Moja nowa zabawa niesamowicie mi się podobała. Polegała na tym, że wyczarowałem sobie łopatę, a potem teleportowałem się przed uciekające w popłochu szczury i używałem jej, aby przepołowić ich ciała. Kilka razy udało mi się wbić łopatę w ziemię tak, że odciąłem im tylko głowy. Wprost nie mogłem wyrobić ze śmiechu, czego nie doświadczyłem od wielu dni. Przynajmniej choć na chwilę mogłem przestać się zamartwiać. Teleportowałem się kolejny raz przed stadko uciekających gryzoni, ale tym razem zastygłem z łopatą wniesioną w powietrzu. Nie dość, że wyczułem czyjąś obecność, to jeszcze usłyszałem ciche głosy. A wątpiłem w to, że to Jill postanowiła pogadać sama ze sobą, różnymi głosami. Z ciekawości zacząłem zbliżać się w kierunku, z którego dochodziły.
-Zrobicie nam kilka fajnych zdjęć, nie?-usłyszałem głos jakiejś dziewczyny.
-Inaczej nie dacie nam spokoju-odparł chłopak.
-No i świetnie! To miejsce jest idealne!-zawołała ta sama osoba co wcześniej. Użyłem swojej mocy i stałem się niewidzialny, żebym mógł spokojnie przyjrzeć się swoim gościom, musiałem jednak zostawić swoją łopatę, która do tej pory robiła mi za świetną, nową zabawkę. W końcu do nich dotarłem. Była to czwórka nastolatków. Dziewczyna i chłopak, ubrani normalnie, oraz kolejna dziewczyna i kolejni chłopak, ale oni już zdecydowaniem normalnie ubrani nie byli. Chłopak miał niebieskie włosy i fioletowo-czarno-niebieskie ubranie, z przyczepionymi dzwoneczkami. Posiadał też czarne rękawiczki i czarne, spiczaste buty. Wyglądał jak marna podróba Candy'ego. Dziewczyna z kolei miała krótkie, czarne włosy, twarz pomalowaną na biało, mocny makijaż (zresztą jej kolega też). Ubrana była w czarne spodnie do kolan i czarną bluzkę z rękawami w czarno-białe paski. Taki sam wzór miały jej skarpetki. Wokół szyi miała coś, co wyglądało na szal z czarnych i białych piór. No i oprócz tego miała na rękach pazury, które wyglądały jak zrobione z papieru. Ona chyba starała się udawać mnie. Podeszła do jednej z dawno niedziałających karuzeli i na nią wskoczyła.
-Andrew! Zrób mi zdjęcia!-zawołała, po czym usiadła na jednym z koników. Nie mogłem się powstrzymać! To była idealna okazja! Wystarczyło tylko, że się trochę skupiłem, a karuzela ruszyła z miejsca i zaczęła się powoli kręcić.
-Co się dzieje?!-zawołał chłopak, który sięgnął właśnie telefon, aby zrobić zdjęcie swojej koleżance. Ta z kolei patrzyła z niedowierzaniem na kręcącą się karuzelę, ale nie wydawała się aż tak zaskoczona ani wystraszona. Postanowiłem, że czas się ujawnić i trochę bardziej zabawić. Stanąłem przed nastolatkami i stałem się z powrotem widzialny.
-Nikt wam nie mówił, że nieładnie tak kogoś nachodzić w domu?-spytałem, przyglądając się z radością, jak na ich twarzach pojawia się coraz więcej przerażenia.
-A-ale ty nie istniejesz-powiedział w końcu chłopak przebrany za Candy'ego.
-Istnieję! Tak samo jak Candy Pop!-zawołałem, po czym zacząłem się psychicznie śmiać. Jednocześnie rozorałem pazurami twarz tego chłopaka. Krzyknął i upadł na kolana, chowając ją w dłoniach. Pozostała dwójka rzuciła się do ataku, ale teleportowałem się i wbiłem chłopakowi głęboko w nogę swoje pazury, tak, że uniemożliwiłem mu normalne chodzenie. Dziewczynę też bym złapał, ale wtedy moja uwagę przykuł jakiś hałas. Chłopak bezwstydnie udający Candy'ego wstał już i chciał mi uciec, a ja właśnie nad nim chciałem się tak szczególnie poznęcać! Musiałem więc teleportować się z powrotem i pchnąć go z całej siły, tak, że z powrotem upadł na ziemię. Wbiłem pazury w jego nogę, a on wrzasnął z bólu. Następnie w mojej ręce pojawiła się siekiera i użyłem jej, aby odciąć chłopakowi jedną z rąk w łokciu. Potem odrąbałem mu jeszcze drugą dłoń. O dziwo, nadal miał siłę, aby na chwilę podnieść się do siadu, ale zaraz potem z powrotem upadł i zaczął wrzeszczeć oraz rzucać się jak ryba wyjęta z wody, rozchlapując wszędzie dookoła swoją krew.
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanfictionZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...