#41

367 21 70
                                    

Damon's POV

- Czego kurwa chcesz od Andy? - słyszę w słuchawce głos Klausa, który dzwoni z telefonu Andy.

Zatyka mnie natychmiast.

Kurwa.

Zapomniałem, że przecież Andy teraz puszcza się z Klausem. Ja pierdole.

- Szukałem ciebie - odpowiadam, licząc, że nie zapyta o to, o co sądzę, że zapyta.

- To dlaczego nie zadzwoniłeś do mnie? - jednak zapytał.

- Masz wyłączony telefon - kłamię.

- Nie, nie mam. Gadaj czego chcesz - warczy.

Jest zły o Elijaha i teraz jeszcze o Andy.

Kurwa.

Jebie mnie to w sumie, ale czuję się jak palant.

- Jeśli się dowiem, że znów dzwonisz do niej i się do niej dostawiasz to cię zajebię! - cedzi przez zęby tym swoim brytyjskim, psychopatycznym tonem.

- Spierdalaj Klaus ! Jesteś pojebany ! - wrzeszczę do słuchawki i rozłączam rozmowę.

Nie wiem co innego miałem mu powiedzieć. Że owszem liczyłem na to, że ją wydymam?

Wcale bym kurwa tego nie zrobił. Nie po tym jak spałem z Eleną. Dopiero teraz zdaję sobie z tego sprawę. Żadnej dziewczyny ciało nie będzie takie jak jej. Żadnej usta nie będą takie miękkie jak Eleny.

Dobrze to wiem. Sprawdziłem to przecież dwa razy i dwa razy mnie na tym złapała. Kurwa, jakie to jest zajebiście śmieszne. Dwa, kurwa, jebane razy całowałem jakąś dziwkę, a ona prawie musiała na to wejść i to zobaczyć.

Jestem przez nią przeklęty.

Nigdy więcej nie zadzwonię do Andy.

Andy jest dziwką, a ja się już z dziwkami nie zadaję. Czuję obrzydzenie gdy myślę o jej ciele i co z nim robiłem. Elena by mi na to nie pozwoliła. Szanuje się, a ja bym w życiu nie zrobił czegoś na co by nie chciała. Nie zrobiłbym jej nic na co nie miałaby ochoty i co nie przyniosłoby jej przyjemności, ale pewnie mógłbym ją przekonać i nauczyć tego czy owego. Kurwa, o czym ja myślę. Rzucam telefonem o podłogę, ale nie na tyle mocno, żeby się stłukł całkowicie. Pęka tylko wyświetlacz.

Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Totalnie mi odpierdala.

Zbieram się i wychodzę.

Muszę się napić.

Idę prosto do The Cell.

Kiedy wchodzę do środka, nie spotykam nikogo znajomego. Bardzo dobrze. Siadam przy barze i chcę zamówić butelkowane piwo. Znam barmankę. Liv. Blondynka o kręconych włosach jak sprężyny. Wargi ma jak opony tira i pucołowate policzki. Jest ładna, ale nie w moim typie. Sprzeda mi takie piwo spod lady, bo teoretycznie nie powinno tu być takiego piwa. To kampusowa knajpa i zazwyczaj jest tylko lane z wajchy. 

Zamiast Liv pojawia się Davina. Niska brunetka, ma długie włosy jak Elena, ale jest dużo niższa. Oczy ma zielone, usta bardziej wydatne i wszystko ma "bardziej" niż Elena i przede wszystkim nie jest nią. Nie podoba mi się.

- Podaj mi piwo, takie w butelce - mówię do niej szorstko.

- Nie ma tu takiego - odpowiada - mogę nalać do szklanki, chcesz?

- Nie - odpowiadam krótko i nie wykłócam się.

Davina wychodzi na zaplecze.

Gdyby była tu Liv, to na pewno by mi sprzedała, ale Davina jest zbyt sztywna. Nie mam na to ochoty żeby się z nią kłócić.

Sire bondOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz