Elena's POV
- Zrobiłeś to? - pytam wprost.
Oburzenie rozsadza mi umysł, a on tylko wzrusza ramionami i bezczelnie patrzy mi prosto w oczy. Odpowiedź jest tylko jedna.
- Oczywiście, że to byłeś ty - kwituję, dosłownie z obrzydzeniem i tym samym odpowiadam sobie na pytanie.
Wciąż na mnie patrzy. Mruży na chwilę oczy i przygryza usta jakby miał mi się za chwilę roześmiać w twarz. Jednak po chwili znów wraca na jego twarz ten sam grymas co zawsze.
- I co z tego? - pyta.
Poprawiam się na krześle i odwracam się do niego z impetem, chcąc autentycznie na niego nakrzyczeć, ale w tej chwili na salę wchodzi Alaric i ucisza wszystkich obecnych. Milknę więc i się nie odzywam. Opieram się z impetem plecami o oparcie i zagryzam zęby, krzyżując ręce na piersi.
- Znów ten nudziarz - słyszę przytyk Damona, który gada sam do siebie pod nosem.
Odwracam się w jego stronę i wykrzywiam twarz.
- Dlaczego mnie to nie dziwi, że wydaje ci się nudny? Jego też możesz pobić, to mój wujek - mówię szeptem.
Oczy Damona na ułamek sekundy rosną z zaskoczenia, ale nic się nie odzywa.
Odwracam się przodem do Alarica, który w tej chwili zapisuje coś na tablicy i przez resztę zajęć ani mi się śni, żeby spojrzeć w stronę Damona.
O dziwo nie zaczepia mnie i nawet słowem się nie odzywa, ale cały czas opiera się o podłokietnik mojego krzesła, czym ogranicza moją przestrzeń.
Nogi ma wyciągnięte przed siebie i prawie leży na krześle. Ubrany jest w ciemne jeansy i czarny t-shirt. Buciory ma jak zwykle ciężkie i rozwiązane. Cały czas kręci ołówkiem w dłoni i czasem stuka nim po czole.
Tak, pukaj się pukaj, może zmądrzejesz - myślę sobie widząc to.
Nie wiem jaką ma minę, bo nie mam odwagi, ani ochoty, na niego spojrzeć. Nie robi notatek. Ma ze sobą jakiś obdarty segregator, ale nawet go nie otwiera.
Nie mam zielonego pojęcia co wczoraj zmusiło mnie do tego, żeby wpakować się do jego pokoju, troszczyć się o niego, a potem pozwolić się pocałować.
TO NIE POJĘTE!!!
Jednak bardziej niepojęte jest to, jakim cudem udało mi się to przetrwać i nie zemdleć ze strachu.
Może dlatego, że go nie czułaś? - podpowiada mi mój wewnętrzny głos.
Słysząc to nabieram odwagi i zerkam na Damona, a on odchyla głowę leniwie jakby miał mi ją położyć na ramieniu. Napotykając mój wzrok krzywi się jakby chciał mi dać do zrozumienia, że mam się na niego nie gapić. Natychmiast się odwracam. Słyszę, że się cicho śmieje.
Jakim cudem nie czułam strachu kiedy zachowywał się w ten sposób? W ten, w który ON się zachowywał.
Nie prawda, nie zachowywał się tak jak ON, ale cały czas ograniczał moją swobodę, a potem zmusił do tego żebym go pocałowała.
Zmusił? - pyta mój wewnętrzny głos - jesteś pewna?
Nie, nie jestem, to fakt i czuję się sama sobą zawstydzona. Najpierw przecież powiedział mi, że chce mnie pocałować. Spodziewałam się tego, że to zrobi, co go oczywiście nie usprawiedliwia, ale co takiego zrobił, że nie czułam zewsząd ogarniającej mnie paniki? Jakim cudem przebił się przez ten mur? I dlaczego akurat on? Chamski i nieokrzesany. Pewnie zawsze bierze wszystko bez pytania. Nie powinien być tym, który znajdzie drogę do mnie.
CZYTASZ
Sire bond
FanfictionDOTYKA jej... ale nie to GDZIE ją dotyka, a to, JAK ją dotyka, decyduje, czy ona czuje się przy nim bezpiecznie. Nie to, JAK ją dotyka, a DLACZEGO ją dotyka, decyduje, czy ona się przed nim otworzy. To nie jego DOTYK ma tak duże znaczenie jak energi...