Rozdział 18

310 29 15
                                    


Slenderman chciał wysłać ze mną swoich proxy, ale jakoś udało mi się go przekonać, żeby zamiast tego towarzyszyli mi Jason, Candy i Puppeteer. Skoro już musiałem z kimś tam iść, to wolałem z nimi. Chociaż nie mogłem pojąć, czemu Slender nie pozwolił mi iść samemu? I czemu akurat JA mam zająć się tą sprawą? Tylko dlatego, że jakiś durny fan creepypast wymordował cały komisariat i walnął na ścianie swój pseudonim, który jest podobny do mojego? I czemu ja się w ogóle na to zgodziłem?-na to ostatnie pytanie i tak znałem odpowiedź. Jeśli Slender czegoś wymaga, to lepiej nie dyskutować, chyba że jest się na to dobrze przygotowanym. A ja nie miałem ochoty naparzać się ze Slendermanem, chociaż...z drugiej strony, zawsze ciekawiło mnie, czy okazałbym się od niego silniejszy. Dotarcie na miejsce zajęło nam trochę czasu. Najpierw doszliśmy do drogi, gdzie dopadliśmy jakiegoś kierowcę pierwszego lepszego większego samochodu, takiego do którego wszyscy byśmy się zmieścili. To nie było trudne. Puppeteer użył swoich sznurków do zatrzymania go, a potem trochę się razem zabawiliśmy.

-Jednak nasz wspólny wypad na mordy ma miejsce!-zawołał Candy, po czym każdy z nas się zaśmiał. Potem droga zmieniła się w istną walkę o przetrwanie, bo absolutnie żaden z nas nie umiał prowadzić. Najpierw Jason wściekł się za kierownicą i omal nie wjechał w pierwszego kierowcę, który mu się nawinął po drodze. Normalnie nie miałbym nic przeciwko, ale teraz trochę się nam spieszyło. Potem przyszła kolej na Candy'ego, który jechał jakby życie było mu niemiłe. Ja jakoś dawałem sobie radę, bo gdyby kierownica została w rękach mojego kumpla, to zanim wyprółbym komuś flaki następnym razem, najpierw musiałbym odkleić własne z asfaltu. Pod koniec zastąpił mnie Puppeteer, któremu poszło niewiele gorzej. Oficjalnie stwierdzam więc, że umiejętność prowadzenia samochodu czasem się przydaje. Kiedy dojechaliśmy do miasta, a raczej cudem dotarliśmy tam nie ginąc, musieliśmy zostawić nasz środek transportu, aby nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Resztę drogi pokonaliśmy więc pieszo.

-A co jeśli to naprawdę jest ktoś taki jak ty?-spytał Candy, kiedy szliśmy na miejsce.

-Co "co"?-zapytałem.

-No...co wtedy zrobisz?

-A co miałbym zrobić?-odparłem.

-Nie mam pojęcia. A ty co zrobiłeś jak się dowiedziałeś o Candy Cane?-zapytałem.

-To inna sprawa. Ja wiedziałem o niej od początku-odparł Candy Pop.

-Naprawdę? Jakoś nigdy o tym nie mówiłeś. W ogóle nie wspominałeś, jak się poznaliście ani nawet nie mówiłeś, skąd ty się wziąłeś-powiedziałem.

- Przecież ci mówię, że my się nie poznaliśmy, tylko wiedzieliśmy o sobie od początku. A potem zostaliśmy parą, zresztą sam to wiesz. Poza tym nie rozmawiamy teraz o mojej historii, tylko o dziewczynie, która potencjalnie może być taka jak ty-odparł Candy.

-On ma racje. Mnie też ciekawy, czy naprawdę istnieje jakaś Laughing Jill. Byłoby zabawnie-dodał Puppeteer.

-Co w tym zabawnego? Zresztą, to niemożliwe-odparłem.

-Czyżbyś był zazdrosny, że już nie będziesz takim wyjątkowym płatkiem śniegu?-zapytał Jason.

-Dacie wy mi w końcu spokój?-spytałem. W odpowiedzi cała trójka pokręciła przecząco głowami. Westchnąłem. Po Candym wszystkiego bym się spodziewał, ale myślałem, że chociaż Puppeteer i Jason nie ześwirują na tym punkcie. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, okazało się, że szczęście nam sprzyja. Wyglądało na to, że telewizja, policjanci i gapie już dawno zniknęli. Teraz wszystko było jedynie owinięte czerwoną policyjną taśmą, która nie była jakimś specjalnie trudnym do pokonania zabezpieczeniem. Łatwo przedostaliśmy się do budynku, jednak już wcześniej naszą uwagę przykuły ślady krwi i łuski po kulach. Kiedy weszliśmy do środka, jak się można było spodziewać, ciała były już zabrane. Jednak pozostałych śladów nie dało się tak łatwo pozbyć. Napis, teraz już nieco wyblakły, dalej znajdował się na ścianie, a wszędzie dookoła było pełno krwi. Musiałem przyznać, że mimo iż ta osoba wkurzała mnie za sam fakt porównywania się do mnie, wiedziała co dobre. Tu i ówdzie walnęła krwią Picassa na ścianie, a kiedy zaczęliśmy rozglądać się za jakimiś śladami, nieraz jeszcze natknęliśmy się na czyjeś nieuprzątnięte jelito, dłoń albo coś w tym stylu.

-Jeśli stoi za tym jedna osoba, to musiała albo bardzo się wkurzyć, albo jednak nie jest taka jak ty, bo ma o wiele większą moc-odezwał się Candy.

-Candy, jeśli zaraz się nie zamkniesz, to tak cię załatwię, że ci wszystkie baloniki popękają-odparłem. Miałem już dość wszystkiego, co on mówił.

-Ej, ale to może być rozwiązanie zagadki!-niezrażony kontynuował dalej.-Może za tym nie stoi jedna osoba, tylko kilka? Taka swego rodzaju sekta, która wymyśliła sobie, że będzie cię czcić?-powiedział.

-Czcić Jack'a? No nieźle, może następnym krokiem będzie to, że Jack załatwi sobie własnych proxy?-odezwał się Puppeteer, wychodząc z jednego z pomieszczeń.

-To wcale nie byłby taki zły pomysł. A znalazłeś coś chociaż?-odparłem.

-Liczy się kawałek uciętej ręki? Swoją drogą, skóra na niej była naprawdę gładka i jasna...aż żal, że nie mogę zamienić całej jej właścicielki w lalkę i zachować tego piękna na zawsze-powiedział Puppeteer.

-Podobno kto pyta nie błądzi, ale ja się już was chyba boję o cokolwiek pytać-odparłem, po czym uśmiechnąłem się. Spędziliśmy jeszcze następne dwie godziny na przeszukiwaniu tego komisariatu, ale nic nie znaleźliśmy.

-Slenderman raczej nie będzie zadowolony-powiedział Candy. Widać jednak było, że podobnie jak my nie za bardzo się tym przejmował, bo cały czas się uśmiechał.

-To już jego problem-odparłem, po czym zaśmiałem się. W tej samej chwili mój wzrok padł na ogłoszenie informujące o wizycie przejezdnego wesołego miasteczka. Znajdowało się p drugiej stronie ulicy, więc przeszedłem tam, aby lepiej się mu przyjrzeć. Candy oczywiście poszedł za mną, bo Jason i Puppeteer jeszcze kręcili się po budynku.

-No, no, no, w końcu coś ciekawego się zapowiada-powiedział Candy, przyglądając się ogłoszeniu.

-Myślisz że pracownicy mieliby coś przeciwko, gdyby dwa niezwykle zabawne i miłe clowny z ogromnym doświadczeniem zechciały im pomóc rozbawić gości?-spytałem niewinnym głosem.

-Musieli by być głupi, żeby nie docenić naszej pomocy-odparł Candy, po czym oboje się zaśmialiśmy.

-W takim razie za tydzień czeka nas dużo zabawy!-zawołałem, kiedy sprawdziłem datę przyjazdu lunaparku do miasta.

-Jasne-odparł Candy, po czym odwrócił się. Jason i Puppeteer stali już przed wyjściem z komisariatu, więc mój przyjaciel skierował się w ich stronę. Też chciałem już pójść, ale coś przykuło moją uwagę. Wydawało mi się, że zauważyłem coś za ogłoszeniem. Schyliłem się, aby sprawdzić co to takiego. Nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo byłem zaskoczony, kiedy ujrzałem pudełko niemal identyczne jak moje. Jedyną różnicą był napis, który brzmiał "Roześmiana Jill w pudełku" (dop. aut. "Laughing Jill w pudełku" brzmiałoby dziwnie, a "Laughing Jill in the box" brzmiało dla mnie jeszcze dziwniej, więc zdecydowałam się zrobić wyjątek i dać w pełni polskie tłumaczenie). Najpierw patrzyłem na to z niedowierzaniem. Nie wierzyłem, że widzę to, co widzę. Szybko jednak otrząsnąłem się i podniosłem pudełko, zanim ktokolwiek zwrócił na mnie uwagę. Schowałem je, a potem jak gdyby nigdy nic wróciłem do reszty. Jasonowi i Puppeteerowi też nie udało się nic więcej znaleźć, więc wracaliśmy do Slendermana z niczym. A przynajmniej oni tak sądzili.



~~~~****~~~~

Mam nadzieję, że kolejny sobotni rozdział Wam się spodoba. Oprócz tego mam dwie rzeczy do ogłoszenia. Po pierwsze, chciałabym, żeby w tym opowiadaniu wiele się działo, a dużo akcji=dużo rozdziałów lub długie rozdziały. Postanowiłam więc, że będę dodawać je w sobotę i jeszcze jakiś dzień tygodnia (wiem, mówiłam już o tym, ale nie stosowałam tego, a teraz będę) lub jeśli się nie wyrobię to po prostu kolejna część dodana w sobotę będzie dłuższa. Chociaż oczywiście ważne jest też Wasze zdanie w tej sprawie, a ja z chęcią je poznam. Po drugie, zdecydowałam się spróbować swoich sił z opowiadaniem o Jeffie, zatem najprawdopodobniej już niedługo pojawi się pierwszy rozdział. Tytułu jeszcze nie podam, bo sama muszę go najpierw wymyślić XD 


Naprawię CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz