Rozdział 50

224 15 6
                                    

Do Rezydencji wróciliśmy wieczorem. Dziś poszczęściło nam się jeszcze raz, kiedy natknęliśmy się na jakiegoś gościa, który najwidoczniej lubił samotne wycieczki. Wyrwaliśmy mu paznokcie, trochę poprzebijaliśmy pazurami, a na koniec Jack wyczarował włócznię, którą przeszył całe jego ciało. Wbił ją w jego usta z ogromną siłą, tak, że jej koniec wyszedł potem z pleców mężczyzny, przez co wyglądało on jak trochę krzywo nabity na ruszt i gotowy do pieczenie nad ogniskiem. Głównie dlatego do Rezydencji wróciliśmy we wspaniałych humorach, cały czas się śmiejąc. Zdziwiła nas panująca w niej cisza, więc poszliśmy najpierw do centrum domu, czyli salonu. O dziwo, nikogo tam nie było, nie licząc Cane, która już na samym początku rzuciła w nas poduszką. Ja zrobiłam unik, ale Jack niestety oberwał.

-Ciszej!-zawołała dziewczyna, a potem z powrotem położyła się na kanapie.

-Co się tu stało? Gdzie są wszyscy? O co chodzi?-zapytałam zdezorientowana. Spojrzałam na Jack'a, ale on przecież cały czas był ze mną i też nie miał pojęcia, co się stało.

-Wszyscy są albo gdzieś na zewnątrz albo w swoich pokojach. A w moim pokoju są dziewczyny, piją i strasznie hałasują i nie da się ich wygonić, więc przyszłam tutaj-wyjaśniła Cane.

-Dlaczego nie pijesz i nie hałasujesz z nimi?-zapytał Jack.

-Boli mnie głowa. Ja i Candy trochę nabałaganiliśmy w kuchni i jak Slenderman to odkrył, to tak na nas nawrzeszczał, że dalej słyszę te jego głośne myśli!-zawołała zdenerwowana Cane.

-No, nabałaganiliście chyba trochę więcej niż trochę-powiedziałam.

-No właśnie! I nie dość, że musieliśmy sami wszystko posprzątać i boli mnie teraz każda część mojego ciała, to jeszcze ta cholerna głowa! Wszystko przez Candy'ego!-zawołała Cane.

-A skoro o nim mowa, to gdzie on jest?-zapytał Jack.

-Nie mam pojęcia i nie obchodzi mnie to. A teraz znikajcie albo się zamknijcie, bo chcę w końcu odpocząć-odparła dziewczyna. Jack i ja popatrzyliśmy na siebie rozbawieni, a potem po prostu poszliśmy do naszego pokoju. Jeśli powiem po prostu, że spędziliśmy razem kolejną namiętną noc, to będzie to stuprocentowa prawda. Kocham Jack'a i każda chwila spędzona z nim jest dla mnie wspaniała, a zwłaszcza kiedy spędzamy ją w samotności w naszym pokoju.

~*~

-Nadal niestety brakuje nam danych. Naukowcy mają teraz o wiele, wiele lepsze zabezpieczenia. Każdy komputer jest jakby oddzielną bazą danych, ale jednocześnie jest połączony z pozostałymi. Zhakowanie jednego powoduje uruchomienie alarmu. Uruchomienie alarmu powoduje zaś uwolnienie tych creepy-mutantów. Oznacza to więc, że czeka nas walka z mnóstwem agentów i z tymi stworzeniami. Każdy z was dostał kartkę z obecnym planem kompleksu naukowego. Wielu rzeczy jeszcze nie wiemy, ale niedługo to się zmieni. Wiemy na razie, że w ośrodku przebywa około tysiąca agentów i kilkudziesięciu naukowców. W odległości sześćdziesięciu kilometrów od kompleksu znajdują się dwa kolejne mniejsze ośrodki badawcze, w których jest po około trzystu agentów. Osiemdziesiąt kilometrów dalej jest następny. Ogólne w obrębie stu kilometrów znajduje się ich sześć, w każdym około dwustu lub trzystu agentów. Jak udało nam się ustalić, w razie ataku na główny ośrodek, do pozostałych wysyłany jest sygnał ostrzegawczy. Nie tylko do najbliższych, ale do wszystkich ich baz znajdujących się w całym kraju-powiedział Slenderman. Dziś zarządził małe zebranie, aby przekazać wszystkim zdobyte do tej pory informacje. Przynajmniej więc ten dzień też był jakimś urozmaiceniem.

Naprawię CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz