Kiedy doszłyśmy do Rezydencji, czułam się już o niebo lepiej. I byłam teraz cholernie głodna, znowu. Poszłam więc do kuchni, gdzie Judge i Helen robili naleśniki. Jako dobrzy ludzie podzielili się ze mną jedzeniem, za co byłam im wdzięczna. Jane zaś tylko jeszcze przez chwilę zamartwiała się, czy wszystko ze mną ok, a potem po prostu przeprosiłam ją za wszystko. Dziewczyna odparła, że nic się takiego nie stało, a później gdzieś sobie poszła. Posłałam Judge i Helenowi spojrzenie, które jasno mówiło, że mają nawet nie pytać, o co chodzi.
-Wiecie, gdzie jest Jack?-zapytałam. Helen pokręcił głową.
-Nie mam pojęcia. Zniknął gdzieś w tej samej chwili co Candy i Cane.
-Aha...-powiedziałam niepewnie. Coś mi tu nie pasowało.
-Wiecie, gdzie jest Slender? Nie ma go w gabinecie, a chciałam iść do niego i dowiedzieć się, kiedy w końcu załatwimy tę sprawę-powiedziała Jane, wracając do kuchni. Była chyba jedyną na tyle odważną i pewną siebie osobą, żeby mieć ochotę iść z pretensjami w pojedynkę do samego Slendermana.
-Jak to go nie ma?-zdziwiłam się.
-Normalnie. Chyba, że zabarykadował się w swoim gabinecie i specjalnie zignorował mnie, dobijającą się do jego drzwi, ale wątpię-powiedziała Jane.
-Nie mamy pojęcia, gdzie on jest-odezwała się Judge. Jakieś pięć minut później usłyszeliśmy, że otwierają się drzwi. Zdołałam zobaczyć jeszcze, jak Ben przebiega obok wejścia do kuchni i pędzi w stronę schodów. Po chwili zaś do samej kuchni weszli Candy i Cane.
-Macie coś dobrego do jedzenia?-zapytał Candy.
-Naleśniki?-dodał bez odrobiny radości.
-Ja tam wolę lizaki-powiedziała Cane, a po chwili w jej ręce pojawiło się ich kilka.
-Ja też!-zawołał Candy i wziął jednego z nich.
-A tak poza tym, to Slenderman będzie miał niedługo wam coś do przekazania-powiedział Candy.
-Co takiego?-zapytała Jane. W tej samej chwili do kuchni wszedł Jack. Rozejrzał się po niej szybko, po czym jego wzrok spoczął na mnie. Uśmiechnął się lekko, a ja ten uśmiech odwzajemniłam. Jack wszedł do kuchni i zaczął iść w moją stronę.
-A tak w ogóle, to czemu nie chciałaś iść z nami na tę misję? Wydawało mi się, że ty masz właśnie na to największą ochotę-powiedziała Cane.
-Jaką misję?-spytałam, patrząc z powagą na dziewczynę.
-Żadną. Byliśmy...
Cane spojrzała zaskoczona na mnie, a potem na Jack'a, po czym przerwała mu:
-Byliśmy na misji zleconej nam przez Slendera-powiedziała.
-Nie, wcale nie! Byliśmy tylko się przejść!-zawołał nagle Candy. Oczy wszystkich spoczęły na nim, podczas gdy ja po prostu wstałam i wyszłam.
~*~
Od razu wyszedłem za Jill.
-Tylko mnie posłuchaj, wszystko ci wytłumaczę...-powiedziałem, ale ona zupełnie mnie zignorowała. Skierowała się w stronę drzwi, ale ja przeteleportowałem się i stanąłem jej na drodze. Dziewczyna zawróciła więc w stronę schodów, ale ja jeszcze raz przeniosłem się przed nią.
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanfictionZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...