Jakże zdziwiłam się, kiedy ujrzałam pędzące w moją stronę ostrze. Jednak bez cienia strachu po prostu rozpłynęłam się. Jak się okazało, chłopak jakoś pozbierał się i próbował mnie zaatakować.
-No, no, no, całkiem nieźle, ale to ci nie pomoże. Dziś to ja będę się śmiać z twojej śmierci, nie na odwrót-powiedziałam i zaśmiałam się, pojawiając się tuż za chłopakiem. Ten wystrzelił jak z procy i wybiegł z pokoju. Jak na tak mocno rannego człowieka, poruszał się niebywale szybko. Ja jednak byłam szybsza. Nastolatkowi co prawda udało się dopaść do drzwi wyjściowych, ale ja złapałam go mocno i pociągnęłam do tyłu, a następnie posłałam na przeciwległą ścianę. Chłopak jęknął, a ja zaczęłam się do niego zbliżać z wymalowanym na twarzy uśmiechem. Kiedy się do niego zbliżyłam, wbiłam mu ponownie w brzuch swoje pazury, ale tym razem o wiele głębiej. Następnie, kiedy chłopak wił się w męczarniach, ja skupiłam się na innym zadaniu. Odrobina czasu i precyzji wystarczyła, aby wyciąć na jego policzku kształt zbliżony do litery "J". Muszę przyznać, że była to naprawdę niezła zabawa. Po tym wszystkim nastolatek zemdlał. Wtedy też usłyszałam pukania, a raczej łomotanie do drzwi.
-Nie wiem, co wy tam znowu wyprawiacie! Możecie się nawzajem nawet pozabijać, tylko dajcie żyć sąsiadom!-wołał jakiś męski głos. Bez namysłu podeszłam i otworzyłam drzwi. Przez chwilę dane mi było napawać się szokiem, jaki wywołał u mężczyzny mój widok. Następnie chwyciłam go za szyję i wciągnęłam do pokoju. Zaraz potem podniosłam go. Pod wpływem mojego uścisku człowiek zaczął się dusić. Próbował desperacko złapać powietrze lub uwolnić się ode mnie. Ja jednak wbiłam mu kilka razy pazury w brzuch, wyrywając przy okazji jelita. Mężczyzna zmarł w kilka minut, więc puściłam go, a jego ciało upadło na ziemię z głuchym łoskotem. Śmiejąc się, odwróciłam od niego i podeszłam do chłopaka. Nie oddychał już, więc pozwoliłam sobie na długą chwilę śmiechu. Kiedy już się opanowałam, weszłam z powrotem do jego pokoju. Wzięłam swoje pudełko i zeszłam na dół. Kiedy stanęłam na środku przedpokoju, zauważyłam lustro, w którym widać było całe moje dzieło. Oprócz tego ujrzałam jednak jeszcze siebie. Przeraziłam się swoim wyglądem. Lubiłam krew, ale obecnie miałam ją dosłownie wszędzie. A jeśli przypadkiem wpadłabym na Laughing Jack'a (nadal po cichu o tym myślałam) nie chciałam wyglądać, jak typowa amatorka. Zanim jednak udałam się w głąb mieszkania, aby poszukać czegoś nadającego się do umycia się, napisałam na ścianie krwią "Jill tu była".
~Time skip~
Miałam szczęście, że kiedy stamtąd wyszłam, nikt mnie nie zauważył. Nie pomyślałam, że ktoś taki mógłby mieszkać w tak zaludnionym miejscu. Była tam masa jednoosobowych domków, przylegających do siebie nawzajem bocznymi ścianami. Wyszłam więc na ulicę, przeszłam kilka metrów i zniknęłam w pudełku. Po jakichś dziesięciu minutach pojawiła się kobieta, która skierowała się wprost do domu, z którego wcześniej wyszłam. Nie miałam pojęcia, kim była, jednak żałowałam, że i jej nie mogę zabić. Albo chociaż zobaczyć jej miny. Dość szybko na miejscu zjawiła się policja, a nawet pogotowie. Cóż, ktoś musi jeszcze oficjalnie potwierdzić te zgony, ale wątpię, abym się pomyliła-pomyślałam. Policja szybko rozwinęła tę swoją taśmę oddzielającą miejsce tragedii od reszty otoczenia. Jednak moje pudełko znajdowała się poza odgrodzonym obszarem. Tak naprawdę nikt właściwie nie zwracał uwagi na mój "domek". Rozwinięcie taśmy spowodowało oczywiście, że zaraz zjawiło się wokół mnóstwo gapiów w różnym wieku. Z zaciekawieniem się temu wszystkiemu przyglądałam. Skupiłam swój wzrok na grupce dzieciaków. One także przyszły tutaj zwabione całym zamieszaniem i one także nie zdołały za wiele zobaczyć. Policja wszystkiego pilnowała. Cały czas patrzyłam na wszystko, co się przede mną rozgrywało.
-Mavis! Mavis, wracaj! Nie mamy na to wszystko czasu!-usłyszałam krzyk kobiety. Wyszła ona z domu, blisko którego znajdowało się moje pudełko, a co za tym idzie, centrum całego zamieszania. Jeszcze przez chwilę wykrzykiwała imię jakiejś dziewczyny.
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanfictionZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...