#28

349 25 56
                                    

Elena's POV

- Dziękuję - mówię szczerze, podnosząc się na łokciach na łóżku.

Chyba mam minę jak idiotka, bo Rebekah patrzy na mnie przez chwilę i marszczy brwi, ale nic nie mówi. Przecieram oczy i zerkam na zegarek.

Dziesiąta!!!

O mój Boże, nie poszłam na wykłady i w pierwszym momencie ogarnia mnie panika, ale po chwili uświadamiam sobie, że przecież jestem na studiach i nie muszę się usprawiedliwiać z każdej nieobecnej godziny. Poza tym to dopiero pierwszy tydzień zajęć.

Co się ze mną stało w ten tydzień? Od kiedy olewam naukę? Nie wiem. Może po prostu brak dyscypliny narzucanej przez Jennę i Alaricka, mnie rozbestwił? A może ten pierwszy tydzień był dla mnie za ciężki i może muszę dać sobie trochę więcej czasu?

Czemu nie. Skoro straciłam wykłady to może chociaż spróbuję się jakoś dogadać z Rebeką w sprawie mebli, bo póki co nie mam dla siebie miejsca. Wszystkie komody i szafa są zajęte przez jej milion ciuchów. Lub dwa. Tak, spokojnie ma dwa miliony, plus buty. Tak, plus buty. Razem jakieś trzy miliony sztuk odzieży.

- Czy udostępnisz mi, skoro musimy razem mieszkać, jakąś komodę? - pytam, zanim znów zdąży mi zniknąć z oczu na kolejny tydzień.

- To jeszcze sobie nic nie skombinowałaś? - pyta zaskoczona i jakby rozbawiona moim pytaniem. 

- Jak miałam sobie skombinować? Nie chciałam dotykać twoich rzeczy! - mówię do niej z wyrzutem.

- Och nie bądź dzieckiem, po prostu, trzeba było przełożyć i tyle - wzrusza ramionami i jakoś tak miło do mnie mówi.

Dziwne. Ta Rebekah sprzed tygodnia raczej by tak do mnie nie mówiła i ja niby miałam dotykać jej rzeczy.

Wzruszam też ramionami jakby to było coś oczywistego, choć wcale tak nie uważam.

Liczę chyba po cichu, że się do mnie przekona i mieszkanie z nią nie będzie już zawsze przypominać dziecinnej walki o zabawki.

Od tygodnia staram się ją złapać i do siebie przekonać po tym jak rozmawiałyśmy gdy spotkałyśmy się po raz pierwszy, ale chyba kiepsko mi szło, bo nawet nie potrafiłam jej zastać w pokoju. Dziś jednak od chwili gdy weszła czuję zmianę, i nie wiem skąd się ona bierze, ale skoro wie o tym, że dostałam rolę w Akademickich Zajęciach Teatralnych, to znaczy, że wie o mnie więcej niż mogę przypuszczać.

Zupełnie nie wiem też jak to się stało, że dostałam rolę, ale kiedy profesor poprosił mnie żebym odegrała Scarlett, nie mogłam się oprzeć. Na moją korzyść wpłynęło przede wszystkim to, że już raz ją grałam.

Epizodycznie i tylko na zastępstwo, ale jednak.

Koleżanka się wtedy rozchorowała i ktoś musiał ją zastąpić. To było przedstawienie przygotowywane na Dzień Założycieli. W naszym miasteczku to wielkie wydarzenie, więc przyłożyłam się wtedy i dziś mi się to opłaciło.

Uwielbiam Przeminęło z wiatrem i Scarlett też uwielbiam. Chociaż nie chciałabym być w życiu taka jak ona.

Wracając do Rebeki, to jej komplement pozwala mi sądzić, że pomimo całej tej niechęci jaką do mnie żywiła za pierwszym razem, Rebekah gdzieś tam w tym swoim pokręconym umyśle jednak jest skłonna mnie polubić.

Lubi.

Moje ulubione słowo.

Można nim tak wiele wyrazić. Bardzo je "lubię".

- Och zupełnie nie ma za co, to tylko Elijah, on mi powiedział - informuje mnie Rebekah.

Aaaa teraz wszystko jasne. Elijah. No tak. Przecież są rodzeństwem. Pierwotnym rodzeństwem. Czyli rozmawiali o mnie. Ciekawe.

Sire bondOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz