Elena's POV
Od kiedy wyszedł minęło zaledwie dwadzieścia minut.
Siedzę na łóżku i zastanawiam się co się właściwie stało. Przecież wszystko było dobrze.
Nie, nie było.
Pokłóciłam się z Caroline, ale to przecież "nas" nie dotyczy, nie bezpośrednio. Pokłóciłam się o Damona, owszem, ale też o wszystko co dotyczy mnie, z ostatnich dwóch lat.
Trzydzieści minut.
Zastanawiam się dokąd poszedł.
Wstaję i podchodzę do drzwi. Pewnie jest u siebie. Pójdę i zapytam. Nie. Przecież wybrał. Nie odpowiedział mi, a ja postawiłam tylko jedno pytanie. Żeby powiedział mi czego ode mnie chce, a powinnam była powiedzieć czego ja chcę.
Na to wychodzi, że nic ode mnie nie chce. Nie ma żadnych planów wobec nas. Byłam tylko jego kaprysem.
Wyszedł.
Trzydzieści pięć minut.
Chęć pójścia do niego pali mnie pod skórą coraz bardziej.
Idę.
Muszę z nim porozmawiać. Wiem, że będzie wściekły jak tylko zacznę zadawać pytania, więc nie będę pytać. Powiem mu czego ja chcę.
Wychodzę na korytarz w skarpetkach, ale mało mnie to obchodzi. Schodzę piętro niżej, a ciemny korytarz jest przerażający, im jednak bliżej jego pokoju się znajduję, tym mniej się boję. Dlaczego tak się dzieje?
Nie wiem, ale to niesamowicie przyjemne uczucie.
Podchodzę po cichu do drzwi jego pokoju i cieszę się, że wyszłam w samych skarpetkach. Słyszę, że za drzwiami odbywa się jakaś szarpanina. W pierwszym odruchu chcę wejść bez pukania, ale się powstrzymuję.
A jeśli jest z kimś?
Może z Rebeką?
Nie, to nie możliwe. Nie widziałam jej od tygodnia. Nie możliwe, że nagle zjawiłaby się w tak nieoczekiwanym momencie, ale być może jest u niego jakaś inna dziewczyna.
Staję pod drzwiami i nasłuchuję. Wiem, że gdyby mnie teraz tu przyłapał, chyba bym się zapadła pod ziemię.
Za drzwiami odbywa się jakaś wojna. Latają chyba wszystkie przedmioty jakie ma w pokoju, ale nie słyszę głosów.
Jest sam i najprawdopodobniej wyładowuje się za mnie, na wszystkim co znajduje się w jego pokoju. Dziwne, że wywołuję w nim takie emocje. To niezrozumiałe. Daje mi do zrozumienia, że nic ode mnie nie chce, a potem jest zły.
Jest wściekły i słyszę jak warczy chyba sam na siebie. Potem słyszę jak coś mówi, jakby sam do siebie, ale słowa są dla mnie niezrozumiałe.
Stoję jeszcze chwilę oszołomiona, ale brak mi odwagi, żeby zapukać. Kiedy odchodzę słyszę jeszcze tylko jedno uderzenie. Coś uderza w ścianę przy której stoję, tą na której mieszczą się drzwi i wzdrygam się na ten dźwięk. Jakby czymś rzucił.
Jeszcze sekunda i odchodzę. Wspinam się na swoje piętro i czuję żal.
Tego nie da się już naprawić.
Powiedziałam za dużo, ale może to i lepiej. Muszę sobie radzić sama. Muszę pokonać mój lęk, niezależnie od kogoś. Poza tym gdyby Damon się dowiedział o mnie, zrezygnowałby tak czy owak. Nie wyobrażam sobie, że mógłby się tego o mnie dowiedzieć. Chyba umarłabym z upokorzenia. Przecież to niedorzeczność. Nikt się nigdy nie dowie.
CZYTASZ
Sire bond
Fiksi PenggemarDOTYKA jej... ale nie to GDZIE ją dotyka, a to, JAK ją dotyka, decyduje, czy ona czuje się przy nim bezpiecznie. Nie to, JAK ją dotyka, a DLACZEGO ją dotyka, decyduje, czy ona się przed nim otworzy. To nie jego DOTYK ma tak duże znaczenie jak energi...