Elena's POV
Jego głos jest rozdzierający i łamliwy.
Taki ... bolesny.
Podnosi się z kolan i dyszy ciężko. Mam wrażenie, że za chwilę mnie pobije jak wszystkich, którzy ostatnio weszli mu w drogę.
To nie jest normalne.
Damon nie jest normalny! - krzyczy do mnie mój zdrowy rozsądek.
Tylko, że przecież ja też nie jestem normalna. Może nie tak bardzo nienormalna jak on, ale jednak.
Może oboje jesteśmy nienormalni i dlatego tak się przyciągamy, a jednocześnie nie potrafimy się zgodzić.
Damon nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, a jednak trafiłam do jego łóżka już drugi raz. Nie, trzeci.
Trzy raz uprawiałam z nim seks. I dwa razy spałam w jego łóżku. Raz robiliśmy to pod prysznicem.
Po co ta analiza? - pytam sama siebie.
Teraz wrzeszczy na mnie jakby był o mnie zazdrosny, a jednocześnie jakby oszalał. Przecież to tylko próba do spektaklu.
To nic takiego, a budzi w moim sercu to uczucie, które mam wrażenie, że odwzajemnia. Nie krzyczy się na kogoś w ten sposób jeśli się nie żywi do niego jakichś uczuć.
Damon żywi do mnie uczucie?
Mam mętlik w głowie.
- Mówię serio - zwraca się do mnie i wciąż ma ciężki urywany oddech - nie chcę cię znać! - podnosi znów głos - nie chcę z tobą rozmawiać! Ani na ciebie patrzeć!!! - wyrzuca z siebie.
Jest nienormalny. Chcę wyjść. Odwracam się i bez słowa idę do drzwi jak zaprogramowana. Natychmiast chwyta mnie za ramię.
- Nigdzie nie pójdziesz - warczy na mnie.
Patrzę na niego jak na kosmitę. To mam sobie pójść, czy mam zostać? Nie wiem czego on chce?
W tym momencie wpada mi do głowy zupełnie nowy pogląd na Damona. Domyślam się czegoś, czego w życiu bym nie przypuściła.
Damon jest ... toksyczny...
O mój Boże.
Dopiero teraz to do mnie dociera.
Ktoś go skrzywdził i dlatego tak się zachowuje. Udaje, że mu na nikim nie zależy, ale czuje to i nie chce zostać odrzucony. Nie jest z nikim właśnie dlatego, żeby nie zostać odrzuconym. Z żadną dziewczyną się nie spotyka. Nie umawia się. Tylko seks, nic więcej. Żadnych uczuć. Żadnego zobowiązania. Żeby nie musieć się angażować. Żeby nie musieć się o nikogo troszczyć. Żeby nikt go nie zranił i nie zdradził.
On się ... boi.
Ja też się boję.
To nasza wspólna cecha.
Strach.
Trawi nas od środka. Obezwładnia i powoduje, że czujemy się winni. Chowamy się w sobie i nie pozwalamy nikomu do siebie się zbliżyć.
Nie.
Ja mu pozwoliłam, ale on mi chyba nie. Nie chce mnie, a ja tak bardzo go potrzebuję.
Dlaczego?
Przecież gdy Elijah mnie pocałował na próbie, nic wielkiego się nie stało. Udało mi się przezwyciężyć strach. Może i serce pędziło mi sto mil na godzinę, ale udało mi się. Wiem, że potrafiłabym to zrobić jeszcze raz, z zupełnie kimś innym, ale nie chcę.

CZYTASZ
Sire bond
FanfictionDOTYKA jej... ale nie to GDZIE ją dotyka, a to, JAK ją dotyka, decyduje, czy ona czuje się przy nim bezpiecznie. Nie to, JAK ją dotyka, a DLACZEGO ją dotyka, decyduje, czy ona się przed nim otworzy. To nie jego DOTYK ma tak duże znaczenie jak energi...