Rozdział 65

194 12 12
                                    

-Zostawmy ją na koniec. Będzie wniebowzięta!-zawołałam. Jack w odpowiedzi skinął głową. Na szczęście dwaj policjanci, którzy wyszli już ze swojego wozu, zajęli się uspokajaniem dziewczyny, a kolejny samochód dopiero dojechał. Zapewne Jack i ja nie znaleźlibyśmy swojej ofiary, gdyby nie dość głośne koguty policyjne i światła, które bardzo łatwo dostrzegliśmy. Dziewczyna musiała wezwać pomoc i tak dwa wozy policji wjechały właśnie na leśną drogę. Razem z klownem teleportowaliśmy się w tej samej chwili do naszych ofiar. Nie byłam pewna, co robi Jack, usłyszałam jedynie dźwięk tłuczonego szkła. Ja w tym samym czasie znalazłam się za policjantem rozmawiającym z dziewczyną i wbiłam mu w plecy swoją piłę, a potem zaczęłam go ciąć, co skutkowało tym, że mnóstwo jego krwi znalazło się na jego rozmówczyni. Policjant nawet nie zdążył krzyknąć, a właściwie już nie żył. Po chwili padł martwy na ziemię, a ja wyszarpnęłam z niego swoją piłę.

Spojrzałam na dziewczynę, która miała twarz i ubranie całe we krwi. Przez chwilę patrzyła się z szokiem na to wszystko, aż w końcu wydała z siebie głośny krzyk, jakby ją zażynali. W tym samym czasie usłyszałam strzał, a chwilę później poczułam ból w okolicach klatki piersiowej. Odwróciłam się i ujrzałam kolejnego policjanta, który do mnie mierzył z broni. Nie zdołał jednak wystrzelić ponownie, bo stracił równowagę i się przewrócił. Okazało się, że Jack po prostu wydłużył swoje ręce, chwycił go nimi za nogi i pociągnął w swoją stronę. Zauważyłam, że dwoma innymi policjantami klown zdążył się już zająć. Odwróciłam się więc z powrotem w stronę dziewczyny, która zaczęła już uciekać. Teleportowałam się przed nią i ta odbiła się ode mnie, po czym upadła na ziemię. Schyliłam się i szarpnęłam ją, podnosząc jednocześnie z powrotem na nogi.

-Zostaw mnie, potworze!-zawołała i zaczęła mi się wyrywać.

-Dla małego owada potworem jest modliszka. Zatem bycie potworem to rzecz względna. Więc może to nie ja jestem potworem, ale po prostu ty jesteś zbyt słaba, by się ze mną mierzyć?! Zresztą jak wszyscy ludzie! Jesteście słabi i bezwartościowi i nie dam wam się więcej skrzywdzić!-zawołałam. Poczułam, że coś we mnie pęka. Dziewczyna przestała się wyrywać i spojrzała na mnie przerażona. Cisnęłam nią tak, że wpadła na najbliższe drzewo, odbiła się od niego i wylądowała z powrotem na ziemi.

-Giń!-zawołałam, po czym pojawiłam się przed dziewczyną i z całej siły ją kopnęłam, trafiając w brzuch. Potem schyliłam się, podniosłam ją i przygwoździłam do drzewa.

-Z-zostaw mnie, błagam!-zawołała przerażona dziewczyna.

-Błagać to dopiero będziesz mogła zacząć!-zawołałam, po czym zaczęłam jej powoli wbijać w brzuch swoje pazury. Dziewczyna starała się wyrwać, ale przez to tylko sprawiała sobie więcej bólu. Potem rozciąłem dziewczynie brzuch i po prostu wyszarpnęłam z powstałej rany jej jelita, razem z mnóstwem krwi. Dziewczyna wrzasnęła, a ja podniosłam ją i po raz kolejny cisnęłam nią o ziemię, a potem schyliłam się, chwyciłam ją za włosy, podniosłam i walnęłam jej głową z całej siły, a potem jeszcze raz. Dziewczyna w końcu przestała krzyczeć, ale ja dla pewności powtórzyłam tę czynność jeszcze kilka razy. A właściwie to bardziej z wściekłości, niż dla pewności. W końcu z jej głowy została tylko krwawa miazga, której nie miałam ochoty więcej dotykać. Puściłam jej włosy, jej głowa upadła z powrotem na ziemię.

-Nieźle się na niej wyżyłaś-powiedział Jack, po czym stanął obok mnie. Wstałam i spojrzałam na niego.

-W tamtym ośrodku badawczym mnie torturowali. I pomyślałam sobie wtedy, że wiem już, co przeżywają moje ofiary. Teraz mi się to przypomniało-powiedziałam, a klown spojrzał na mnie zaskoczony.

Naprawię CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz