Rozdział 55

191 14 34
                                    

-Powinnaś być z resztą!-zawołałam z łazienki, w przerwie od wymiotowania.

-Nie zostawię cię samej, w dodatku umierającej!-odparła Cane, a chwilę później weszła do mnie.

-Ja też!-zawołała Jane, wchodząc za nią do łazienki.

-Może zawołacie jeszcze kogoś, żeby popatrzył sobie, jak rzygam?!-krzyknęłam zdenerwowana. Dziewczyny aż spojrzały po sobie niepewne.

-Nie, aczkolwiek uważamy, że powinnaś coś ze sobą zrobić-powiedziała Cane.

-Możemy porozmawiać o tym, kiedy nie będę akurat zwracać swojego śniadania?-zapytałam. Cane i Jane wyszły pospiesznie z łazienki, a ja odetchnęłam z ulgą. Z jednej strony byłam wdzięczna Cane, że nie poszła na zebranie naszej grupy, gdzie Slenderman miał nam przedstawić dokładniejszy plan, ale z drugiej strony byłam wściekła, że muszę je znosić, podczas gdy o niczym nie marzyłam wtedy tak bardzo jak o samotności. W końcu po jakimś czasie wyszłam z łazienki.

-Od jakiegoś czasu wyglądasz nie najlepiej, może ty jesteś chora?-zapytała Cane.

-Niby na co? Nic mi nie jest!-odparłam.

-Właśnie przed chwila Jane i ja widziałyśmy, jak bardzo nic ci nie jest. Coś ci jest. Co chwila widzę cię, jak coś jesz, a potem wszystko zwracasz-powiedziała Cane.

-Przywodzisz na myśl osobę chorą na bulimię-dodała Jane.

-Ale ty nie jesteś chora na bulimię? Co to w ogóle jest? To jakaś choroba? Poważna? Jak się to leczy? Możemy jej jakoś pomóc?-zapytała Cane. Niemal jednocześnie obie spojrzałyśmy na Jane, wyczekując wyjaśnień.

-Ja też nie mam pojęcia, co to jest-powiedziałam. Czy to możliwe, żebym była chora na chorobę, o której istnieniu nie miałam pojęcia? Zaczynam coraz bardziej żałować, że przez większość swojego życia głównie zabijałam i nie interesowałam się ludźmi i ich światem-pomyślałam lekko zestresowana.

-To taka choroba. Bulimia, upraszczając, wygląda tak, że dużo jesz, ale potem nachodzą cię wyrzuty sumienia i specjalnie wywołujesz wymioty, aby nie przybrać na wadze-wyjaśniła Jane.

-Oszalałaś? Bo ja jeszcze nie i nie jem po to, żeby potem wszystko zwracać!-zawołałam.

-Co to w ogóle za chorobą, brzmi jakby ktoś wymyślał sobie problemy na siłę!-dodała Cane.

-Nie ma co się śmiać, to jest naprawdę poważna rzecz. Tak jak wy nie potraficie się powstrzymać od zabijania, tak osoba chora na bulimię nie potrafi się powstrzymać przed tym wszystkim. A głównie to takie osoby mają problemu o podłożu psychicznym, a przez bulimię mogą jeszcze zaszkodzić swojemu ciału. Bulimia jest jak depresja, pojawia się i choć wydaje się być błahą chorobą na pokaz, to jest naprawdę poważną sprawą. Nie ma co z tego żartować-powiedziała Jane.

-Ok, to faktycznie nie brzmi najlepiej. Ale ja tego nie mam-odparłam.

-Osoba z bulimią właśnie tak by powiedziała-zauważyła Jane.

-A jak powiedziałaby osoba bez bulimii? Widzicie, że ja nawet nie wiedziałam, co to jest! Jakby mi ktoś wcześniej powiedział "bulimia" to bym się zastanawiała, czy to choroba, czy egzotyczny przysmak. Dużo jem, bo jestem stale głodna i nie wiem w sumie czemu ostatnio tak często źle się czuję...-przyznałam. Nagle drzwi otworzyły się z impetem, a w wejściu stanął Jack.

Naprawię CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz