re-upload bo niektórym się nie wyświetlał
DOPIERO PO OPUBLIKOWANIU ROZDZIALU ZAUWAZYLAM ZE PISAŁAM TRYCHOTOMIA ZAMIAST TRACHEOTOMIA ZABIJCIE MNIE
Szarpnięcie za klamkę.
Huk
Otwarte drzwi.
Taehyung gwałtownie usiadł, przez chwilę zastanawiając się nad źródłem dźwięku.
Jungkook nie leżał spokojnie w jego łóżku, śpiąc. Zamiast chłopca z delikatnie rozchylonymi ustami, była pustka, rozkopana w pośpiechu kołdra i poduszka, znajdująca się za łóżkiem.
Dotarł do niego wreszcie dźwięk, który utrzymywał się już od dłuższego czasu, a mianowicie odkręcony prysznic.
To niemożliwe, żeby o drugiej w nocy brunet brał prysznic.
Nagle wszystko do niego dotarło.
Jungkooka nie ma w łóżku, słyszał huk, a drzwi są lekko uchylone.
- Kurwa mać - powiedział głośno szybko wychodząc z łóżka. Otworzył szeroko drzwi, a pod swoimi stopami zobaczył nieprzytomne ciało swojego chłopaka. - Jeongguk! - krzyknął i kucnął przy nim, potrząsając jego ciałem. Delikatnie klepnął go kilka razy w policzek, ale to też nic nie dało.
Przyłożył ucho do nosa ukochanego, by napotkać się z cholernie nieprzyjemną informacją.
Jego oddech był ledwo wyczuwalny, prawie w ogóle.
A na dodatek, z jego nadgarstka sączyła się krew, ale nie było jej na tyle dużo, by to ona spowodowała nieprzytomność osiemnastolatka.
Popędził po telefon tak szybko jak tylko mógł i wpisał numer sto dziewiętnaście, drżącymi palcami klikając zieloną słuchawkę.
Znów znajdował się przy Jungkooku, a kilka sekund po nawiązaniu połączenia operator odebrał. Miał ogromną nadzieję nie używać tego numeru więcej po wypadku z jego siostrą, ale teraz nic na to nie mógł poradzić.
Wszystko działo się tak szybko, a jednocześnie tak wolno. Miał wrażenie, że robienie sztucznego oddychania zajmuje mu wieki, karetka jedzie pięć kilometrów na godzinę, a z drugiej strony czas tak szybko leciał.
W karetce udało im się w miarę opanować stan nastolatka, ale nadal nie było za ciekawie. Kim bał się, że będą musieli wykonać Jungkookowi tracheotomię*, czego bardzo nie chciał, ale wiedział, że jeśli tylko to będzie konieczne, nie będzie nawet się wahał przed potwierdzeniem słów lekarza.
Siedział na krześle, nerwowo czekając na kogoś, kto uświadomiłby go o stanie jego króliczka. Zdążył napisać do Nayeon, ba, nawet zdążył wymyślić co powie lekarzowi na rany na nadgarstku astmatyka.
***
Wokół niego nie było nic innego niż biel, w którą był z resztą ubrany. Jedyny kolor, jaki był, to czerwień, cieknąca z jego nadgarstka pokrytego bandażem.
Zdezorientowany rozejrzał się dookoła i podskoczył, gdy za sobą ujrzał swojego uśmiechającego się chłopaka, również ubranego w biel.
- Wystraszyłeś mnie, Jungkookie - jego usta się nie otwierały, ale mógł wyraźnie usłyszeć jego głos ze wszystkich stron.
- Co się dzieje, hyung? - chciał się odezwać, wargi układały się w słowa, ale żaden dźwięk ich nie opuszczał.
- W karetce, jak byłeś nieprzytomny nie mogłem puścić twojej ręki, bo inaczej niespokojnie nią ruszałeś. Wiem, że teraz śpisz, ale nawet przez sen mówisz moje imię, i dopóki ci nie odpowiem, że tu jestem, to nie przestaniesz - zachichotał.

CZYTASZ
closetbunny | taekook
Fanfictiongdzie jeongguk jest youtuberem, a taehyung jest jego wiernym widzem. start: 02022018 end: 09092018 opublikowane po 4 letniej przerwie i wielu załamaniach nerwowych: 27082022 tw! self harm mentions okładka mojego autorstwa #1 w au ( już kilka razy ) ...