Najpierw Slenderman zgromadził wszystkich w salonie i mniej więcej wszystko im wytłumaczył. Potem oczywiście musiał jeszcze odpowiadać na pytania. Później z kolei gdzieś zniknął, podobnie jak Toby, Masky i Hoodie. Następnie ja i Cane pobyłyśmy chwilę z resztą na dole, a potem zjawiła się Clockwork.
-Chodźcie, musicie nam pomóc!-zawołała, po czym kazała nam obu iść za sobą. Zaprowadziła nas do pokoju Jane, gdzie była jeszcze Zero. Jane siedziała na łóżku, z twarzą ukrytą w dłoniach i wyglądało na to, że płakała, podczas gdy Zero starała się ją jakoś pocieszyć.
-Co tu się stało?-zapytałam zaskoczona. Zero westchnęła i spojrzała na nas niepewnie.
-Chcesz im sama wytłumaczyć?-zapytała, zwracając się do Jane. Jedyną odpowiedzią był tylko wzmożony płacz.
-Jane pocałowała się z Jeffem-powiedziała Clockwork, odwracając się w naszą stronę.
-Co? Jak to?!-zawołała Cane. Ja wolałam się nie odzywać, bo nie do końca ogarniałam, co się dzieje.
-No tak to! Rozumiesz to?! Pocałowałam się z zabójcą moich rodziców?!-zawołała Jane. Zaczęła jeszcze bardziej płakać, a dziewczyny tylko stały, nie wiedząc chyba nawet, jak się zachować.
-No ale jeśli on ci się podoba, to chyba nic złego?-zapytałam nieśmiało. Jane przestała na chwilę płakać i spojrzała na mnie z wściekłością.
-Tyle, że on mi się NIE PODOBA! Poza tym, ja ostatnio trochę się umawiałam...tak jakby z Hoodie'm i czuję się, jakbym go zdradziła, chociaż nic między nami jeszcze nie jest pewne! Nienawidzę za to siebie, ale jeszcze bardziej nienawidzę Jeffa!-zawołała Jane. Byłam pewna, że słyszał ją każdy w Rezydencji. Po chwili cała wściekłość z niej uszła i dziewczyna znowu zaczęła płakać.
-Ale jak to się właściwie stało?-zapytała Cane. Jane przestała płakać, pociągnęła kilka razy nosem i zaczęła nam wszystko opowiadać.
-Z Hoodie'm wypiliśmy sobie trochę wina. No, może trochę więcej niż trochę. Potem on sobie poszedł, a po jakimś czasie, nie mam pojęcia po co, przyszedł Jeff. I sama nie wiem jak to się stało, że myślenie mi się wyłączyło i się z nim pocałowałam! A najgorsze jest to, że nawet nie próbowałam tego przerwać. Skończyliśmy się całować, bo usłyszeliśmy wezwanie Slendera, że mamy się stawić w salonie. Jeff nawet zaproponował, że nie musimy tam iść i tracić czasu na słuchanie go, bo możemy spędzić go o wiele przyjemniej. Ale do mnie już dotarło, co zrobiłam i chciałam przede wszystkim zapaść się pod ziemię i nigdy w życiu już nie widzieć tego psychopaty. Poszłam jedynie na dół, bo skoro Slender nas wzywał, to to musiało być coś ważnego. Zaraz jak skończył nam wszystko wyjaśniać, pognałam do siebie, co zauważyły Clockwork i Zero, które nieudolnie próbują mnie pocieszać-wyjaśniła Jane.
-Ej no, ale przecież to tylko pocałunek-powiedziała niepewnie Cane.
-Tak, z kimś, kto zabił ci rodziców-odparła Jane.
-Niektórzy z nas sami zabili własnych rodziców-zauważyła Cane.
-Na przykład Jeff-powiedziała wkurzona Jane. Cane nic już na to nie odpowiedziała, nie chcąc pogarszać sytuacji.
-A tak w ogóle, to co ty możesz o tym wiedzieć, skoro ty nawet chyba nie miałaś rodziców! Chyba że jednak tata błazen przeleciał mamę błazna i stąd się wzięłaś-dodała po dłuższej chwili Jane. Cane spojrzała na nią wkurzona. Wyczułam, że prawdziwa kłótnia dopiero może się zacząć, więc postanowiłam spróbować interweniować.
-Jane, pewnie jesteś tym naprawdę przejęta, dlatego się tak zachowujesz. Ale spójrz na to tak: byłaś trochę pijana, a do tego...nie licząc tego uśmiechu dosłownie od ucha do ucha, to Jeff nie wygląda tak źle. Jest...chyba nawet całkiem przystojny, a do tego wysportowany. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo zbyt często go nie widuję...-nie miałam już pomysłu, co powiedzieć, ale poratowała mnie Clockwork.
CZYTASZ
Naprawię Cię
FanficZastrzegam, że to moja pierwsza "książka" na wattpadzie i pisana bardziej z chęci przekonania się, jak mi pójdzie. No i oczywiście z miłości do Laughing Jack'a... niech będzie, do innych creepypast trochę też. Zamiast pisać coś, co nic nikomu nie p...