#51

345 24 54
                                    

Damon's POV

Wydaje z siebie cichy okrzyk. Taki irytujący i kpiący zarazem. Pewnie za chwilę zacznie się ze mnie śmiać.

- Że co? - pyta jakby mnie, kurwa, nie zrozumiała.

Działa mi to na nerwy, ale się, kurwa, staram i trzymam je na wodzy.

Nogi mi drgają ze złości, ale wciąż się staram. Jestem pijany, więc i tak dobrze mi idzie. Kiedy jestem w tym stanie łatwiej mnie sprowokować, ale się, KURWA, staram. Dla niej. 

Musi to docenić.

Przecież już wie jaki jestem.

- To co słyszałaś. Nie powtórzę - informuję ją z przekonaniem.

Wystarczy, że raz to powiedziałem, więcej nie mam zamiaru. Słodki smak tych słów wciąż czuję na języku i mam ochotę iść do łazienki i szorować go godzinę, żeby słodki posmak zniknął.

Ale ona chciała usłyszeć te słowa, więc je powiedziałem.

KURWA POWIEDZIAŁEM!!!!

Czy ona jest głucha?

Nie.

Przecież to Elena.

Ona musi mnie wyprowadzić z równowagi bo inaczej byłaby chora. Nie byłaby sobą. To nie w jej stylu, żeby mnie NIE zirytować.

Tak na słodko, do porzygu wcisnąć mi te swoje słówka do gardła, a potem pastwić się nade mną i mi nie odpowiedzieć. Albo pastwić się nade mną i powiedzieć "nie umówię się z tobą". Śmiać się ze mnie, że jestem miękki i żałosny...

- Dobrze umówię się z tobą - zgadza się nagle tym swoim pretensjonalnym tonem.

W momencie trzeźwieję o jeden promil.

Zgodziła się.

ZGODZIŁA SIĘ.

Kurwa jakim cudem?

- Serio? - pytam zdziwiony,ale chcę to ukryć - dobrze - mówię do niej bo nie wiem co mam jej odpowiedzieć - to zajebiście.

- Pewnie nie masz na to planu, zgadłam? - pyta kpiąco.

- Nie mam - przyznaję i znów trochę czuję się sobą.

Nie jestem miękki i żałosny.

- Nie wiem czego ja się spodziewałam, no ale nic - wzdycha - odprowadzę cię do pokoju - mówi i zamyka swój pokój.

Bierze mnie pod pachę i prowadzi w stronę schodów. Zataczamy się oboje, bo ona nie ma tyle siły żeby mnie utrzymać.

- Dlaczego to robisz? - pytam - dlaczego mnie odprowadzasz?

- Bo tego potrzebujesz - odpowiada niemalże natychmiast - spadłbyś z tych schodów na bank, jeślibym pozwoliła ci zejść samemu - śmieje się ze mnie.

Śmieje się.

Ze mnie.

Nie jest już zła.

Czuję ulgę. Wcale nie czuję się źle z tego powodu, że się ze mnie śmieje. 

Jak ja pójdę z nią na to umówione spotkanie?

Nie wiem. Jutro się zastanowię. Najważniejsze, że zgodziła się ze mną pójść. Ze mną, nie z Elijahem.

Pójdzie ze mną, a nie z Elijahem! Czy już jest moja? Co ja z nią zrobię? Nie wiem jak to jest być z dziewczyną. Nie chcę z nią być. Albo chcę? Kurwa, ja jestem popierdolony. 

Sire bondOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz