#61

360 22 41
                                    

Elena's POV

Czuję go. Całą sobą. Wiem, że to głupie i ryzykowne, ale wiem, że tuż przed okresem nie można zajść w ciążę.

Jestem dwa dni przed, ale nie zmienia to faktu, że to i tak głupie i ryzykowne.

Jest inaczej i tak bardzo budzi to moje hormony, że za chwilę oszaleję. Oddech Damona jest ciężki i taki inny.

- Zwariuję przez ciebie - szepcze z szalejącym pożądaniem i wiem, że czuje to co ja.

Patrzy mi prosto w oczy gdy to mówi i znów mnie całuje, a jego usta są nabrzmiałe i miękkie.

Jest inny kiedy to mówi. Taki ... prawdziwy.

Porusza się we mnie i oboje chyba się zatracamy. To jest doznanie inne niż wcześniej. Dochodzę bardzo szybko, a orgazm jest inny niż wcześniej. Bardziej intensywny i trwa jakby dłużej.

Damon kończy na moim brzuchu i to mnie niesamowicie podnieca. To trochę obrzydliwe, ale mnie podnieca.

Dyszymy ciężko, a mój oddech nie chce się za nic w świecie uspokoić.

To przerażające, że tak ryzykowaliśmy.

W sumie to niby czemu mnie to przeraża?

Przecież jesteśmy dorośli i chyba nic wielkiego by się nie stało, ale sam fakt, że nie skończyłabym studiów mnie przeraża.

Moja mama też urodziła Jerremyego jeszcze na studiach, a kiedy była w ciąży ze mną, broniła dyplom. Nic przerażającego.

Udało się jej, to dlaczego i mnie miałoby się nie udać?

Nie wiem po co o tym myślę.

Chyba dlatego, że wiem, że zostałabym z tym sama, a moja mama miała mojego ojca. Miała wsparcie.

Przecież Damon nie wziąłby odpowiedzialności za taką wpadkę.

- Musisz zacząć brać tabletki - dyszy ciężko - już mnie nie zmusisz do gumki - śmieje się.

Zakrywam twarz poduszką jak on jeszcze przed chwilą. Wstydzę się mu powiedzieć, że ja też już jej nie chcę.

- Elena? - pyta jakby się wystraszył.

Podnoszę głowę i uśmiecham się do niego, ale zakrywam oczy.

- Kurwa, myślałem, że płaczesz - oddech wciąż ma szybki i ciężki.

- Płaczę? - pytam - dlaczego?

- No nie wiem, poniosło nas, może nie chciałaś...

- Chciałam... - znów zakrywam poduszką twarz i też mam jeszcze ciężki oddech - i już też jej nie lubię...

- Kogo? - pyta, a ja zanoszę się śmiechem - gumki? - pyta zaskoczony i zaczyna się śmiać - jak się nie boisz to mogę ci zrobić dzieciaka - śmieje się.

Podnoszę poduszkę i posyłam mu groźne spojrzenie.

- Tak? A niby kto go wychowa? - rzucam mu tym argumentem w twarz, a on przestaje się śmiać.

Natychmiast wraca Damon z grymasem na twarzy.

- Ja, a niby, kurwa, kto? - pyta, wprawiając mnie w totalne osłupienie.

- Że co? - patrzę na niego.

- Ja - potwierdza i siada na łóżku - byłoby moje, jak sobie to inaczej wyobrażasz? - patrzy na mnie poważnie i ubiera bokserki.

Nastaje niezręczna cisza. Odwraca się w moją stronę kiedy nic nie mówię i patrzy na mnie podejrzliwie.

- Masz mnie za kogoś, kto wyparłby się własnego dziecka? Czy, że nie potrafiłbym go wychować? - pyta z nieudawanym wyrzutem, ale ja nie wiem co mam mu odpowiedzieć. Patrzę tylko na niego z otwartymi ustami.

Sire bondOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz