Rozdział 58

143 16 4
                                    

-Czego chcesz?!-zawołałam, próbując się jakoś wyrwać, ale oczywiście nie byłam w stanie sprawić, aby pękły więżące mnie metalowe pasy. Nie usłyszałam odpowiedzi od razu. Zamiast tego do moich uszu dotarł śmiech mężczyzny. Śmiał się długo i głośno, podczas gdy ja mogłam się tylko nieudolnie wyrywać i posyłać mu groźne spojrzenia.

-Jak już się uwolnię, to...

-To co? Nie uwolnisz się, to po pierwsze. Chociaż w sumie możesz powiedzieć, co byś mi zrobiła. Ja z chęcią w ten sam sposób potorturuję ciebie-powiedział mężczyzna, po czym uśmiechnął się szeroko.

-Kim ty jesteś i czego chcesz?!-powtórzyłam. On tylko znowu się zaśmiał, ale tym razem znacznie krócej.

-Oh, trochę mi przykro, że mnie nie pamiętasz. Czy to wystarczy, aby odświeżyć ci pamięć?-zapytał, po czym podszedł do mnie i odwrócił głowę, tak, że mogłam ujrzeć dziwną, zniekształconą nieco bliznę na jego policzku. Przywodziła na myśl literę "J".

-Nie mam pojęcia ktoś ty ani czego chcesz!-zawołałam.

-Cóż, widać naprawdę mnie nie pamiętasz. Ale spokojnie, ja ci wszystko po kolei przypomnę-powiedział, po czym zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Nim się zorientowałam, chwycił jeden z noży i wbił mi w rękę. Wrzasnęłam krótko z bólu i zaskoczenia.

-Co to ma znaczyć?! Powiedz, czego chcesz! Czemu chcesz nas zabić?!-zawołałam.

-Bo to zabawne. Ty właśnie dlatego zabijasz innych, prawda? Dla zabawy. Więc tym razem ja pobawię się tobą-powiedział mężczyzna, po czym wyjął z mojej rany nóż i przyjrzał się mojej czarnej krwi, spływającej po ostrzu.

-Pozwól teraz, że coś ci opowiem. 80 lat temu zabiłaś pewną rodzinę. Kobietę, jej dziecko i jej drugiego męża. Przyznam szczerze, że go nienawidziłem. Za to swoją mamę mimo wszystko nadal w głębi serca kochałem. Zmieniła się przez tego faceta strasznie, ale wierzyłem, że kiedyś wszystko wróci do normy. On mnie bił, a ona była w niego zapatrzona, ale cały czas miałem nadzieję. Tyle że wtedy pojawiłaś się ty i zabiłaś ich, mnie prawie też! Przy okazji tak mnie oszpeciłaś!-zawołał mężczyzna i wskazał na bliznę na policzku. Teraz już coś zaczęło mi świtać w pamięci. Wycięłam kiedyś jakiemuś dzieciakowi dla zabawy "J" na twarzy, tyle że on później umarł. A nawet jeśli by przeżył, ludzie nie żyją tak długo i nie zachowują młodości.

-Jeśli to ty, to powinieneś nie żyć-odparłam. Mężczyzna znowu się zaśmiał.

-Tak, powinienem. Ale miałem szczęście-powiedział kiedy już przestał się śmiać.

-Otóż w miarę szybko zjawiła się pomoc. Jeden z ratowników w tajemnicy przed resztą podał mi pewien specyfik. Jak się okazało, interesował się on różnymi magicznymi istotami i eksperymentował z nimi trochę. Stworzył substancję, którą przetestował na mnie i między innymi uratował mi życie. Potem, kiedy już wszystko ze mną było dobrze, wszystkiego się od niego dowiedziałem. Zacząłem mu pomagać, a kiedy zmarł, kontynuowałem jego dzieło. Poszerzyłem jego odkrycia o swoje własne obserwacje. Stworzyłem specyfiki, dzięki którym mogłem chwilowo uzyskać moce niektórych z was. Z czasem nawet pewne umiejętności zostały ze mną już na zawsze. Dlatego między innymi rany goją mi się nieco szybciej i mimo że mam 95 lat, wyglądam jak wyglądam. I nie zamierzam umierać. Powinienem ci podziękować, bo dzięki tobie poświęciłem życie eksperymentom nad creepypastami. Chcę uwolnić od was świat-powiedział mężczyzna, po czym uśmiechnął się i wbił mi nóż w rękę kolejny raz. Znowu krzyknęłam, a on zaśmiał się, widząc moją reakcję.

Naprawię CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz