46. "Na Terenie Fabryki..."

456 40 2
                                    

Peter zrobił krok w tył, sylwetka chłopaka zaczęła się niespodziewanie zmieniać. Dokładnie tak jak wtedy za szkołą lub na parkingu.. Jego dłonie i stopy zniknęły, a oczy zrobiły się całkiem białe. Wyglądał jak duch samego siebie, wystające kości, brak tęczówek i biała cera robiły wrażenie.

Odwrócił się w końcu i spojrzał pajączkowi w oczy. Gdy się uśmiechnął, można było zobaczyć, że wnętrze jego buzi jest całkiem czarne... Białe zęby wyróżniały się na tle dziąseł i języka.

-Ciekawy jesteś pewnie, dlaczego akurat tutaj się spotykamy...

-Opuszczona fabryka...

-Kojarzysz to uczucie?

Noah zacisnął dłoń, a po ciele Parkera przeszedł dreszcz... Tak samo wyglądały dzisiejsze napady pajęczego zmysłu. Skrzyżował ręce i podniósł ramiona. Nigdy wcześniej nie czuł takiego strachu.

-Mam nad nim kontrolę. To ja kazałem ci wyjść ze szkoły... Ja naprowadziłem cię na mnie, a tym samym sprowadziłem tutaj. Nikt nas tu nie zobaczy...

-Co zamierzasz zrobić? -Jego głos zadrżał.

-Słyszałeś jakieś historyjki o duchach? Albo o pożarze w tym miejscu?

-Tak...

-Dobrze się składa. Legenda głosi, że ktoś chciał okraść tę fabrykę... Niestety mu się nie udało. Wiesz co potem się stało, prawda?

-...Wiem.

-O naszyjniku też dużo słyszałeś, widziałem, że oczytałeś się w internecie.

-Szlag..

-Ale czy wiedziałeś, że osoby martwe, które nie zginęły w sposób naturalny, mogą oddać mi swoją duszę? Umiem z nimi rozmawiać, kontrolować je. Z każdą następna staję się silniejszy. Dodatkowo... Nikt nie wiedział, że facet który był w fabryce... Był mną.

-Tobą? - Peter cofał się, nie patrzył nawet gdzie idzie. Chciał tylko zachować bezpieczny dystans.

-Dokładnie tak. Jestem Spectro... Ale nie jestem jedyny... Przede mną na świecie chodziło wielu godnych tej mocy. Niestety żadnemu nie udało się dopełnić dzieła...

-O czym ty teraz mówisz?! Spectro..?

-Nie rozumiesz jeszcze..? Fabryka ma w sobie beczki, a w nich kwas... Tylko tak mogę stać się jednością z pozostałymi. Wcześniej zawsze coś stało na przeszkodzie, pracownicy, Avengersi... A teraz? Ha.. Teraz mam wolną drogę, a jakiś dzieciak nie zdoła mnie pokonać.

Niespodziewanie tuż przed twarzą Parkera zamknęły się drzwi do budynku. To tu chciał go sprowadzić... Chciał się go pozbyć, żeby móc bez przeszkód robić swoje. Chłopak zadzwonił czym prędzej do Poola.. Potrzebował pomocy.

-WADE, SZYBKO... POMÓŻ MI...

-CO JEST.

-JAKIŚ GOŚCIU CHCE MNIE CHYBA ZABIĆ... TEN NOAH SIĘ W NIEGO ZMIENIŁ... TERAZ NIE MOGĘ WYJŚĆ.. MÓWIŁ TYLKO, ŻE NAZYWA SIĘ SPECTRO CZY COŚ.. WSPOMINAŁ TEŻ O AVENGERSACH, ZAPYTAJ O NIEGO TONY'EGO, PROSZĘ CIĘ...

-GDZIE JESTEŚ?

-JES.. W... S...

Rozmowę przerwało.

***

-PETER? PETER KURWA...

Wilson zerwał się szybko i zaczął agresywnie pukać do drzwi od pokoju Starka.

-TONY... OTWÓRZ, POTRZEBUJĘ CIĘ!

Mężczyzna odkluczył drzwi i spojrzał na jego twarz. Był czerwony i zdenerwowany.

Wypełnić Misję... // SpideypoolOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz