74

4.7K 767 183
                                    



jungkookie 💞 dzwoni...

- Halo? Jun~

- Prze-przeszkadzam ci, h-hyung? - usłyszał, jak młodszy pociąga delikatnie nosem.

- Nie, oczywiście, że mi nie przeszkadzasz - powiedział zmartwiony, dając bezgłośny znak rodzicom, że to ważne. - Co się stało, buba?

- O-on t-tu przyszedł, h-hyung - zaszlochał. - wie, gd-gdzie mie-mieszkamy - ciepłe strumienie wody płynęły z jego oczu.

- Kto, Jungkook? Kto przyszedł?

- J-ja... po-potrzebuję cię, hyung - wydukał do słuchawki.

- Okej skarbie, co się dzieje?

Rodzice Taehyunga wpatrywali się w niego dziwnie, ponieważ ledwo co odebrał telefon, a już chodzi spanikowany po mieszkaniu.

- Tylko spokojnie, n-nic sobie nie zrobiłeś, prawda? - cisza, przerywana tylko ich oddechami. -P-prawda, Jungkookie?

- P-przepraszam - wychlipiał. - J-ja po p-prostu -nie mógł nic więcej z siebie wydusić. - Pr-proszę, przy-przyjedź.

- Przyjadę kochanie, nie martw się, przyjadę pociągiem, dobrze?

- Mhm.

- Co się dzieje?

- N-nie mo-mogę teraz po-powiedzieć hyung - wyszeptał, przez co ledwo można było go zrozumieć.

- Okej skarbie, ktoś tam jest obok ciebie, że nie możesz mi powiedzieć? - pakował wszystkie potrzebne rzeczy do torby, biegając po mieszkaniu, podczas gdy jego rodzice postanowili zostawić mu karteczkę o późniejszej wizycie i wyjść wiedząc, że ktoś bliski chłopakowi go potrzebuje.

- N-nie, ale j-jest w do-domu, a-a ja za-zamknięty w po-pokoju.

- Wezmę jak najszybszy pociąg, okej? - założył torbę sportową na ramię i wyszedł z mieszkania, uprzednio zamykając je na klucz. Zamarł, gdy po drugiej stronie słuchawki usłyszał stłumione krzyki. - Jungkookie, nic ci nie jest?

- M-mi nie, a-ale boję s-się o ma-mamę, zamknęła m-mnie u s-siebie n-na klucz - pociągnął nosem.

- Kochanie za dwie i pół godziny mniej więcej u ciebie będę, okej? Dasz radę?

- Mhm.

- Nie możesz zadzwonić na policję?

- N-nie, in-inaczej bę-będzie źle.

- Okej Jungkook, już jestem w taksówce - powiedział, pakując się do auta, które stało nieopodal jego bloku. - Na stację, tylko szybko - powiedział do kierowcy.

- Chy-chyba wy-wyszedł - powiedział cicho. Po stronie osiemnastolatka można było usłyszeć przekręcany klucz w drzwiach i ich otwieranie, jak i cichy pisk zaskoczenia ciemnego blondyna. - J-jungkook, wszystko okej? - głos mamy Jungkooka rozbrzmiał na linii. - B-boję się ma-mamo, za-zadzwoniłem po T-tae - po chwili można było usłyszeć szum, i ponownie głos Pani Park. - Taehyung?

- Tak, proszę Pani? Wszystko w porządku?

- Nie, Taehyung. Mam do ciebie prośbę, jedziesz tu, prawda?

- Tak, za chwilę będę wysiadał z taksówki pod stacją.

- Zabierzesz Jungkooka ze sobą do Seoulu na kilka dni, dobrze? Mógłbyś to dla mnie zrobić?

- O-oczywiście, proszę Pani, tylko dlaczego?

- Jungkook ci powie jak już przyjedziesz, w każdym razie, boję się o niego, a jak tutaj zostanie, to może mu się coś stać. Już, nie płacz kochanie, Tae już jedzie - sama pociągnęła nosem, przyciągając Jungkooka do siebie. - Liczę na ciebie, Taehyung - powiedziała, po czym połączenie zostało zakończone.

Teraz model wiedział, jak czuł się jego chłopak, gdy nie wiedząc prawie nic, jechał do niego po wypadku.

closetbunny | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz