Wszystkiego najlepszego z okazji Wielkanocy! Dużo szczęścia, miłości w życiu nie przyjaciół, ale przede wszystkim oczywiście zdrowia, tak fizycznego, jak i psychicznego, żebyście wytrzymali na tej kwarantannie. A z ośmioklasistami i maturzystami łączę się w bólu, sama w tym roku mam pisać maturę. Niestety, to wszystko nie zależy od nas, dlatego życzę wam po prostu siły, abyście dali radę to wszystko przetrwać ❤️💚
~~~~****~~~~
- Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ludzie tak się tym cieszą, bawią...jarają? Chyba tak się teraz mówi - powiedziałam. Wyciągnęłam przed siebie dłoń i delikatnie dotknęłam porcelanowej figurki zielonego króliczka w kapeluszu, stojącej na jednej z półek. Potem przeniosłam wzrok na kilka leżących obok, kolorowych pisanek. Dosłownie na każdym milimetrze skorupki znajdowała się jakaś kolorowa plama, to wyglądało, jakby ktoś po prostu wytarzał te jajka w kolorowych farbkach, więc doszłam do wniosku, że musiały być one dziełem dzieciaków.
- Nie mam pojęcia. Widocznie to ich bawi - powiedział Jack. Odwróciłam się powoli z powrotem w jego stronę. Popatrzyliśmy sobie prosto w oczu. Chwilę później uśmiechnęłam się szeroko.
- Znam lepsze sposoby na zabawę - powiedziałam. Następnie przeniosłam wzrok na kobietę, która siedziała właśnie przywiązana do krzesła, z kneblem w ustach i nieudolnie próbowała się wyrwać. Po jej twarzy spływały łzy. - Nie martw się, niedługo dołączysz do swoich dzieci. A jak już się spotkacie w życiu po życiu, to powiedz im, że zupełnie nie mają talentu do robienia pisanek - powiedziałam. Schyliłam się następnie i zaczęłam wycinać swoimi pazurami na jej ramieniu różne wzory. Kobieta zaczęła się szarpać i próbować wyrwać, musiałam więc ją przytrzymać. Jakimś cudem zsunął jej się knebel i wrzasnęła z całych sił, tak, że prawie ogłuchłam. Posłałam jej wkurzone spojrzenie i przesunęłam pazurami po jej twarzy, tworząc na niej w ten sposób kilka głębokich, długich cięć, z których natychmiast polała się krew. Kobieta ponownie krzyknęła, a ja zaczęłam się z nią mocować, próbując jej z powrotem założyć knebel. Chwilę później usłyszałam śmiech dochodzący zza moich pleców.
- To nie jest zabawne! Pomógłbyś! - zawołałam.
- Po co? Świetnie sobie radzisz - odparł Jack.
- Ja ci pomogłam z tamtymi dzieciakami! - krzyknęłam.
- Pomogłaś? Więc chcesz mi powiedzieć, że wcale nie miałaś ochoty ich pociąć pazurami, porozcinać piłą, a na koniec podziurawić znów pazurami i zrobiłaś to, poświęcając się dla mnie? - spytał Jack. Tyle w tej jego przemowie było dobrego, że kobieta jeszcze bardziej się rozpłakała i zaczęła się mniej stawiać. Szybko z powrotem ją zakneblowałam, żeby nie męczyła dłużej moich uszu, i poprawiłam jej więzy.
- Nie becz tak, mówiłam już, zaraz dołączysz do tych swoich bachorów. Poza tym powinnaś się cieszyć, może i zobaczyłaś swoje dzieci z poodcinanymi dłońmi, nogami i głowami, ale to wcale nie najgorszy widok, jaki mogłabyś zobaczyć, potrafimy zrobić jeszcze ciekawsze rzeczy! - zawołałam głośno, po czym zaczęłam się śmiać, rozbawiona własnymi słowami. Usłyszałam, że Jack do nas podchodzi.
- Jill ma rację, moglibyśmy załatwić je jeszcze ciekawiej i zabawniej - powiedział. Nagle spoważniałam i pochyliłam się przed kobietą tak, żebym mogła spojrzeć wprost w jej zapłakane oczy.
- A może ci smutno, że zabawiliśmy się z twoimi dziećmi tak nudno? Nie martw się, mogę cię zapewnić, że aż wrzeszczały z radości, a ciebie za to potraktować możemy jeszcze ciekawiej i zabawniej, żeby nie było ci przykro! - zawołałam i znów zaczęłam się śmiać. Po chwili dołączył do mnie Jack. Kobieta znów zaczęła się wiercić i łkać, próbowała też coś powiedzieć, ale byłam pewna, że to tylko kolejne nudne błaganie o litość, więc postanowiłam to zignorować. - To co? - spytałam, odwracając głowę w stronę Jack'a. - Zaczynamy zabawę?
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanfictionZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...