Znowu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Jednak po jakimś czasie Jane musiała iść do toalety, Puppeteer wcześniej już gdzieś zniknął, a Cane i Pop zaczęli się o coś między sobą kłócić. Ja tylko im się przyglądałam, starając się nie roześmiać. To wyglądało naprawdę komicznie, kiedy Candy Pop próbował jej coś wytłumaczyć, a ona strzelała fochy. Siedziałam na kanapie, a obok mnie było wolne miejsce. Po chwili ktoś je zajął. Odwróciłam się i ujrzałam Jasona.
-Chciałem cię przeprosić. Byłem wkurzony, bo pewnej dziewczynie, którą chciałem przerobić na idealną lalkę, udało się uciec! Ale wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, nie powinienem był tak na ciebie krzyczeć-zaczął Jason.
-Spokojnie, nie jestem zła-odparłam z uśmiechem.
-Naprawdę?-zdziwił się Jason.
-Oczywiście. Na początku trochę mnie zaskoczył taki wybuch złości, ale ty przynajmniej w przeciwieństwie do Jack'a potrafisz się przyznać do winy i przeprosić-powiedziałam.
-Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja uważam się za lepszego od tego klowna-odparł Jason, po czym uśmiechnął się.
-Ja tego wcale nie powiedziałam, żeby nie było potem na mnie! A tak poza tym, czy ty go właśnie tak po prostu nazwałeś klownem, czy to próbowałeś go w ten sposób obrazić?-spytałam rozbawiona.
-Chyba oba naraz-odparł Jason.
-A tak właściwie, to co z tą dziewczyną, którą chciałeś przerobić na lalkę? Jak udało się jej uciec? I jak właściwie chciałeś zmienić ją w zabawkę?-zapytałam zaciekawiona. Miałam wrażenie, że oczy Jasona znowu nabrały nieco zielonego odcienia.
-Zazwyczaj robię to w swoim warsztacie. Mam tam wszystko, co potrzebne. Wystarczy stopić ludzką skórę z woskiem i paroma innymi substancjami, zakonserwować ciało. Tak w skrócie to tyle.
-To brzmi jak coś trudnego. I pracochłonnego-odparłam.
-I takie jest. Zwłaszcza, jeśli ktoś, komu chcesz pomóc, naprawiając go, postanawia spróbować odrąbać ci rękę siekierą, po czym ucieka!-zawołał Jason. Teraz już jego oczy w całości zmieniły kolor z miodowego na jasnozielony.
-Spokojnie, nie denerwuj się tak. Widocznie ta osoba nie była warta twojego czasu-odparłam. Jason uspokoił się.
-Tak uważasz?-spytał.
-Jestem tego pewna. Co właściwie w tym twoim warsztacie robiła siekiera?-zapytałam zdziwiona.
-No wiesz, mam tam różne ciekawe sprzęty. Większość z nich trzymam w ukryciu, jeśli nie są mi akurat potrzebne, ale sam nie wiem, jak to się stało, że siekiera znalazła się akurat w zasięgu tej dziewczyny-odparł czerwonowłosy.
-A tak właściwie, chcesz zobaczyć mój warsztat?-zapytał po chwili.
-A mogę?-zdziwiłam się.
-Jasne! Zazwyczaj jest w lesie, właściwie to nie aż tak daleko od lunaparku Jack'a, ale ja, w przeciwieństwie do niego, mogę przenosić swoje lokum. Chodź-powiedział Jason, po czym wstał i podał mi rękę. Bez wahania chwyciłam ją i pozwoliłam się zaprowadzić do drzwi wyjściowych. Jednak ku mojemu zdziwieniu, kiedy chłopak je otworzył, zamiast ściany lasu ujrzałam wnętrze sklepu z zabawkami.
-Wow!-tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Miejsce to wyglądało dość staromodnie. Podłoga i ściany były drewniane. Oprócz tego od wejście do lady ciągnął się czerwony dywan. Na wszystkich ścianach było mnóstwo półek z wieloma zabawkami, od misiów przez lalki po różne figurki, a nawet gry.
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanfictionZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...