-Od samego początku mówiłam, że to zły pomysł-powiedziała jedna z dziewczyn.
-Teraz będziesz się o to czepiać?! Brawo, miałaś rację, moje gratulacje!-zawołała druga.
-Przepraszam...Ja tylko...Wolałabym nie mieć racji. Dlaczego to wszystko się stało? Jak to możliwe? I co... co z resztą?-spytała pierwsza.
-Chyba wiesz, co z nimi. Nie żyją-powiedziała druga.
-Ale aż ciężko uwierzyć. Kto to w ogóle był? Jak oni to wszystko robili? Znikali się, pojawiali, wyczarowywali różne rzeczy?
-Nie mam pojęcia, jak to robili! Zresztą, nie chcę teraz o tym mówić ani myśleć. Chcę wrócić do domu.
-A co, jeśli oni nas znajdą? Nawet w domach?
-Przestań! Nie mów takich rzeczy!
-No ale...Skoro nie wiemy, czym oni byli ani co potrafią... I pomyśleć, że jeszcze godzinę temu nawet nie wiedzieliśmy o istnieniu takich istot!
-Zamknij się już, błagam! Po prostu dotrzyjmy do domu!
Nagle obie dziewczyny usłyszały trzask łamanej gałęzi i jak na komendę podskoczyły. Zaczęły się nerwowo rozglądać, podczas gdy po chwili tuż nad ich głowami przeleciała sowa, przyprawiając je obie o stan przedzawałowy.
-Spierdalajmy stąd czym prędzej-powiedziała jedna, a druga jej przytaknęła. Niemal biegiem ruszyły dalej.
~*~
-Nie ma ich w wesołym miasteczku, a to oznacza, że...
-...uciekły nam. A przynajmniej tak myślą, idiotki-zaśmiałam się.
-Dokładnie. Chcesz pobawić się w myśliwych i trochę je potropić?-spytał Jack.
-Z tobą zawsze i wszędzie-odparłam, po czym oboje zaśmialiśmy się krótko. Wesołe miasteczko miało jedno wejście, więc uznaliśmy, że to nim uciekły obie dziewczyny. Prosto do lasu, ale nie mogły przecież daleko odbiec. Teraz trzeba było tylko szybko dojść do celu po śladach. Zauważenie ich nie było dla żadnego z nas problemem, nasz wzrok lepiej działa w ciemności niż ludzki, a i w razie czego mogliśmy sobie wyczarować latarki. Puściliśmy się biegiem za nimi. Kiedy udała nam się je obie zauważyć, zniknęliśmy, a raczej staliśmy się oboje niewidzialni i niepostrzeżenie zbliżyliśmy do nich, przysłuchując się ich rozmowie. Oczywiście mówiły o nas, jakże by inaczej. Ich przerażenie było takie zabawne, że aż nie mogłam się powstrzymać! Pojawiłam się tuż przed nimi, nachyliłam się do nich i głośno krzyknęłam "Bu!", podczas gdy obie dziewczyny cofnęły się, a jedna nawet potknęła się i wylądowała na ziemi.
-Wstawaj, musimy wiać!-zawołała druga, podciągając swoją koleżankę siłą w górę. Następnie odwróciła się i stanęła niemal twarzą w twarz z Jack'iem. To znaczy, stanęłaby, gdyby Jack nie mierzył ponad dwa metry.
-O matko...-wyszeptała dziewczyna. W jej głosie słychać było zgrozę.
-Lepiej bym tego sam nie ujął-powiedział Jack, po czym zachichotał szaleńczo.
-Kontynuujmy naszą zabawę!-zawołałam w tej samej chwili. Obie dziewczyny popatrzyły na mnie z przerażeniem, po czym naraz zerwały się i spróbowały nam uciec. Przeteleportowałam się przed jedną z nich, podczas gdy Jack zajął się drugą. Chwyciłam ją mocno za szyję.
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanfictionZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...