Peter nie chciał marnować czasu. Od razu z rana ubrał się w strój, zarzucił na wierzch parę dresów, bluzę i wyszedł z budynku. Nie zjadł nawet śniadania.
Pierwszą myślą, która mu się nasunęła było..
-Gdzie ja teraz znajdę tego Deadp..
W tej samej chwili z prędkością światła minął go skuter, na którym siedział mężczyzna w czerwonym stroju. Parkerowi nie umknął ten detal. Jak najszybciej postanowił zabrać się w drogę by zbadać dokładniej wygląd i zachowanie prawdopodobnego celu swego zadania.
-Hm, było łatwiej niż się spodziewałem.. - powiedział z uśmiechem, zaskoczony nagłym zwrotem akcji.
Zdjął bluzę i spodnie, rzucił je na bok, po czym zerwał się do pogoni za mężczyzną.
Wystrzelił siecią, nie był przyzwyczajony do szybkości pracy nowego urządzenia. Sieć, niczym lina, porwała drobnego chłopaka za sobą i uniósła go do góry-Odlot.. - powiedział pod nosem przelatując między budynkami.
Stale trzymał na oku mały skuter poruszający się grubo ponad wszelkimi ograniczeniami prędkości. Nie ukrywał tego, że bawiła go cała ta sytuacja, nie umiał przestać się uśmiechać, na szczęście jednak emocje zakrywała mu maska.
Kiedy pirat drogowy skręcił w małą uliczkę i zaczął zwalniać, Petera złapał lęk i wrócił niepokój..
"co się stanie, kiedy mnie zobaczy? Jeżeli nie zdążę wystrzelić sieci..? Co jeśli wie, że tu jestem..? "
Szybko odsunął te myśli na bok, zastąpił je niezwykłym skupieniem i planami, co do dalszych działań.Przysiadł na dachu jednego z budynków, nie spuszczał mężczyzny z oczu.
Zatrzymał się obok sklepu, zwykłego spożywczaka.Peter od razu po jego wejściu do środka zsunął sie na niższe piętro bloku. Starał sie widzieć choć odrobinkę z rzeczy, które działy sie w sklepie.
Po dobrych kilku minutach zobaczył, że jego cel wyszedł z paczką czipsów i napojem energetycznym, usiadł na zewnątrz, pod ścianą sklepu i zaczął, jak gdyby nigdy nic - po prostu jeść.
Gdy skończył ucztę wstał, wyrzucił papierek i puszkę za plecy (niemal trafiając do kosza), poszedł..
Wszedł w mały przesmyk pomiędzy budynkami, na przeciwko spożywczaka.Teraz Parker miał okazję, mógł pokazać, że jest odważny i godzien mienia "Spider-Mana"...
Jednak coś w środku nie pozwalało mu zrobić tego kroku..
Nie umiał tak po prostu wyjść na przeciw komuś, o kim słyszał tylko z opowieści ludzi.. Przestraszyła go mocna postura, spory wzrost i dwie katany przypięte na plecach mężczyzny.
Wrócił do bazy zawiedziony sam sobą, nie umiał pogodzić się z faktem, że nie wykorzystał odpowiedniego momentu na wypełnienie misji. Gdyby wszystko poszło tak, jak sobie zaplanował,
skończyłby zadanie jeszcze tego samego dnia, co dałoby mu na pewno uznanie i szacunek otoczenia..Zamknął się w pokoju i napisał do Neda, aby choć trochę umilić sobie dzień.
Mimo, że była dopiero godzina południowa, Peter czuł się wyczerpany.. Nawet długa rozmowa z przyjacielem nie poprawiła mu humoru.
Nie wychodził z pokoju przez resztę dnia, myślał nad dalszymi możliwościami, które pozostały mu na następny dzień, nie zamierzał się poddać.
-Jutro już może go tu nie być.. Mogę go nie znaleźć.. - mówił sam do siebie - Powinienem chyba podjąć jeszcze jedną próbę. Chociażby po to żeby dowiedzieć sie, gdzie jest teraz..
Spojrzał na zegarek - było po 16:00, pobiegł po swoje dresy, wrócił do pokoju, ubrał się tak, jak ostatnim razem i wyszedł oknem.
Skacząc na sieciach starał się wypatrzyć miejsce, gdzie ostatnio widział nieznajomego.
JEST! Zauważył sklep i małą ciasną dróżkę zaraz z drugiej strony ulicy.Stanął na dachu sklepu i położył tam ubrania, powoli przemieścił sie na drugą stronę, gdzie miał zacząć poszukiwania.
Wziął głęboki oddech i wszedł powoli pomiędzy budynki..
Mijał stare i zabite deskami okna oraz kosze na śmieci, kiedy nagle usłyszał hałas za jednym z nich.. Postanowił to sprawdzić...
______________________________________
CZYTASZ
Wypełnić Misję... // Spideypool
FanfictionPo zaproszeniu przez Starka wszystkich Avengersów do bazy bohaterów, młody Spider-Man musi złapać wyznaczonego mu kryminalistę.. Dalszy ciąg zdarzeń zmusi go do ciężkich wyborów i wyrzeczeń. Będzie musiał zadecydować, posłuchać rozsądku, czy pójść z...