemy, to nikt nie będzie chciał grubasków - przygryzł wargę, lekko się uśmiechając, na urocze wspomnienie obrażonej Nayeon, której tata zabronił iść z klasą do McDonalda. - Tak mi powtarzał przez piętnaście lat mojego życia, a Nayeon osiemnaście i tak nam zostało. Nawet mamie zakazywał jeść cokolwiek takiego.

closetbunny | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz