#3

601 31 52
                                    

Elena's POV

Za jego plecami, na korytarzu, oparci o przeciwległą ścianę, stoją jeszcze trzej o podobnym wyglądzie. Pewni siebie i tego jakie robią wrażenie. Ich miny mówią mi, że są kłopotami, których nikt nie chciałby mieć.

Jeden szczupły i wysoki, o blond, lekko kręconych włosach, zaczyna się kpiąco śmiać z wyczynu kolegi i klaszcze w dłonie jakby kopniak w drzwi, był najwyższych lotów przedstawieniem. Ubrany w jakieś sprane ciemne ciuchy, wygląda jak włóczęga, choć widać na pierwszy rzut oka, że ciuchy są drogie. 

Niższy, o ciemnych krótkich włosach, nażelowanych i zaczesanych do tyłu, opiera się o ścianę, tuż obok tego pierwszego, i trzymając skrzyżowane na piersi ręce, tylko przygląda się groźnie, ciemnymi oczami. Nogi też ma skrzyżowane, a na jego karku wisi rzemyk z jakimś wisiorkiem. Ubrany w jasną luźną koszulkę z szerokim dekoltem odsłaniającym jego obojczyki i umięśnioną klatkę piersiową, wygląda jak model. Zupełnie inaczej niż ten pierwszy. Jest taki... elegancki? Tak, pomimo, że do tego wszystkiego ma ubrane jeansy i też wysokie rozwiązane buty, bo drogi zegarek na jego lewej ręce jest dopełnieniem eleganckiego wyglądu. Z lodowatą miną tylko się przygląda całemu zajściu i nic się nie odzywa. Rzuca mi spojrzenie i na chwilę zatrzymuje na mnie wzrok, jakby zobaczył we mnie kogoś znajomego, a potem go odwraca, znów patrząc przed siebie. 

Obok niego stoi jeszcze jeden. 

Wygląda na młodszego od pozostałych. Jest szczupły, najwyższy z całej trójki i ma blond włosy jak ten pierwszy, ale proste. Ubrany jest w jeansową kurtkę, spod której widać czarną koszulkę z trupią czaszką, a do tego czarne spodnie i trampki. Jego uśmiech jest powalający, ale ma w sobie to coś, co irytuje cię na pierwszy rzut oka.

Cała trójka, plus ten w drzwiach, przyciąga wzrok. Mają w sobie coś niepokojącego, a zarazem pociągającego. Stefan też to ma. Jest taki tajemniczy, ale jego spojrzenie jest łagodne i pełne wdzięku. Nie mówiąc o włosach, a'la herohair. 

- Steffy! - woła z rozbawieniem ten stojący w drzwiach - wiewiórki z parku mi powiedziały, że cię tu znajdę - kpi ze Stefana.

- Czego chcesz? - pyta szorstko Stefan w odpowiedzi.

Momentalnie włącza się moja czujność. Dobrze wiem, że do takich typków nie warto zwracać się w ten sposób. To ich tylko prowokuje.

- Pożycz mi swoje porsche - rzuca niedbale i wyciąga w stronę Stefana rękę, zapewne czekając na kluczyki.

Raczej nie spodziewa się odmowy.

Chwileczkę...

Porsche?

Serio?

Kto jeździ porsche na kampusie? Którego studenta na to stać?

Najwyraźniej Stefana, bo wyciąga z tylnej kieszeni jeansów kluczyki i podaje je bez sprzeciwu temu chłopakowi, który przed chwilą skopał drzwi do pokoju Caroline. Teraz już do mojego również.

Chłopak wchodzi nonszalanckim krokiem do pokoju i zabiera kluczyki z ręki Stefana, a ja zastanawiam się jakim cudem ktoś taki miły jak Stefan zadaje się z kimś takim aroganckim jak ten chłopak.

On i jego kumple, do bractwa raczej nie należą. Nie wyglądają na to.

- Tylko nie zabrudźcie tapicerki - napomina ostrożnie Stefan.

- Nie martw się Steffy, dopilnuję, żeby Kol tym razem nie zwymiotował - odwraca się na wpół do kolegów stojących pod ścianą na korytarzu, a oni rechoczą.

- Tak Steffy, postaram się - przytakuje ze śmiechem ten, który zapewne jest Kolem. Najwyższy, wyglądający najmłodziej.

Ten ciemny, znów na mnie spogląda i się uśmiecha. Jego oczy wydają się być mniej lodowate niż jeszcze przed chwilą, ale wciąż przenikliwe.

Sire bondOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz