# 29

326 22 32
                                    

Elena's POV

Cały dzień spędzam z Rebeką. Wbrew temu co mówiła o niej Caroline, Rebekah jest bardzo w porządku. Ma swoje kaprysy i swoje muchy w nosie, ale jest spoko. Okazało się, że obie lubimy mnóstwo takich samych rzeczy. Oglądamy te same seriale i słuchamy podobnej muzyki. W ciągu dnia, Rebekah namawia mnie, że pomaluje mi paznokcie, a ja się zgadzam. Ona jest jak huragan. Nawet nie wiem kiedy, a już mam różowe paznokcie. Potem oglądamy razem ostatni wyemitowany odcinek naszego ulubionego serialu i rozmawiamy o tym co się w nim wydarzyło. Obie oczywiście jesteśmy zdania, że główny bohater jest bardzo przystojny.  Nie wiem dlaczego Rebekah nie ma przyjaciółki. Nie jest taka zła, a przy bliższym poznaniu wiele zyskuje. Dochodzę również do wniosku, że ona da się lubić, ale pod warunkiem, że tego chce. Nie wiem z jakiego powodu dostąpiłam tego zaszczytu, ale cieszę się, że nie będę musiała z nią walczyć, skoro musimy razem mieszkać. 

Kiedy zbliża się godzina wyjścia na imprezę, ubieram to co mi pożyczyła Rebekah, a ona gwiżdże jak chłopak kiedy staję przed nią ubrana w jej ciuchy. Zawstydza mnie tym, ale sama muszę przyznać, że białe spodnie leżą na mnie idealnie, a czarny obcisły top mocno podkreśla moją talię. Do tego ubieram moje białe Conversy. Nie odważyłabym się założyć żadnych butów Rebeki, na które ona oczywiście mnie namawiała. Co to, to nie. Bez przesad. 

Na imprezę do bractwa docieramy późno wieczorem. Nadal jednak jestem tak oburzona tym co usłyszałam rano od Rebeki, że jak tylko spotkam na swojej drodze tego kłamliwego dupka, to rozerwę go na strzępy. Głupia sądziłam, że jest prawdziwy, kpię sama z siebie w myślach. Elijahowi też się dostanie, za to że mi nie powiedział, choć w sumie niby dlaczego miałby być wobec mnie lojalny. Teraz kojarzę czego nie chciał mi powiedzieć gdy mnie odprowadzał. Nie chciał mi powiedzieć, że Damon rozpowiedział wszystkim, że się ze mną przespał. Jest mi przed Elijahem wstyd, bo przecież ostrzegał mnie przed Damonem, a ja głupia udawałam twardzielkę.

Masz co chciałaś, głupia - słyszę znów ten protekcjonalny ton mojego drugiego ja w mojej głowie, ale ignoruję go. Już wystarczająco źle się z tym czuję przed wszystkimi, żeby jeszcze gorzej się z tym czuć przed samą sobą.

Na imprezie jest mnóstwo ludzi. Wszyscy przebrani w biało-czarne stroje, szaleją pijani na parkiecie. Niektórzy nawet poprzebierali się w jakieś kostiumy. Widziałam już przed domem Arlekqiuna, pionka z szachów, a teraz widzę zakonnicę i księdza. Razem w parze. Uśmiecham się bo się całują i odwracam wzrok, jak zawsze. Impreza trwa już ładnych kilka godzin, z tego by wynikało, bo wszyscy są już mocno pijani . Dom jest istnym śmietniskiem plastikowych kubków i papieru toaletowego porozwieszanego jak girlandy po wszystkich przedmiotach jakie znajdują się wewnątrz i na zewnątrz domu.

Rebekah jak tylko przekraczamy próg domu, ulatnia się jak kamfora, albo to ja ją gubię. Nie jestem pewna, ale wiedząc, że ma się spotkać z Arkadiusem, nie szukam jej. Tyle jeśli chodzi o jej towarzystwo na ten wieczór. Nie informuje mnie nawet gdzie mogłabym znaleźć Elijaha, a moja komórka właśnie pada. Znów zapomniałam naładować z tego wszystkiego. Piszę więc ostatkami sił mojej baterii, smsa do Elijaha, ale odpowiedź nie nadchodzi, bo bateria pada całkowicie.

Widzę za to, że siedzi na sofie i właśnie chyba czyta smsa ode mnie, bo rozgląda się naokoło jakby szukał mnie wzrokiem. Mój za to spostrzega Damona, który siedzi obok, a na jego kolanach siedzi nikt inny jak znów Piekielna Andy. Dziewczyna z moich zajęć teatralnych. Nadęta, rozkapryszona suka.

Chwila, pomyślałam SUKA?

Serio?

Od kiedy nazywam tak dziewczyny?

Od kiedy spotkałam Andy.

Ta suka siedzi na nim okrakiem i...

... całuje go, a jej ręce wędrują dokładnie tam gdzie moje nigdy by nie zawędrowały. No, być może nie wtedy gdy wszyscy patrzą.

Sire bondOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz