Do Rezydencji wróciliśmy wieczorem. Dziś poszczęściło nam się jeszcze raz, kiedy natknęliśmy się na jakiegoś gościa, który najwidoczniej lubił samotne wycieczki. Wyrwaliśmy mu paznokcie, trochę poprzebijaliśmy pazurami, a na koniec Jack wyczarował włócznię, którą przeszył całe jego ciało. Wbił ją w jego usta z ogromną siłą, tak, że jej koniec wyszedł potem z pleców mężczyzny, przez co wyglądało on jak trochę krzywo nabity na ruszt i gotowy do pieczenie nad ogniskiem. Głównie dlatego do Rezydencji wróciliśmy we wspaniałych humorach, cały czas się śmiejąc. Zdziwiła nas panująca w niej cisza, więc poszliśmy najpierw do centrum domu, czyli salonu. O dziwo, nikogo tam nie było, nie licząc Cane, która już na samym początku rzuciła w nas poduszką. Ja zrobiłam unik, ale Jack niestety oberwał.
-Ciszej!-zawołała dziewczyna, a potem z powrotem położyła się na kanapie.
-Co się tu stało? Gdzie są wszyscy? O co chodzi?-zapytałam zdezorientowana. Spojrzałam na Jack'a, ale on przecież cały czas był ze mną i też nie miał pojęcia, co się stało.
-Wszyscy są albo gdzieś na zewnątrz albo w swoich pokojach. A w moim pokoju są dziewczyny, piją i strasznie hałasują i nie da się ich wygonić, więc przyszłam tutaj-wyjaśniła Cane.
-Dlaczego nie pijesz i nie hałasujesz z nimi?-zapytał Jack.
-Boli mnie głowa. Ja i Candy trochę nabałaganiliśmy w kuchni i jak Slenderman to odkrył, to tak na nas nawrzeszczał, że dalej słyszę te jego głośne myśli!-zawołała zdenerwowana Cane.
-No, nabałaganiliście chyba trochę więcej niż trochę-powiedziałam.
-No właśnie! I nie dość, że musieliśmy sami wszystko posprzątać i boli mnie teraz każda część mojego ciała, to jeszcze ta cholerna głowa! Wszystko przez Candy'ego!-zawołała Cane.
-A skoro o nim mowa, to gdzie on jest?-zapytał Jack.
-Nie mam pojęcia i nie obchodzi mnie to. A teraz znikajcie albo się zamknijcie, bo chcę w końcu odpocząć-odparła dziewczyna. Jack i ja popatrzyliśmy na siebie rozbawieni, a potem po prostu poszliśmy do naszego pokoju. Jeśli powiem po prostu, że spędziliśmy razem kolejną namiętną noc, to będzie to stuprocentowa prawda. Kocham Jack'a i każda chwila spędzona z nim jest dla mnie wspaniała, a zwłaszcza kiedy spędzamy ją w samotności w naszym pokoju.
~*~
-Nadal niestety brakuje nam danych. Naukowcy mają teraz o wiele, wiele lepsze zabezpieczenia. Każdy komputer jest jakby oddzielną bazą danych, ale jednocześnie jest połączony z pozostałymi. Zhakowanie jednego powoduje uruchomienie alarmu. Uruchomienie alarmu powoduje zaś uwolnienie tych creepy-mutantów. Oznacza to więc, że czeka nas walka z mnóstwem agentów i z tymi stworzeniami. Każdy z was dostał kartkę z obecnym planem kompleksu naukowego. Wielu rzeczy jeszcze nie wiemy, ale niedługo to się zmieni. Wiemy na razie, że w ośrodku przebywa około tysiąca agentów i kilkudziesięciu naukowców. W odległości sześćdziesięciu kilometrów od kompleksu znajdują się dwa kolejne mniejsze ośrodki badawcze, w których jest po około trzystu agentów. Osiemdziesiąt kilometrów dalej jest następny. Ogólne w obrębie stu kilometrów znajduje się ich sześć, w każdym około dwustu lub trzystu agentów. Jak udało nam się ustalić, w razie ataku na główny ośrodek, do pozostałych wysyłany jest sygnał ostrzegawczy. Nie tylko do najbliższych, ale do wszystkich ich baz znajdujących się w całym kraju-powiedział Slenderman. Dziś zarządził małe zebranie, aby przekazać wszystkim zdobyte do tej pory informacje. Przynajmniej więc ten dzień też był jakimś urozmaiceniem.
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanfictionZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...