#70

278 19 54
                                    

Elena's POV

Otwiera oczy szeroko i jest tak zaskoczony, że nie trudno dostrzec gołym okiem jak bardzo.

- Skąd to, kurwa, masz? - klnie, a złość opanowuje go w jedną sekundę i ledwo potrafi nad sobą zapanować - Zabrałaś to stąd? - mówi przerażony i zły, rozglądając się po półce z książkami - zostawiłem cię tylko jeden raz, a ty grzebiesz w moich rzeczach?! - pyta z niedowierzaniem, ale ja milczę i spogląda znów na mnie z wyrzutem, przecież nie grzebałam mu w rzeczach, czy on zwariował? - SKĄD TO, KURWA, MASZ!!! - wrzeszczy, a ja kulę się ze strachu i korzystając z okazji, że nie opiera się o drzwi, wybiegam z jego pokoju.

Goni mnie, ale biegnę tak szybko, że nie potrafi mnie dogonić. W ostatnim momencie zatrzaskuje mu drzwi ze swojego pokoju przed nosem i nie może się dostać do środka.

- Elena! Otwórz drzwi! - wrzeszczy, wpadając w szał - otwieraj! - żąda szarpiąc za klamkę, ale nie ustępuję - otwieraj, słyszysz!!!

Stoi chwilę pod drzwiami i stara się chyba uspokoić. Słyszę jak dyszy, wściekły. Pewnie zastanawia się nad tym wszystkim tak jak ja. 

- Elena otwórz drzwi - mówi wciąż zdenerwowany, ale stara się nad sobą zapanować, po chwili kiedy mu wciąż nie otwieram, daje upust złości - NIENAWIDZĘ CIĘ!!! - krzyczy i kopie w drzwi.

To tak strasznie boli, gdy to mówi. Za co? Dlaczego tak mnie traktuje.

Opiera się chyba o drzwi czołem, bo jego głos jest strasznie blisko, stłumiony.

- Będę tu klęczał, aż mi otworzysz - mówi załamanym głosem - błagam otwórz mi - prosi błagalnym tonem, jakby był bliski załamania, ale wciąż ciężko oddycha.

Jestem zmęczona tym, że wciąż się kłócimy. Jestem zmęczona tym, że wszystko rozumie opacznie i że ukrywa przede mną różne rzeczy. Owszem dał mi powody, żeby mu nie ufać, ale przecież zakochałam się w nim.

Otwieram drzwi, a on w nich klęczy. Stoję poza zasięgiem jego ramion. Mierzy mnie oskarżycielskim spojrzeniem i zaciska zęby.

- Kim jest ta dziewczyna? - pytam, dając mu jeszcze raz szansę żeby mi powiedział.

Nie chcę żeby wiedział, że Elijah powiedział mi więcej niż powinien.

- Elena błagam nie każ mi mówić - wstaje z kolan.

Chce do mnie podejść, ale się cofam. Wygląda to tak jakbym się go bała, ale się nie boję. Wiem, że to zapewne bolesne wspomnienie i nie chcę naciskać, ale to pali moje serce żywym ogniem i nie chcę żeby mnie przekonywał, że nie chcę o niej nic wiedzieć. 

Chcę.

Dlaczego mi nie powiedział wcześniej? Czy wciąż kocha Katherinę? Na pewno. Nie chcę tego słuchać.

- Musisz wiedzieć? - pyta.

Boję się jak jeszcze nigdy w życiu się nie bałam, ale nie Damona, a jego słów.

- Czy muszę? - pytam podnosząc brwi z drwiącym westchnieniem - nie muszę, ale chyba powinnam, nie sądzisz? - zarzucam mu, a ból w klatce piersiowej rośnie do granic wytrzymałości.

Wymijam go i wybiegam z pokoju. Nie wiem dokąd biegnę. Byle dalej. Byle dalej od niego. Nie chcę słyszeć, że ją kocha. Łzy wzbierają w moich oczach i nie potrafię ich powstrzymać.

Dogania mnie na pierwszym piętrze.

Przypiera do ściany i próbuje zapanować nad moimi rękami. Okładam go z całej siły gdzie popadnie, żeby tylko mnie puścił, bo wstydzę się swoich łez, ale jest silniejszy i nie ustępuje dopóki nie udaje mu się przytrzymać mnie za nadgarstki. Dyszy głośno, ale opiera czoło o moje czoło i zamyka oczy.

Sire bondOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz