Oczywiście długo nie nacieszyliśmy się spokojem. Tym razem jednak kłopoty nie nadeszły ze strony żadnego z mieszkańców Rezydencji, tylko matki natury. W pewnym momencie zerwał się porywisty wiatr, a chwilę później rozpętała się niezła burza. Wszystko działo się naprawdę szybko i po jakimś czasie po prostu wyłączyło nam prąd. Myślałem, że Ben zaraz rozwali ekran konsolą, bo na początku zerwał się na równe nogi jak oszalały. On jednak chwilę tylko popatrzył z wściekłością na czarny, milczący ekran i niczym strzała wybiegł z pokoju. Dopiero jak usłyszałem jak zbiega po schodach uświadomiłem sobie, że najprawdopodobniej pobiegł do piwnicy, aby włączyć zapasowe agregatory prądu. Stwierdziłam, że ja mam już dość na dziś takiej zabawy. Wróciłem do salonu, gdzie teraz rozkręciła się mała impreza. Burza była idealnym tłem do opowiadania sobie nawzajem swoich przygód zabijaniem. Chociaż to i tak był tylko pretekst do wspólnego alkoholizowania się bez udziału Jeff'a i Niny, którzy zazwyczaj po prostu wszystkich wkurzali. Na szczęście chwilowe zniknięcie Killer'a oznaczało też zniknięcie jego fanki, która pewnie kombinowała teraz, jak uwolnić swojego "ukochanego Jeffusia". Postanowiłem przyłączyć się do towarzystwa. Każdy był już mniej lub bardziej "pod wpływem".
-Widzę, że Ben numer 2 zdecydował się porzucić granie i się do nas przyłączyć. Co z Benem numer 1?-zapytał Toby, który siedział niemal w tej samej pozycji co wcześniej.
-Nie mogłem pozwolić, żebyście nie spróbowali moich cukierków. Te są zrobione według nowej, specjalnej receptury-odparłem z uśmiechem, po czym na mojej ręce pojawiła się garść słodyczy. Co odważniejsi poczęstowali się, rzucając mi jednak przy tym podejrzliwe spojrzenia.
-Jak zginę, to cię zabiję-powiedział Eyeless Jack, wkładając do ust jednego z moich cukierków.
-Uważaj, bo się wystraszę-odparłem.
-Wiem, jak to zrobić-powiedział Jack.
-To groźba?
-Bardziej obietnica. Chyba że wolisz, żebym nawiedzał cię zza grobu po wsze czasy-odparł Jack.
-Zapraszam. W moim wesołym miasteczku jest dość miejsca dla wszystkich-odparłem z uśmiechem.
-Zapraszasz nas? Wiesz, z czym to się wiąże-odezwała się nagle Clockwork, śmiejąc się lekko.
-Tego co prawda nie powiedziałem, ale...zawsze przydadzą się dodatkowe ręce do sprzątania-odparłem z uśmiechem. Zaraz potem uchyliłem się przed lecącą w moją stronę prawie pustą miską z popcornem. Przedmiot roztrzaskał się o ścianę.
-Sprzątasz-powiedziałem z uśmiechem. W odpowiedzi Clockwork prychnęła. Po chwili do pokoju wmaszerowali Candy Pop i Candy Cane, niosąc ciastka, które niemal natychmiast znikły z talerzy.
-Czasami mam wrażenie, że wam można byłoby dać kamienie i nie poczulibyście żadnej różnicy, tylko wszystko zjedli-powiedziała Cane. Zaraz potem na dobre rozpoczęły się rozmowy i przekomarzania. Skończyło się na tym, że Eyeless Jack postanowił zmiksować nerki z wódką i zrobić sobie idealnego drinka. Clockwork zmyła się gdzieś z Toby'm, a dr. Philips i Kasper rozpoczęli jakąś zawziętą dyskusję w języku...łacińskim.
-Nie wiedziałem, że znasz łacinę-odezwałem się do naszego doktora.
-To jest obowiązkowy przedmiot na medycynie-odparł, po czym wrócił do przerwanej dyskusji. Masky i Hoodie chyba przedawkowali moje cukierki, sądząc po tym, że obecnie leżeli na podłodze i z głupim uśmiechem wpatrywali się w sufit. Reszta robiła różne inne dziwne rzeczy. Jason coś do mnie mówił, gestykulując przy tym z przejęciem, ale ja zupełnie go nie słuchałem, w pełni skupiony na obserwowaniu Helena, który malował właśnie coś na stole. Dosłownie NA STOLE, za pomocą jakichś farb. Ciekawiło mnie, co tym razem uwiecznia i jak będzie wyglądać nowa ozdoba naszego mebla. W pewnym momencie w salonie zjawił się Ben, którego przybycia chyba nie zauważył nikt oprócz mnie. Chwilę po nim po schodach zbiegł Eyeless Jack, który wpadł oczywiście na Bena i wylał na niego całą zawartość swojego drinka.
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanfictionZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...