31. "Myślałem, Że Jesteś Inny"

610 47 32
                                    

-Peter...

-Tak?

-Dlaczego wchodząc do bloku, minęłam Kapitana Amerykę i Czarną Wdowę?

-Wpadli szybciej... Musieli przekazać mi teczkę. Do tego, przecież nie mieli strojów, nie rzucali się w oczy..

-No niech ci będzie... Co jest w tej twojej teczce?

-Nie patrzyłem.. Ale podobno ważne rozpiski, dali mi też klucz do pokoju z monitoringiem...

-Czyli wszystko idzie po twojej myśli?

-Nawet lepiej...

***

Wade całymi dniami zajmował się teraz rysowaniem i budowaniem wieży z kart. Stark nie przychodził do niego od dwóch dni, posiłki podrzucał na szybko i znikał za zamkniętymi drzwiami.

Przyzwyczaił się do samotności i pogodził z faktem, że raczej zbyt szybko stąd nie wyjdzie. Ciszę przerywał dźwiękiem ścieranej na papierze kredki. Podśpiewywał swoje ulubione piosenki i myślał godzinami o chłopaku, do którego było mu okropnie tęskno.

Do celi z kolacją przyszedł w końcu Tony.

-Mam ważną wiadomość. Słuchaj mnie teraz, bo nie będę się powtarzać.. - Położył tacę na stoliku.

-Wal staruszku.

-Polubiłem cię... I dlatego spróbowałem w jakimś stopniu ułatwić ci życie.

-Awww, mogę się teraz chwalić, że Tony Stark mnie lubi.

-Nie przesadzaj, chciałem powiedzieć, że znalazłem lek... Substancję, która może w przyszłości naprawić wygląd twojego ciała i pozwoli mu na ponowny wzrost włosów. Póki co, trzeba by było zrobić multum testów na twojej osobie... Co na to powiesz?

-Ja... Musiałbym się zastanowić...

-Mogą być skutki uboczne, ale jest przeszło 80% szans na powodzenie przy którejś z kolei próbie...

-Jakie skutki...?

-Niezbyt znaczące... Utrata zmysłu smaku, przestaniesz rosnąć, ewentualnie częste migreny, a w najgorszym wypadku, utrata wzroku.

-Osz kurna.

-Przemyśl to dokładnie, jutro przy śniadaniu podejdę i pogadamy. A... Przyniosłem ci ostrzynkę i jeszcze kilka opakowań kredek.. Jak czegoś ci zabraknie to mów.

Wyszedł. Pool usiadł na brzegu łóżka i otworzył notatnik. Przejrzał wszystkie kartki z rysunkami od samego początku, uśmiechając się nieświadomie. Włożył w nie swoje serce i wylał emocje, jako że nigdzie indziej nie mógł tego zrobić.

Zauważył też, że jego stosunki z Tony'm powoli się rozluźniały. Rozmawiali swobodniej. Prawdopodobnie też przez to, jego porcje posiłków zwiększyły się, a miliarder chciał, aby aż tak mu się nie nudziło.

Zjadł kolację i położył się na chłodnym łóżku. Patrzył w małe okienko, zakryte solidnymi kratami. Lubił oglądać gwiazdy przed zaśnięciem, bo wiedział, że pod tym samym niebem, gdzieś tam daleko, leży teraz Peter...

Zamknął oczy i zanim się zorientował, było już rano, a do pokoju wchodził Tony ze śniadaniem.

-Pobudka! Przyniosłem Ci blok, bo widzę, że lubisz rysować.

-Która godzina... Przecież dopiero co była noc.

-Jest wpół do 9:00. Dzisiaj masz sałatkę, naleśniki, jabłecznik, dwa puddingi i banana. A do picia przyniosłem kakao i butelkę soku.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz